- Oto twoje nowe królestwo - oznajmił Tony, otwierając przede mną drzwi i gestem ręki wskazał, abym weszła pierwsza. Pierwszym co rzuciło mi się w oczy, było ogromne okno, zastępujące ścianę, przypominające to, które miałam w domu. Tylko widok był inny. Jednak panorama miasta również prezentowała się pięknie. Spojrzałam zdziwiona na wujka, a na mojej twarzy po raz pierwszy od wyjazdu z domu pojawił się delikatny uśmiech.
- Dziękuję - nie musiałam tłumaczyć za co, Tony od razu się domyślił. Lekko speszony przeniósł wzrok na swoje buty i podrapał się po głowie. Wiedziałam, że nie tylko dla mnie ta sytuacja jest trudna, ale dla niego też. W końcu nie sądzę, żeby wcześniej czuł się za kogoś odpowiedzialny, a zgaduję, że w tej chwili czuje się tak wobec mnie. Mimo wszystko widok zdenerwowanego Tony'ego był nawet zabawny. Zawsze wydaje się taki pewny siebie, ale dzisiaj zachowuje się jak nie on.
- Rozgość się - powiedział przerywając ciszę. - Jakbyś czegoś potrzebowała to będę w salonie - oznajmił i wyszedł, zostawiając mnie samą ze swoimi myślami. Obejrzałam jeszcze raz pokój. Ściany wyglądały na świeżo pomalowane, gdyż nigdzie nie widziałam nawet jednej plamki. Dwie były jasno błękitne, a jedna siwa. Po lewej stronie stało dwuosobowe łóżko i regał na książki. Po prawej była szafa, obok której znajdowały się drzwi do łazienki. Całość dopełniał biały, puchaty dywan położony na brązowych panelach. Wzięłam głęboki wdech i rzuciłam się na łóżko. Nie ma co, widać, że Tony się przyłożył przy przygotowaniu pokoju. Nie był ani za bardzo wystrojony, ani pusty, za to wyjątkowo przytulny. Leniwie spojrzałam na swoje walizki. Prędzej, czy później będę musiała się rozpakować. Powoli zwlekłam się z łóżka i rozpoczęłam układanie rzeczy w moim nowym lokum.
Skończyłam godzinę później i z zadowoleniem spojrzałam na efekty mojej pracy. Wszystkie przedmioty były starannie poukładane na półkach i w szafie, jednak nawet nie łudzę się, że długo tak pozostanie. Mam duszę artystki, jednak porządku w pokoju długo utrzymać nie potrafię.
Po chwili poczułam, że burczy mi w brzuchu. Przypomniałam sobie, że dzisiaj jeszcze nic nie jadłam, bo nie mogłam rano nic przełknąć, a za oknem zaczynało się ściemniać. Z niezadowoleniem wyszłam z pokoju i udałam się w stronę kuchni, licząc, że nikogo w niej nie będzie. Moje nadzieje szybko zostały zrujnowane, gdy zobaczyłam w pomieszczeniu dwóch mężczyzn, których nie znałam. Ukryłam się za drzwiami, zastanawiając się czy wejść, czy podarować sobie dzisiaj posiłki. Bardzo denerwowałam się przed spotkaniem reszty Avengersów, tym bardziej tak szybko. Kiedy już chciałam po cichu wrócić do pokoju, mój brzuch znowu dał o sobie znać. Niechętnie odwróciłam się w stronę kuchni. Wzięłam głęboki oddech i przekroczyłam próg pomieszczenia. Od razu poczułam na sobie ich spojrzenia.
- Ty pewnie jesteś Lily? - zapytał blondyn, na co pokiwałam głową. - Steve Rogers - przedstawił się, całując mnie w rękę. Muszę przyznać, że ten gest zawstydził mnie jeszcze bardziej i poczułam jak na moje policzki wkrada się czerwony rumieniec.
- A ja Clint Barton - przypomniał o sobie mężczyzna, siedzący przy stole.
- Stark dużo o tobie opowiadał - powiedział Steve, próbując nawiązać rozmowę.
- Na pewno same kłamstwa - odpowiedziałam wywołując śmiech Kapitana i Bartona. Podeszłam do lodówki, wyjmując z niej składniki na kanapkę.
- Więc jak Ci się podoba nowe lokum? - zapytał Barton, kiedy usiadłam do nich ze zrobioną kanapką.
- Tak naprawdę to widziałam dopiero garaż, windę, kuchnię, korytarz i mój pokój, ale na razie wszystko super - odpowiedziałam szczerze. - To powiecie mi co Tony zaplanował? - zapytałam z ciekawością, bo tak naprawdę nie wiedziałam co mnie tu czeka, oprócz tego, że mam opanować własne zdolności. Steve zmarszczył brwi na moją wypowiedź.
CZYTASZ
Unstoppable ~ Avengers
FanfictionMłoda Lily Stark odkrywa w sobie magiczne zdolności. Co się stanie, kiedy chcąc chronić rodzinę zamieszka z Avengers? Rozpoczną się nowe przyjaźnie, czy może coś więcej? I co knuje Hydra? Odpowiedzi znajdziecie, czytając to opowiadanie. Zapraszam :...