➳ only angel.

1.1K 83 23
                                    

Wsiadłam w taksówkę nie zważając na godzinę. Po krótkiej rozmowie z Caleb'em ubrałam kurtkę i upewniłam się, że dziewczyny na pewno śpią.

Aktualnie wpatrywałam się w okno i nerwowo stukałam palcem o nogę. Nigdy nikt nie prosił mnie o pomoc, a jeżeli prosił to był wyjątek. W zasadzie, nikt mnie nie lubił, wyjątkowo Lilian.

Zapłaciłam taksówkarzowi, podziękowałam i wyszłam. Stałam właśnie na placu, który zawsze chciałam zobaczyć.

Times Square.

Wpatrywałam się w ogromne budynki, które mieniły się różnymi kolorami oświetlających go bilbordów i lamp.

Po chwili podbiegł do mnie Caleb, który złapał mnie za ramię.

- Dziękuje, że przyjechałaś. Finn'owi odbiło i nie wiedziałem co robić więc zadzwoniłem do Sadie, żeby mi pomogła jednak odebrałaś.
- Nie ma za co. W zasadzie, co się stało? - zmarszczyłam brwi i opatuliłam się kurtką.
- Finn pobił się z jakimś chłopakiem. Gaten próbował go rozdzielić, ale sam dostał. Nie wiedziałem co zrobić i zadzwoniłem odruchowo.
- Czy, czy coś im się stało?
- W zasadzie nie wiem. Zostawiłem ich tam, nie chciałem wdawać się w bójkę.
- Caleb! Nie można ich zostawiać! Gdzie oni są!?
- Chodźmy. - złapał mnie za rękę i zaprowadził za budynki.

Wciąż oglądałam świecące bilbordy nie wierząc, że spełniłam swoje marzenie. Uśmiechałam się i biegłam. Musiało to wyglądać idiotycznie, ale cóż.

Po chwili zobaczyłam Finn'a, który leżał pod ceglaną ścianą a obok niego siedział Gaten.

- Nic wam nie jest? - krzyknął Caleb kucając obok nich.
- Nic mi nie jest, ale Finn dostał.

Podbiegłam do nich i spojrzałam się na chłopaka, który miał rozcięty łuk brwiowy, a warga była cała we krwi. Przyłożyłam rękę do moich ust i patrzyłam się na nich.

- Co tu robisz, Millie? - spytał się Wolfhard i uśmiechnął.
- Co ty zrobiłeś.. - szepnęłam i przyłożyłam rękę do policzka, po czym szybko ją zabrałam. - Caleb idź do apteki i kup plastry, wodę utlenioną, gaziki i zwykłą wodę. I chwilka. - wyjęłam z kieszeni resztę od taksówkarza. - Tu masz pieniądze. No już, leć!
- Millie, wiesz co robić? - spytał się Gaten.
- Mhm, byłam w harcerstwie. - zaśmiałam się niezręcznie.
- Oh, okej. - uśmiechnął się i usiadł zrezygnowany obok Finn'a. - Dlaczego stary zawsze musisz się pakować w kłopoty?
- Obrażał Meghan. Nie mogłem tego zostawić.

Spuściłam głowę i ugryzłam się w dolną wargę. Po chwili przybiegł Caleb rzucając obok mnie torebkę.

- Nie ma reszty. Kupiłem sobie batona po drodze. - uśmiechnął się i pokazał Snickers'a.
- Nie ma sprawy. - zaśmiałam się. - Um, Finn jakbyś mógł usiąść wyżej to byłabym wdzięczna. - powiedziałam po cichu.

Gaten pomógł chłopakowi wstać, a on usiadł na stercie cegieł. Ustałam pomiędzy nogami chłopaka i byłam zażenowana, jednak próbowałam to zignorować i wzięłam się do roboty.

- Uwaga może chwilkę popiec. - odchyliłam głowę chłopakowi i polałam wodą utlenioną, a chłopak syknął.
- Nie bolało. - uśmiechnął się.
- Mhm, jasne. - polałam wodą gaziki i wytarłam zaschnięta krew z wargi i brwi. Przykleiłam plastry na odkażone miejsca i uśmiechnęłam się. - Gotowe.
- Dziękuje, Mills.

Zarumieniłam się i wrzuciłam zużyte rzeczy do foliowej torebki.

- Więc, nic tu po mnie. Gdybyście czegoś potrzebowali to um, jestem. - uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam.
Poczułam szarpnięcie ręki, więc spojrzałam się zaskoczona.
- Nie wrócisz sama, pojedziesz z nami i odstawię cię do mieszkania. - powiedział Caleb.
- Nie, nie chcę robić problemu.
- To żaden problem, prawda Caleb? - stwierdził Finn i skrzyżował ręce.

Chłopak skinął głową i położył rękę na moim ramieniu.

- Co byśmy bez ciebie zrobili.
- Ah, sama nie wiem. - zaśmiałam się.

𝐬 𝐡 𝐢 𝐧 𝐞 | 𝐟 𝐢 𝐥 𝐥 𝐢 𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz