➳ hear me tonight.

1.1K 72 31
                                    

Randka z Finn'em. Patrząc się w lustro, nadal nie dowierzałam. Idę na swoją pierwszą randkę, to trochę dziwne. W końcu każdy miał chłopaka i randkę w przeciągu 19 lat. Nie byłam jedną z nich. Wolałam uważać i nie ufać nikomu tak szybko.

- Millie, wyglądasz cudownie. - stwierdziła Sadie, która opierała się o drzwi.
- Oh, dziękuje. - zarumieniłam się i spojrzałam na godzinę. - Myślę, że będę już szła, Finn powinien być niedługo.

Wstałam i zabrałam czarny płaszcz z wieszaka i skierowałam się do wyjścia.

- Powodzenia. - Suzie puściła mi oczko z salonu, w którym oglądała tandetny reality-show.

Posłałam jej ciepły uśmiech i nałożyłam błyszczyk na usta, po czym zabrałam torebkę z najpotrzebniejszymi rzeczami.

- Jak coś to dzwoń, będę w pobliżu z Lucas'em. - odparła rudowłosa i przytuliła mnie.

Zamknęłam za sobą drzwi i powolnym krokiem schodziłam ze schodów. Czułam, że coś się stanie. Zawsze miałam takie przeczucie. Bałam się, że coś zepsuje. Czułam się zestresowana, więc ciągle spoglądałam na telefon.

Popchnęłam drzwi do klatki schodowej i poczułam chłodny powiew wiatru. Oglądałam się za siebie, czując że coś mnie obserwuje. Zbyt bardzo się wszystkim przejmuje.

Po chwili zobaczyłam Finn'a, którzy szedł z różowymi goździkami w ręku. Uśmiechnęłam się i podbiegłam do niego.

- Finn! - wtuliłam się w jego tors i złożyłam czuły pocałunek na jego policzku.
- Też cię miło widzieć. - uśmiechnął się ukazując szereg białych zębów. - To dla ciebie. - wręczył mi kwiaty do rąk i posłał ciepłe spojrzenie.
- Dziękuje. - oddałam uśmiech i splotłam nasze ręce. - Gdzie nas prowadzisz?
- Zobaczysz.

Szliśmy już dobre 20 minut, podczas gdy chłopak opowiadał mi jak miał dylemat kupując kwiaty. W każdym bądź razie i tak by mi się spodobały, więc dodałam mu otuchy mówiąc, że lubię każde.

- Jesteśmy.

Ustaliśmy przed wysokim budynkiem, który miał może 10 pięter. Zachodzące słońce padało na ściany wieżowca, które były ze szkła. Na zewnątrz wokoło wielkich szklanych drzwi wisiały białe kwiaty, a wyżej nich znajdował się napis ,, Sunset Valley". Po prawej stały również białe stoliki, a na lewo parking.

- Wow. - wydusiłam z siebie jedynie to słowo, zachwycając się całą roślinnością.
- Podoba ci się? - zapytał się cicho chłopak.
- Jasne! Żartujesz sobie? Jest cudownie.
- Czyli Caleb miał racje. - powiedział pod nosem zadowolony. - Chodźmy, mamy rezerwację, a później mam dla ciebie następną niespodziankę.

Uśmiechnęłam się i weszłam drzwiami, które przytrzymał mi Finn.

Usiedliśmy przy oknie na piętrze 9, z którego widok był niesamowity. Promienie słoneczne otulały moje zmarznięte policzki, a chlopak nieustannie spoglądał w moje oczy.

- Mam nadzieję, że ci się podoba.

Ja jedynie kiwnęłam głową i spojrzałam na menu.

- Ja poproszę numer 13 i 24. - powiedział Finn i zerknął na mnie. - A dla ciebie, Mills?
- To samo. - uśmiechnęłam się i odłożyłam kartę.

2 godziny potem zaczęło się ściemniać, więc zabraliśmy nasze rzeczy i wsiedliśmy do taksówki. Położyłam moją głowę na jego ramieniu i wzięłam jego rękę w swoją. Czarnowłosy uśmiechał się pod nosem i patrzył w okno.

- Jesteśmy. - szepnął do mnie i wręczył taksówkarzowi pieniądze. - Bez reszty.
- Jaki ty hojny. - zaśmiałam się i zamknęłam drzwi samochodu.
- Jeszcze jak.
- Na pewno jesteśmy w dobrym miejscu..? - zdziwiłam się i spojrzałam wokoło.

Staliśmy w środku jakiegoś lasu, na niebie były widoczne już pierwsze gwiazdy, a sowy dawały o sobie znaki.

- Po prostu mi zaufaj.

Wzruszyłam ramionami i podałam rękę Finn'owi.

- Ile jeszcze?
- Chwila. - odwrócił się i posłał uśmiech. - Jesteśmy.

Staliśmy na wzgórzu na które był widok na jezioro. Księżyc oddawał swój blask wodzie, a woda go odbijała. Wokoło był las, którego końca nie było widać. Chłopak pociągnął mnie i usiedliśmy na jego marynarce, którą położył na trawie.

- Nie wiedziałem, że jesteś tak kreatywny i wymyślisz żebyśmy przyszli na wzgórze.
- Mało o mnie wiesz. - puścił mi oczko i położył ręce za siebie i oparł się nimi.
- To jak, kogo już tu zabierałeś? - zrobiłam dwuznaczną minę i spojrzałam się mu w oczy.
- Szczerze?
- Szczerze.
- Nikogo. Przychodziłem tu jak byłem młodszy. - uśmiechnął się.
- Oh, to miło że przyprowadziłeś mnie tu.
- Nie ma...

Nagle z mojego telefonu zabrzmiał dzwonek, więc wyjęłam go z kieszeni i spojrzałam się zdziwiona.

- Po co dzwoni do ciebie Robertson?
- Nie wiem..

- Halo?
- Dobry wieczór. Chciałem powiadomić, że mamy nowe dowody w sprawie morderstwa Meghan. Proszę o jak najszybszy przyjazd na komisariat i skontaktowanie się z Noah'em Schnappem. Nie mamy z nim kontaktu, a jest osobą kluczową do śledztwa.
- Ale, ale wiadomo kto to?
- Przekażemy wszystko na miejscu. Osoba jest z grona waszych znajomych.

𝐬 𝐡 𝐢 𝐧 𝐞 | 𝐟 𝐢 𝐥 𝐥 𝐢 𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz