♡
Weszłam do kawiarnii i poprosiłam o mrożone latte na wynos. Poczekałam chwilę, a w tym czasie siedziałam na telefonie. Napisałam do Avy i Lilian, że zadzwonię do nich dziś wieczorem. Nie rozmawiałam z przyjaciółką od incydentu z kawą, więc sądziłam że muszę jej wyjaśnić sytuację.
- Latte dla Millie. - krzyknęła kelnerka a ja podeszłam i podziękowałam.
Wyszłam z kawiarnii i złapałam taksówkę. Podałam adres i kolejny raz patrzyłam się w okno. Myślałam również o Sadie i Caleb'ie. W głębi duszy wiedziałam, że coś z tego będzie. Przeczuwałam to.
Zapłaciłam, wysiadłam i podziękowałam. Skierowałam się do budynku mając słuchawki w uszach. Stwierdziłam, że dziś ten dzień będzie wyjątkowy. Postaram się nie przejmować opinią innych. Dodałam sobie słowa otuchy i wyjęłam słuchawki pakując je w torbę. Wyrzuciłam opakowanie po kawie i popchnęłam wielkie, białe drzwi.
Od razu uderzył we mnie hałas spowodowany rozmową wszystkich. Było tu niezmiernie gorąco. Skierowałam się do szafki i powiesiłam w niej kurtkę. Zostawiłam też książki i zeszyty na potem. Wzrokiem szukałam kogoś znajomego i napotkałam się z wzrokiem Abby. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i pomachała. Oddałam gest i również sie uśmiechnęłam. Nie było w pobliżu Meghan, więc odetchnęłam z ulgą.
- Myślisz, że ujdzie ci to na sucho? - z tyłu usłyszałam ten głos.
Odwróciłam się i spojrzałam zdezorientowana.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi Meghan?
- Znów chodzisz w towarzystwie Finn'a. Nie zrozumiałaś mnie? To jeszcze raz powtórzę. Odpieprz się! - syknęła i wbiła mi paznokcie odkryte przedramię.
- Meghan, to boli. - pisnęłam cicho i próbowałam zabrać rękę.
- Ma boleć, szmato. - szepnęła z nienawiścią.
- Zostaw ją. - z tyłu usłyszałam znajomy głos, więc odwróciłam się i byłam zaskoczona.
- Noah, skarbie. - zatrzepotała rzęsami i uśmiechnęła się.
- Zostaw ją i nie nazywaj mnie tak, szmato.
- Noah, przestań..
- Odejdź.Dziewczyna spojrzała się na niego ostatni raz i prychnęła, po czym odeszła.
- Dzię... - odwróciłam się, chcąc podziękować ale chłopak był już na końcu korytarza.
Spuściłam głowę i spojrzałam na pięć pół księżycy na moim przedramieniu. Piekło to niemiłosiernie, więc skierowałam się do łazienki aby polać to zimną wodą.
Z kranu poleciało kilka kropel wody, które muskały moją zaczerwienioną skórę. Wzięłam chusteczkę i namoczyłam ją, po czym przyłożyłam na skórę.
- Widziałam co zrobiła Meghan. - za mną pojawiła się Abby. - Przepraszam za nią.
- Oh, to ty. Nie ma sprawy, to nie twoja wina. - uśmiechnęłam się lekko.
- Mam nadzieję, że to się nie powtórzy. Nic jej nie zrobiłaś, a ona jest piekielnie zazdrosna. Już to zresztą wiesz. - uśmiechnęła się.
- Tak, już zdążyłam ją poznać. W zasadzie, czemu do mnie podeszłaś?
- Znajomości. - dziewczyna obejrzała się za siebie i przeprosiła, po czym wyszła.Zmarszczyłam brwi, po czym wyrzuciłam chusteczkę i zasłoniłam ranę swetrem. Wyszłam z łazienki i widziałam Sadie, która przytulała się do Caleb'a. Zaczęłam się uśmiechać po czym skrzyżowałam wzrok z chłopakiem, który był szczęśliwy. Podziękował mi wzrokiem, a ja skinęłam głową.
Podeszłam do szafki, chcąc napić się wody która się w niej znajdowała. Otworzyłam ją, a z niej wyleciała mała kartka na której było napisane:
,, Chciałem podziękować za wczoraj.
Dasz się zaprosić na wieczorny spacer?
Daj znać wrzucając tę kartkę do szafki
numer 234. Nalegam :)
F.W"♡