➳ lost boy.

1.1K 86 58
                                    

F I N N

Stałem obok Millie niecierpliwie wyczekując tej chwili. Ciągle bawiłem się palcami, patrząc się na moje buty. Nie wiedziałem co wydarzy się za chwilę. Jedyne czego byłem pewnien, to to, że Caleb ma zamiar pocałować Sadie. Zazdroszczę mu tej pewności siebie, którą wraz ze stratą Meghan mi odebrano.

memories

- Będę już spadał. - odparłem do Caleb'a, który trzymał w ręku butelkę soku pomarańczowego, skacząc po kanałach na telewizorze.
- Ta? A co cię tak wzięło na wyjście? - spojrzał się na mnie podejrzliwie kątem oka.
- Jestem już zmęczony, poza tym, jutro mam dużo rzeczy do roboty. - wzruszyłem ramionami i założyłem kaptur na głowę.
- Na razie. - pomachałem Caleb'owi i zamknąłem drzwi za sobą.

Oparłem się o nie i westchnąłem. To dopiero 2 dzień od śmierci Meghan. Nie wiem co się ze mną dzieje. Nie czuje już niczego. Szczęścia. Smutku. Czuję... pustkę. Mimo, że była uważana za pustą i głupią, nie uważałem jej za taką. Nic do niej nie czułem, jedynie.. bliską przyjaźń. Pocałunki nic nie znaczyły, tak samo jak słowa ,, kocham cię ". Meghan zawsze rzucała nimi na prawo i lewo. Dla mnie, nigdy nie były łatwe do wymówienia. To znaczy, nie wymówiłem ich, nigdy. Są zbyt mocne, żeby mówić je każdemu. Nie wiem, czy będę w stanie je kiedykolwiek wypowiedzieć.

Przetarłem twarz rękoma i włożyłem słuchawki na uszy włączając piosenkę. Musiałem się przejść, oczyścić umysł.. Nie potrafię już funkcjonować normalnie. Jednak, ta dziewczyna - Millie, ma coś w sobie. Jej uśmiech jest tak promienisty, włosy miękkie i cudowne, a pachnie jak świeże, cięte kwiaty.

Potrzebuje przyjaciela.

Noah. Noah, był bliski. Do czasu. Żałuje czasami tego jak postąpiłem i co zrobiłem. Mimo codziennych sprzeczek o błahostki po 10 minutach znów byliśmy przyjaciółmi. Brakuje mi go..

Wszedłem do mieszkania rzucając leniwie klucze na komodę. Zdjąłem buty i zapaliłem światło. Westchnąłem patrząc na porządek w tym pomieszczeniu. O dziwo, było czysto. Chciałbym żeby moje życie było tak poukładane. Rodzice, Meghan.. Co jeszcze?
Usiadłem na kanapie, przyciągając do siebie poduszke. To wszystko mnie przerasta, mam tak strasznie wszystkiego dość. Spojrzałem się w sufit i uświadomiłem sobie jak moje życie się zmieniło. Nie wiem dlaczego spotkał mnie taki los, co zrobiłem?

Po dłuższej chwili wstałem i stwierdziłem, że pójdę się umyć i wreszcie spać. Natknąłem się na stare zdjęcie rodziców, które stało na półce. Zatrzymałem się i spojrzałem na czarno-białą fotografię pary która się kochała. Matka, długie brązowe włosy, ubrana była w jasną przewiewną sukienkę i trzymała się za brzuch. Ojciec, stał obok wpatrując się w nią jak w największy skarb świata. Również trzymał jedną rękę na brzuchu, w którym byłem ja. Byli szczęśliwi i czuć było od nich miłość. Chciałabym doświadczyć tego co oni.

Pokręciłem głową i zagryzłem wargę po czym powolnym krokiem skierowałem się do toalety.

Podniosłem z blatu przy umywalce czarną czapkę, którą zostawiła po sobie Meghan, gdy układała włosy przed zabawą. Musiała o niej zapomnieć. Miała przyjść od razu po halloween po nią. Nie przyjdzie.

Wziąłem i przyciągnąłem ją do siebie po czym poczułem od razu mocny zapach tych perfum, perfum Meghan.

Zrozumiałem wtedy jak bardzo mi jej brakuje. Brakuje mi jej. Brakuje mi przyjaciół. Brakuje mi rodziców. Brakuje mi rodziny. Brakuje mi szczęścia. Wszystko jest tak bardzo udawane i przepełnione sztucznością.

Położyłem ręce na umywalce i spojrzałem się na siebie w umywalce. Słone i gorzkie łzy spływały mi po policzkach. Tęskniłem za każdym. Spieprzyłeś to, Finnie Wolfhardzie.

Chłopaki nie płaczą?
Pieprzyć to, ja też mam uczucia.

Każdy zaczął odliczać, a ja rozglądałem się wokoło. Spojrzałem się na Millie, która gorączkowo patrzyła się na zegar, a jej poliki przybrały odcień malin.

Przełamać się? W końcu kiedyś muszę się po tym otrząsnąć.

8..
7..
6..

Nie potrafię.

Powoli zacząłem się oddalać, a serce podchodziło mi do gardła. Tak bardzo chciałem to zrobić.

Odwróciłem się, żeby spojrzeć się na dziewczynę, która rozglądała się kiedy każdy wokoło się cieszył. Jej uśmiech zszedł, kiedy mnie nie znalazła.

Przepraszam Mills. Nie potrafię.

𝐬 𝐡 𝐢 𝐧 𝐞 | 𝐟 𝐢 𝐥 𝐥 𝐢 𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz