➳ sweet creature.

1.9K 109 45
                                    

Rozpakowałam się i rzuciłam okiem na Nowy Jork za oknem. Zupełnie tak jak w filmach. Ludzie są zabiegani, jakby się gdzieś spieszyli. Po drodze jeździły żółte taksówki, które były widoczne z każdego rogu ulicy. Ogromne korki rozpościerały się tak, jakby nie miały końca.

- Millie, jesteś gotowa? - zapukała delikatnie w drzwi Sadie.
- Jasne. - uśmiechnęłam się promieniście do dziewczyny i zasłoniłam firankę.

Polubiłam od razu Sadie i Suzie. Dziewczyny wydawały się bardzo miłe i uprzejme. Suzie oznajmiła, że uniwersytet na pewno mi się spodoba. Byłam ciekawa poznania nowych ludzi i tego miasta. Zawsze uwielbiałam oglądać filmy, które rozgrywały się w Nowym Jorku.

- Gdzie idziemy? - zapytałam się z ciekawości rudowłosej, która właśnie zamykała mieszkanie.
- Stwierdziłyśmy, że trochę cię oprowadzimy i zajdziemy do kawiarnii, które obie ubóstwiany.
- No to w drogę.

Wychodząc uderzył we mnie lekko jesienny wiatr. Uwielbiałam jesień. Te wszystkie płaszcze, swetry, ciepłe bluzy, herbatki i wieczorne spacery. I oczywiście najbardziej wyczekiwane święto - Halloween. Słyszałam, że jest tutaj bardzo hucznie obchodzone, przez co byłam podekscytowana jeszcze bardziej.

- A więc tak. Jak wychodzisz to po prawej masz cukiernię w której znajdziesz dosłownie najpyszniejsze ciastka w całym mieście. Uwierz.

Uśmiechnęłam się i rozglądałam po pięknych i wysokich budynkach. W ciągu mojego 19-letniego życia nie widziałam bardziej magicznego miejsca, a zwiedzenie go było moim skrytym marzeniem, które dziś spełniłam. Było mi również niezmiernie miło, że mieszkam z takimi osobami jak Sadie i Suzie.

Po dłuższym spacerze Sadie zaprowadziła nas do tej słynnej kawiarnii - Red Roses Café. Pomieszczenie było biało-beżowe a ściany ozdabiały sztuczne kwiatki. Stoliki były białe a w rogu stała wielka kanapa na której były poduszki z naszyciami kwiatów. Gdy wchodziło się do środka od razu było można poczuć róże i nutę kawy. Już wiedziałam że te miejsce będzie dla mnie sentymentalne.

- Jak ci się podoba? - uśmiechnęła się Sadie i pokazała wnętrze miejsca ręką.
- Wow, tu jest naprawdę pięknie.
- Wiem, bo sama projektowałam. - dziewczyna puściła mi oczko i zaśmiała się cicho.
- Naprawdę?
- Lubię bardzo projektować wnętrza, to jest jakby moja pasja. Moja mama zna się z szefem miejsca i załatwiła mi to.
- Nie wiedziałam, że masz taki talent. Jest naprawdę pięknie.
- Dziękuję. - Sadie speszyła się i usiadła na kanapie.

Po chwili podeszła do nas kobieta i zapytała o zamówienie. Suzie mówiła, żebym jej zaufała co do kwestii zamówienia, więc tak zrobiłam. Z tego co usłyszałam dostaniemy ciasto i kawę ,,Purple violet". Każda nazwa z menu była związana z kwiatami, co mi się niezmiernie podobało.

- Więc jak narazie podoba ci się tutaj?
- Jest w porządku. Nie mogę się doczekać wykładów. Z jednej strony się boję, ale też wierzę że będzie dobrze.
- Nie martw się i nie bój. Będzie dobrze, a jak nie to będziemy z tobą. - uśmiechnęła się Sadie i położyła rękę na ramieniu.

Za chwilkę przyszła kelnerka podając nam zamówienie. Wzięłam kęs tajemniczego ciasta i jeden łyk kawy.

- To jest naprawdę pyszne. - zaśmiałam się i wskazałam ręką na talerz.
- Mówiłyśmy. - powiedziały dziewczyny w tym samym czasie.
- Więc, jak się poznałyście?
- Znamy się ogólnie z dzieciństwa. Razem chodziłyśmy do szkoły i tak wyszło, że mieszkamy razem. A co cię skłoniło do przyjechania aż tutaj?
- Po części przyjechanie do tego miasta to było moje marzenie a że nadarzyła się okazja to czemu nie.

Usłyszałyśmy dzwonek informujący o tym, że przyszedł nowy klient. Odwróciliśmy się w tym samym momencie patrząc na grupkę chłopaków.

- Czy to? - spytała się Suzie, a ja przyglądałam się zdezorientowana dziewczynom.

Sadie zakrztusiła się kawą i odłożyła ją na miejsce.

- Tak to oni. - odparła przerażona dziewczyna.

𝐬 𝐡 𝐢 𝐧 𝐞 | 𝐟 𝐢 𝐥 𝐥 𝐢 𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz