➳ carolina.

1.2K 81 6
                                    

Siedziałam w aucie, a z radia leciała piosenka.

- Mam do ciebie pytanie, Millie. - w lusterko spojrzał się Caleb, a ja odwróciłam wzrok wpatrując się w jego oczy.
- Słucham? - uśmiechnęłam się.
- Wiesz może... z kim idzie Sadie na imprezę Halloween'ową? - położył rękę na głowie i uśmiechnął niezręcznie.
- Nie rozmawiałam z nią na ten temat, nie wiem o co chodzi. - zaśmiałam się. - Ale wiem, że będzie szczęśliwa jeżeli ją zaprosisz.
- Myślisz, że się zgodzi?
- Kto by cię chciał, Caleb? - prychnął Wolfhard, najwidoczniej zirytowany tematem.
- Chcesz iść na piechotę? - warknął Caleb, a Finn tylko wydał z siebie ,,nie" - Wracając, co myślisz Millie?
- Spróbuj a nie pożałujesz. - uniosłam kącik ust do góry. - A ty Finn, nie bądź złośliwy. - uderzyłam lekko chłopaka w ramię.

Do końca drogi nie odzywaliśmy się, a Caleb uśmiechał się pod nosem. Wiedziałam, że Sadie czuje coś do niego. Widać jak na niego reaguje.

- Dziękuje za podwózkę. - spojrzałam się na chłopaków i pociągnęłam za klamkę drzwi.
- Nie ma za co.
- Uważajcie na siebie. Do jutra. - rzuciłam im krótki uśmiech i zamknęłam drzwi.

Odjechali z piskiem opon, a ja zaśmiałam się i sprawdziłam godzinę na telefonie. Było po 1:30, a nogi mi się uginały. Byłam zmęczona po szkole i jeszcze po incydencie z bójką.

Weszłam do klatki i wzdrygnęłam się, po czym wyjęłam klucze z kieszeni i cicho otworzyłam drzwi. Odłożyłam rzeczy na szafkę, mówiąc sobie że posprzątam to rano. Dziewczyny nadal spały więc weszłam po schodach do pokoju i odetchnęłam z ulgą.

Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy do łazienki i stwierdziłam, że wezmę szybki prysznic przed snem. Ubrałam piżamę i umyłam zęby, po czym uchyliłam okno i wskoczyłam pod ciepłą kołdrę.

* skip time *

Usłyszałam budzik i czułam, że się nie wyspałam. Zresztą jak zwykle. Kto robi wykłady rano? Kto to wymyślił? Obudziłam się z bólem głowy, więc sięgnęłam do szafki po tabletki i wypiłam szklankę wody która stała na szafce nocnej. Przeciągnęłam się, po czym sprawdziłam telefon na którym widniała wiadomość od Caleb'a, która brzmiała czy na pewno Sadie się zgodzi. Uśmiechnęłam się i odpisałam mu żeby się nie martwił.

Ustałam na zimnej podłodze i stwierdziłam, że założę dziś biały sweter z wycięciem V z przodu i czarne spodnie z wysokim stanem, a do tego botki. Na dole biegała już Suzie, gadając coś do siebie. Zaśmiałam się i weszłam do łazienki. Wykonałam poranną rutynę, która polegała na umyciu twarzy i umyciu zębów. Uczesałam włosy i założyłam bransoletkę od Avy. Uśmiechnęłam się na wspomnienie kiedy ją dostałam od młodszej siostrzyczki.

Umalowałam się lekko i wzięłam torbę schodząc na dół.

- Hej. Co się tak spieszysz, Suzie ? - wzięłam gofra, którego zrobiła Sadie i uśmiechnęłam się.
- Nie zdążę, nie zdążę, nie zdążę! - krzyczała w kółko to samo.
- Miała przyjść wcześniej na wykłady, ale się spóźni jak zwykle. - odparła Sadie, która położyła ręce na blacie i oparła się o nie.
- Lecę! - krzyknęła Suzie przekręcając zamek w drzwiach.
- Do potem. - powiedziałam do niej i pomachałam na pożegnanie. - Idziemy dziś razem? - wzięłam łyka wody i oparłam się o ścianę.
- Nie mogę, idę z Caleb'em. - uśmiechnęła się i zarumieniła, po czym szybko odwróciła.
- Ah tak. To dlatego dziś się tak ubrałaś. - podniosłam jedną brew i uśmiechnęłam się szeroko.
- Wyglądam normalnie.
- Jasne, wmawiaj sobie. - wzięłam torbę i telefon. - To ja już idę, zajdę jeszcze do sklepu po coś do picia.
- Okej, to do potem. - przytuliła mnie i poszła na górę cała w skowronkach.

Miejmy nadzieję, że Caleb tego nie zepsuje.

𝐬 𝐡 𝐢 𝐧 𝐞 | 𝐟 𝐢 𝐥 𝐥 𝐢 𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz