♡
- Meghan, nie chciałam ci wejść w drogę. - mój głos zaczął się łamać, a nogi uginać.
Nienawidziłam takich sytuacji.
- Odczep się od niego. - dziewczyna syknęła podchodząc do mnie bliżej, a ja robiłam kroki do tyłu.
- Nie rób mi nic złego. Ja - ja tylko chciałam się zaprzyjaźnić. - wymusiłam uśmiech, a moje ciało przeszły dreszcze gdy zetknęłam się z zimnymi kafelkami.
- Zostaw go. On jest mój. - ręka Meghan uderzyła obok mojej twarzy w ścianę, a ja wzdrygnęłam się.
- Nie rób mi nic, zostawię go obiecuję. - odpowiedziałam resztkami sił.
- Tak myślę. Bo twoja śliczna buzia tego pożałuje. - dziewczyna przejechała palcem po moim policzku i uśmiechnęła się szyderczo.Po chwili ktoś wszedł, więc obróciła się i podeszła do lustra udając, że się przegląda. Rzuciła mi ostatnie spojrzenie i wyszła zostawiając mnie przestraszoną.
- Hej, nic ci nie jest? - podeszła do mnie jedna z koleżanek Meghan.
- Nie, nie jest w porządku. - uśmiechnęłam się i zabrałam torbę z zamiarem udania się do mieszkania. Nie chciałam tu zostawać.Dziewczyna jednak złapała mnie w ostatniej chwili za rękaw bluzy.
- Czasami jej odbija. - uśmiechnęła się lekko. - Uważaj na nią. Mówię z własnego doświadczenia.
- Oh, dziękuje. - uniosłam kącik ust do góry i poprawiłam torbę.
- Przy okazji jestem Abby, miło mi. Mówię znów, uważaj na siebie. Dużo o tobie słyszałam i nie wyglądasz na taką wredną. - Abby rzuciła mi szybkie spojrzenie i wyszła z pomieszczenia.Dlaczego ta dziewczyna mi pomaga? Z jednej strony jestem jej wdzięczna za przestrogę, a z drugiej strony to podejrzane.
Przejrzałam się w lustrze i uśmiechnęłam się do siebie, aby nie wyglądać na przestraszoną.Wyszłam z toalety i spojrzałam się w lewo, gdzie szły koleżanki Meghan. Obdarzyły mnie złośliwym spojrzeniem, oprócz Abby. Wyglądała jakby była tam z przymusu.
Otrzasnęłam się i skierowałam się w prawo. Ku mojemu szczęściu na końcu korytarza stał Wolfhard najwidoczniej zadowolony, obok niego stała brunetka i trzymała ręce na jego talii. Chłopak rzucił mi spojrzenie i zatrzymał się chwilę, po czym dziewczyna wzięła go za szczękę i przyciągnęła do pocałunku. Odwróciłam głowę i przeszłam obok nich. Popchnęłam drzwi i złapałam taksówkę.
Po podróży weszłam do mieszkania rzucając klucze do koszyka. Złapałam się za głowę i spojrzałam się na siebie w lustrze. Czułam, że to będą piękne lata. Możliwe, że się pomyliłam.
*skip time*
Leżałam w moim łóżku przytulona do wielkiego, szarego koca który zabrałam od Sadie. Mam nadzieję, że się nie pogniewa za to, jednak rąbek koca był mokry od moich łez. Sądziłam, że nie będę mieć sytuacji z których tu teraz jestem. Nigdy nie chciałam wchodzić w sprzeczki i kłótnie. Chciałam jedynie się zaprzyjaźnić z osobami na uczelni.
Patrzyłam się w zachodzące słońce za oknem i usłyszałam pukanie, wiec szybko wytarłam łzy i powiedziałam ciche ,,proszę".
- Cześć, przepraszam musimy poga... Millie czy ty płakałaś? - spytała się Sadie i po chwili podbiegła do mnie, siadając obok.
- Po prostu mam zły dzień. - uśmiechnęłam się lekko i poprawiłam włosy.
- Coś się stało? - dziewczyna położyła rękę na moim ramieniu i obdarzyła mnie troskliwym spojrzeniem.W moich oczach zaczęły zbierać się łzy, a moja głowa opadła na ramię rudowłosej.
♡