➳ heartless.

979 82 33
                                    

FINN
Wszystko działo się tak szybko i niespodziewanie. Millie szarpała się z Lucasem, który trzymał ją w objęciach, a na twarzy Abby widniał sarkastyczny uśmiech. Na nadgarstkach poczułem zimne kajdanki, które doprowadzały mnie do szału. Zostałem zaprowadzony do pomieszczenia, w którym był stolik i 2 krzesła.

MILLIE
- On jest niewinny, Lucas!
- Millie, uspokój się. Nie musisz go chronić. - chłopak zbliżył się ocierając łzy z mojego policzka.
- On.. jest.. niewinny. -  syknęłam i odepchnęłam go od siebie.
- Mów jak uważasz. Ja wiem swoje. - wzruszył ramionami i poszedł do automatu.

Podeszłam do Abby i szarpnęłam ją za ramię.

- Co mu powiedziałaś? I dlaczego stwierdził, że ją zabiłaś? - skrzyżowałam ramiona i otarłam łzę.
- Mordercy zawsze zrzucają winę na innych. - uśmiechnęła się i wróciła do przeglądania Instagrama na jej telefonie. - Powinnaś się cieszyć, że pozbyłaś się go. Tak tylko mówię.
- Jesteś suką, Abby.

Widziałam, że dziewczyna chciała coś powiedzieć, jednak obróciłam się i wyszłam z komisariatu, cała we łzach, zmarznięta i bez jakichkolwiek chęci do wszystkiego.

FINN

Siedziałem wpatrując się w ścianę. Nie sądziłem, że kawałek odchodzącej farby może być tak ciekawy.
- Wolfhard Finn?

Ocknąłem się i przytaknąłem głową.

- Każdy jest już zmęczony, proszę cię, bez wygłupów i streszczaj się. - naprzeciwko mnie usiadła młoda kobieta, która była ubrana w mundur.
- Tyle, że ja nic nie ukrywam i nic nie zrobiłem.
- Jak powiesz prawdę, zrobimy wszystko żebyś dostał krótszy wyrok.
- Mówię prawdę. - wzruszyłem ramionami i zaśmiałem się. - Jak mam to niby udowodnić?
- Gdzie byłeś w czasie śmierci Meghan?
- Nie pamiętam. - zmarszczyłem brwi i oparłem się.
- Przyznajesz się do zabicia?
- Nie. Ile razy mam powtarzać?
- Dzisiejsza noc spędzisz w celi i jutro z samego rana przesłucha cię szef. Mam dość. - wstała, zabierając ze stołu stertę kartek i trzasnęła drzwiami.

Super.

MILLIE

Trzęsącymi się rękami i ostatkami sił otworzyłam drzwi najciszej jak potrafiłam. Raczej miałam na myśli aby wejść cicho. Zamknęłam drzwi, a wazon który stał przed komodą upadł, robiąc huk. Zsunęłam się wzdłuż drzwi i usiadłam zakrywając twarz. Z dołu zbiegła Sadie, zapalając światło.

- Millie? Millie! - dziewczyna podbiegła do mnie kucając i biorąc moją twarz w ręce. - Co się stało?
- Finn...
- Co z nim?
- Aresztowali go, sadzą że zabił Meghan. On tego nie zrobił, Sadie!
- Millie, nie martw się wyjdzie z tego. Też nie wierzę, że to był on. - przytuliła mnie, głaszcząc moje włosy.
- On nie może spędzić w więzieniu reszty życia, Sadie.
- Wszystko będzie dobrze, zrobimy wszystko żeby go stamtąd wyciągnąć. Chodź zrobimy herbatę. - złapała mnie za rękę i powoli podniosła.

- Jak sądzisz kto to mógł zrobić? - spytała się nalewając wrzątku do kubków.
- Abby.
- Czekaj, co? Ta Abby? Ta psychiczna przyjaciółka Meg?
- Mhm. Finn krzyknął, że to ona i że mu się przyznała.
- Skąd, no wiesz, masz pewność że nie kłamał?
- Po co miałby zabijać swoją dawną dziewczynę?
- To było głupie, zapomnij o tym. - położyła kubki przed nami i usiadła obok mnie.
- Obiecuje ci, wyciągniemy go. Nie z takich rzeczy wychodziliśmy razem.

FINN

Usłyszałem szelest kluczy i głos starszego mężczyzny.
- Pobudka. - otworzył kraty celi i spojrzał się na mnie lekceważąco.

Wyprostowałem się i przetarłem oczy ze zmęczenia. Facet w mundurze skierował mnie na prawo, gdzie przez szybę widziałem około pięć osób siedzących w poczekalni. Zastanawiało mnie to, co robiła Millie i jak się czuła. Zrobiłbym wszystko żeby usłyszeć jej głos.

Siedziałem już 3 godzinę tłumacząc, że to nie ja byłem mordercą. Wolałbym się już przyznać i przestać słuchać ich paplania.

- Który raz mam powtarzać, że to nie byłem ja! To była Abby! - uderzyłem pięścią w stół, patrząc na reakcje kobiety.
- Uspokój się. Masz dwa wyjścia, dziś przyznajesz się i dostajesz 5 lat mniej, a jeżeli nie to dostaniesz 20 lat bez warunkowego. - mówiła spokojnie, czytając moje akta. - Widać to nie twój pierwszy występ. Narkotyki, picie alkoholu w miejscu publicznym, przemoc.
- Co mają do tego moje akta? - zmarszczyłem brwi i przybliżyłem swoją twarz do kobiety nie odwracając wzroku.
- A może to, że miałbyś jakiś powód aby ja zabić, mógłbyś być pod wpływem używek i teraz nie pamiętasz tego. - uśmiechnęła się sarkastycznie i wstała.

W całym pomieszczeniu rozległ się dźwięk pukania w drzwi, położyłem ręce na karku i spojrzałem się wprost.

- Wolfhard, ktoś wpłacił kaucje, wychodzisz.

Uniosłem twarz i zmarszczyłem brwi.

- Co?
- To co słyszałeś. Wychodzisz, Katherine przygotuje ci papiery z regułami których masz się trzymać. Do zobaczenia.

Wyszedłem z kamienną twarzą ciesząc się w głębi duszy. Miałem dość ich gadania, w kółko to samo. Obym tu nigdy więcej nie wrócił.

- Mógłbym wiedzieć, kto wpłacił kaucję? - spytałem się kobiety pracującej w okienku, jednak ta nawet nie spojrzała się na mnie. - Okej.

Wyszedłem i odetchnąłem świeżym powietrzem.

- Cześć, Wolfhard.

Obróciłem się i nie mogłem uwierzyć własnym oczom.

- Noah?! Co ty tu robisz?
- A myślisz, że kto wpłacił kaucje? - zaśmiał się i spojrzał na mnie. - Nie wierzę, że to ty ją zabiłeś.

𝐬 𝐡 𝐢 𝐧 𝐞 | 𝐟 𝐢 𝐥 𝐥 𝐢 𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz