♡
- Zły dzień? - podszedł do mnie blondyn, który pomógł mi wstać na lodowisku.
- Jak widać tak. - usiadłam na ławce po zmaganiu się z zejściem z lodu.
- Nie martw się, nauczysz się prędzej czy później. - uśmiechnął się. - Przy okazji, jestem Lucas. - podał mi rękę, a ja ją uścisnęłam.
- Millie.
- Muszę już iść, ale jeszcze cię znajdę. - puścił mi oczko i wyszedł.Uśmiechnęłam się do siebie i pokręciłam głową.
- Millie! Tu jesteś. Wszędzie cię szukaliśmy. - westchnęła Sadie.
- Nie mam już ochoty. - wzruszyłam ramionami. - Poczekam na was tutaj.
- Ale nigdzie nie odchodź!
- Oczywiście. - wyjęłam swój telefon i wygodnie się rozsiadłam na ławce.Z moimi umiejętnościami stalkowania ludzi, zdobyłam już nazwisko i miejsce zamieszkania Lucasa. Nazywał się Lucas McCulkin i mieszkał 5 przecznic dalej od nas. Był o rok starszy i uczęszcza do 2 najlepszej uczelni w Nowym Jorku.
Stwierdziłam, że nie będę zawierała nowych znajomości i po prostu wyłączyłam telefon.
Siedziałam jeszcze przez chwilę, gdy kolejka jazdy się skończyła i wszyscy nagle pojawili się przy mnie.- Jedziemy wszyscy na pizzę. Millie, pasuje ci? - spytał się Caleb.
- Tak. - uśmiechnęłam się szeroko i założyłam torbę na ramię.
- A co ty taka uśmiechnięta? - spytała się Sadie.
- Po prostu. - skierowałam się do auta za Suzie i Noah'em.- To była najlepsza pizza w mieście. - stwierdził Caleb rzucając chusteczkę na talerz.
- Masz rację. - odparł Noah.
- W zasadzie, kiedy się pogodziliście? - spytałam się z czystej ciekawości.
- Millie to nie tak jak u was, że się rok nie odzywamy do siebie. - przewrócił oczami Caleb. - Nie byliśmy nawet zbytnio pokłóceni.
- Dobra tak czy inaczej my już idziemy. Już jest ciemno. - westchnęła Suzie i wzięła Noah'a za rękę.
- Nie jedziecie z nami?
- Nie, musimy jeszcze załatwić kilka spraw, więc jak coś mam klucze. - powiedziała Suzie i pomachała na pożegnanie.
- To może odwiozę cię? - spytał się Caleb.
- Ym, jasne. - wzruszyłam ramionami i wzięłam torbę. - Jedziecie potem jeszcze gdzieś?
- Do mnie omówić sprawę jutrzejszego dnia. - uśmiechnął się Caleb i wstał zakładając kurtkę.Skinęłam głową i poszłam zapłacić za kolacje, po czym dołączyłam do czekającej na mnie Sadie.
- Nie jesteś zła za to że wrócę później? - szepnęła do mnie Sadie.
- Nie no coś ty. Przygotuje na jutro sobie ubranie na spokojnie, a nie w czasie waszych krzyków, które nazywacie śpiewaniem. - zaśmiałam się i wsiadłam do auta.Sadie tylko pokręciła głową i też się zaśmiała.
Nastepnego dnia
- Suzie! Widziałaś moją czarną bluzkę?! - obudziłam się w sam środek kłótni dziewczyn.
Klasyk.
- Nie! Czy ty musisz zawsze na mnie to zwalać!?Jest dopiero 12, a idziemy tam na 16!
- Spytałam się tylko! Przestań bo obudzisz Millie!
- W zasadzie, już mnie obudziłyście. - ustałam w progu drzwi patrząc na zaskoczone twarze dziewczyn.
- Przepraszam, ale wiesz jaka jest Suzie! - krzyknęła Sadie z naciskiem na imię Suzie.
- Wypraszam sobie. - klasnęła przed oczami dziewczyny, a ja zaśmiałam się i poszłam do toalety.Umyłam się i zeszłam na dół z zamiarem zjedzenia śniadania.
- Sadie, zrobiłaś coś na śniadanie? - spytałam się dziewczyny, która szukała czegoś w szafce.
- Jest już 13:30. Śniadanie o tej porze będziesz jadła?
- Oh, wow naprawdę długo spałam. - związałam włosy w kucyk i wyjęłam miskę, mleko i Lucky Charms.
- Sadie! Widziałaś moją lokówkę?! - wrzasnęła Suzie ze swojego pokoju.
- Wariatka. - szepnęła pod nosem. - Jest w łazience w szafce!
- Dzięki!
- Czy wy tak zawsze krzyczycie? Bo mieszkam z wami niecałe 3 miesiące i nigdy nie słyszałam, żebyście się przekrzykiwały.
- To tylko na większe wyjścia. - wzruszyła ramionami.
- Okej. - skinęłam głową i wróciłam do jedzenia płatków.