➳ fireworks.

1K 78 21
                                    

Przerwa świąteczna nadal trwała, a do sylwestra został zaledwie 1 dzień. Poprzednie dni spędziłam na leżeniu w łóżku i przeglądaniu portali społecznościowych. Dziewczyny wyszły po zakupy i mówiły, że mamy iść o 16 na lodowisko, a aktualnie była 14:30 więc zostało mi dość sporo czasu na wyjście z łóżka.

Byłam przerażona pójściem na łyżwy, bo nie dość, że nie umiałam jeździć to zawsze wracałam z nich cała poobijana. Wspaniale zacząć nowy rok z siniakami na całej nodze. Cóż.

Ubrałam zwykły, jasny sweter i czarne spodnie, a do tego dobrałam dodatki. Tak bardzo nie chciało mi się tam iść. Usiadłam na łóżku i zaczęłam machać nogami. Zastanawiałam się co przyniesie nowy rok. Wciąż miałam nadzieję na wyjaśnienie się tej sprawy z Meghan. W sumie i lepiej bo wykłady były skrócone, aby nie wracać po ciemku. Spojrzałam się za okno, a ludzie jak zwykle się spieszyli. Jedni wracali z fajerwerkami w torbie, jedni z pracy, jedni byli po prostu na spacerze, a jedni chodzili zapatrzeni w siebie.

Jednak zaintrygowała mnie jedna rodzina, która składała się z rodziców i 2 dzieci. Chłopiec trzymał mamę za rękę, a córka tatę. Podskakiwali i zapewne śpiewali jakąś piosenkę. Mąż wpatrywał się w swoją żonę jak w obrazek, a ona szeroko się uśmiechała. Marzenie.

- Mills jesteś gotowa? - krzyknęła z dołu Sadie. Wzdrygnęłam się i szybko odpowiedziałam.
- Tak, już schodzę. - westchnęłam i wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy, po czym zbiegłam po schodach.
- Nie obrazisz się jeżeli pójdzie z nami Caleb i Noah? - spytała się niepewnie Suzie.
- Noah? Ym, nie coś ty. Jest okej. - wymusiłam uśmiech i wzięłam kurtkę z szafy.
- To super, zadzwonie po niego.

- Millie, wszystko okej? Ostatnio jesteś jakaś nieswoja.. - spytała się troskliwie Sadie.
- Tak, po prostu.. jestem zmęczona.

Sadie tylko skinęła głową i poprawiła się w lustrze. Wzięła telefon po czym odebrała połączenie i uśmiechnęła się.

- Caleb już jest, możemy schodzić.
- Noah jest już na miejscu. - uśmiechnęła się Suzie.

Oddałam uśmiech, przejrzałam się w lustrze i zamknęłam mieszkanie.
To będzie wspaniałe wyjście. Szczególnie z Noah'em.

Sadie jak zwykle usiadła z przodu, z witającym ją buziakiem w policzek Caleb'em, a ja usiadłam z tyłu z podekscytowaną Suzie.

Dotarliśmy na miejsce dość szybko, a na lodowisku na szczęście było mniej niż 10 osób.

- 3 bilety poproszę. - powiedział Caleb i objął Sadie w pasie.

Dziewczyna uśmiechnęła się i położyła głowę na jego ramieniu.

Oni wręcz muszą być razem. Są wręcz cudowni i dopełniają się nawzajem. Uśmiechnęłam się i wzięłam bilet od Caleb'a i poszłam założyć łyżwy.

- Millie umiesz jeździć? - spytała się mnie Suzie widząc jak ledwo wchodzę na lód.
- Nie. - zaśmiałam się i przytrzymałam się barierki.
- Daj mi rękę, pokaże ci. - wyciągnęła rękę w moim kierunku, a ja złapałam ją. - I powoli w lewo i w prawo. To proste.

Przejechaliśmy 5 metrów i o dziwo udawało mi się to. Uśmiechnęłam się sama do siebie i spojrzałam się na Suzie.

- A właśnie, gdzie Noa.. - nie dokończyłam bo dziewczyna puściła mnie i pojechała do wchodzącego na lód Noah'a.

Nie utrzymałam się i upadłam śmiejąc się z siebie.

- Super. - poprawiłam włosy i próbowałam wstać, jednak na marne.
- Pomóc ci? - po chwili zjawił się wysoki niebieskooki blondyn podając mi rękę.

Złapałam ją i uśmiechnęłam się.

- Dziękuje.
- Nie ma za co. - uśmiechnął się szeroko ukazując szereg białych zębów.

Przytrzymałam się barierki i spojrzałam się na Noah'a, który jechał w moim kierunku, a Suzie stała i rozmawiała z Sadie.

- Noah! Noah poczekaj. - wyjechałam na własne ryzyko i zatrzymałam chłopaka.
- Czego chcesz?
- Noah, wszystko okej? - spytałam się i zmarszczyłam brwi. - Nie odzywałeś się ostatnio..
- Odpuść sobie, Brown.

𝐬 𝐡 𝐢 𝐧 𝐞 | 𝐟 𝐢 𝐥 𝐥 𝐢 𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz