Rozdział 28

2.5K 104 2
                                    

Zabawne, jak to wszystko podobnie wygląda. Zaledwie kilka miesięcy stałam w dokładnie tym samym miejscu, obserwując ten sam widok za oknem. Zamiast kilku walizek, w kącie pokoju stała jedna torba podróżna. Tak jak wtedy zastanawiam się co mnie czeka w Nowym Jorku. Tylko jedno się zmieniło. Tym razem wiem, że wracam do przyjaciół, że mam tam swoje miejsce. 

Ostatni dzień minął bardzo szybko. Spędziliśmy go wszyscy razem, chcąc jak najlepiej wykorzystać czas, który nam został.

- Gotowa? - zapytała moja mama, wchodząc do pokoju. Z lekkim uśmiechem kiwnęłam głową. - Już czekają w salonie.

- Idę - oznajmiłam, chwytając torbę podróżną. - Jesteście pewni, że chcecie tu zostać? - zapytałam, choć wiedziałam jaka będzie odpowiedź. Tony już kilka razy próbował ich przekonać do zmiany decyzji.

- Wiesz, że tu mamy pracę - powiedziała.

- No tak, ale przecież w Nowym Jorku też są miejsca pracy - zauważyłam, na co moja rodzicielka wywróciła oczami.

- Lily, nie przejmuj się. Mamy dwa razy lepszą ochronę - oznajmiła, chcąc zakończyć tę rozmowę. Widząc, że nic tu nie zdziałam po prostu poszłam do salonu.

- Tony i Pepper są już w odrzutowcu - powiedział Peter, kiedy mnie zobaczył.

- Do zobaczenia, mamo - wtuliłam się w nią. Nie chciałam ich znowu zostawiać w Miami. Bałam się powtórki.

- Kocham cię, skarbie - odpowiedziała, całując mnie w policzek. W moich oczach zebrały się łzy, ale całą sobą skupiłam się na ich pozbyciu. Nie chciałam smucić najbliższych.

- Pa, tato - powiedziałam, przytulając się do ojca.

- Do zobaczenia niedługo, córcia - powiedział, oddając uścisk. Kiedy tylko go puściłam, poczułam jak Vicky zaczyna mnie tulić.

- Pamiętaj o obietnicy - przypomniała cicho, żebym tylko ja słyszała.

- Pamiętam - zapewniłam ją z uśmiechem.

- To pa - powiedziałam jeszcze, stojąc w drzwiach. 

Peter poszedł przede mną do odrzutowca, dając mi czas na pożegnanie. Nie czekając dłużej zamknęłam drzwi i ruszyłam do maszyny. Czas na powrót do Avengers Tower.

***

- Powiedziałem: nie! Mam ci to przeliterować, czy wreszcie do ciebie dotrze? - naskoczył na Petera 

Tony. Od dłuższego czasu kłócą się w kącie odrzutowca, ale jak do tej pory to pierwsze zdanie, które udało mi się usłyszeć. Najwidoczniej komuś skończyła się cierpliwość.

- Ale ja mogę się przydać! - krzyknął Peter, kiedy Tony wstał ze swojego miejsca i usiadł obok Pepper jakby nigdy nic.

- O co chodzi? - zapytałam spokojnym głosem, chcąc chociaż trochę załagodzić sytuację. 

Wymieniłam zaniepokojone spojrzenie z Pepper. Najwidoczniej też nie miała pojęcia o co im poszło.

- Ten małolat chce iść z nami na misję - powiedział Tony, przenosząc wzrok na mnie. 

Niepewnie spojrzałam na Petera. Nie powiedział mi o swoich zdolnościach, a ja nie chciałam naciskać.

- Panie Stark, przecież pan wie, że mogę się przydać - odpowiedział od razu. W jego głosie dało się słyszeć pewność siebie, ale w tej kwestii nie mogłam go poprzeć.

Unstoppable ~ AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz