➳ back to you.

1.1K 87 14
                                    

- Jasne czemu nie. - znów wzruszyłam ramionami i rozejrzałam się wokoło.
- Oh, cieszę się. - chłopak uśmiechnął się i poszedł odłożyć tacę.

Chwile po tym również zrobiłam to samo.

- To ja już lecę. Jadę z siostrą, także widzimy się jutro. - chłopak przytulił mnie na pożegnanie i uśmiechnął się szeroko.
- Do jutra. - oddałam uśmiech i wróciłam do szafki zabrać rzeczy.

Na korytarzu nikogo już nie było, przez co odetchnęłam i wyjęłam zeszyty z szafki które nie będą na jutrzejszy dzień potrzebne. Założyłam słuchawki i puściłam muzykę. Poszłam jeszcze do łazienki umyć ręce i zobaczyć się w lustrze.

Weszłam do pomieszczenia i w przerwie pomiędzy piosenkami usłyszałam czyiś płacz. Odwróciłam się i zdjęłam słuchawki po czym przysłuchiwałam się. Zapukałam delikatnie do kabiny i otworzyłam ją a w środku ujrzałam... Meghan.

- Wszystko w porządku? - zapytałam się i ukucnęłam przed dziewczyną.
- A jak sądzisz, zdziro?
- Em, przykro mi? Ale wszystko się ułoży. - próbowałam dodać jej trochę otuchy, pomimo że nienawidziłam jej.
- Myślisz, że wróci do mnie?
- Kto? - zmarszczyłam brwi i poprawiłam się.
- Finn! A kto? - krzyknęła.
- Nie wiem. Musiałaś jednak go zranić skoro się tak zachował.
- Kochałam go!
- Mhm jasne. - prychnęłam po cichu.
- Co powiedziałaś?
- Nic nic. Będzie dobrze. - podałam jej rękę, a ona ją wzięła i wstała. - Chodź tutaj. - z torby wyjęłam mokre chusteczki i podałam jej aby wytarła rozmazany tusz.
- Dz-dziękuje. - uśmiechnęła się słabo.
- Nie ma za co. - poklepałam ją po ramieniu i pożegnałam się z nią.

Wyszłam z budynku i westchnęłam przyspieszając kroku. Stwierdziłam, że zrobię sobie spacer i nie będę brała taksówki. Mimo, że mam prawie godzinę piechotą nie przeszkadzało mi to.

Przyjemny, jesienny wiatr muskał moją skórę, a słońce przyjemnie opatuliło moją twarz w swoich promieniach. Liście leżały na chodniku, a wszystko było żółte i pomarańczowe. Chmury na błękitnym niebie układały się w różne kształty, na które wyobraźnia pozwoliła. Zegar w oddali wybił godzinę 17:00, a dzieci wskakiwały w kupkę liści śmiejąc się od ucha do ucha.

Wróciłam do domu z promienistym uśmiechem. Najwidoczniej nikogo nie było, ponieważ krzyknęłam że wróciłam a nikt nie odpowiadał. Wzruszyłam ramionami i położyłam torbę na stołku w kuchni. Przeciągnęłam się i zrobiłam sobie herbatę. Przypomniało mi się, że miałam zadzwonić do dziewczyn więc ustawiłam sobie przypomnienie w telefonie i poszłam na górę.

Usiadłam na oknie i przykryłam się kocem patrząc na chowające się słońce za budynkiem. Wyjęłam książkę i założyłam okulary. Lektura wciągnęła mnie, do takiego stopnia, że gdy się ocknęłam nie wiedziałam co się dzieje. Spojrzałam się na telefon, gdzie zegar wskazywał godzinę 18:55 więc zeszłam na dół i wypiłam szklankę wody i zadzwoniłam najpierw do Avy.

Rozmawiałam z dziewczynką dobre 15 minut. Cały czas wspominała mi, że tęskni za mną i chce żebym wróciła i obiecałam jej, że wkrótce przyjadę. Chciałam znów mieć z nią nasze piątkowe wieczorki w których oglądałyśmy stare bajki Disney'a. Ulubiony film Avy a zarazem ostatni jaki wspólnie obejrzałyśmy to ,,101 Dalmatyńczyków". Obiecałam jej, że dostanie kiedyś dalmatyńczyka i tego dotrzymam.

Następnie zadzwoniłam do Lilian i opowiedziałam jej o Meghan, Finn'ie i o wszystkich których tu poznałam. Wyśmiała oczywiście Meghan, mówiąc że zachowała się jak idiotka. Pominęłam kilka szczegółów z chłopakiem, ponieważ znam ją i wiedziałabym co by powiedziała. Również stęskniłam się za nią i chciałam się z nią zobaczyć. Wkrótce mówiła, że do mnie przyjedzie ale przekonamy się.

𝐬 𝐡 𝐢 𝐧 𝐞 | 𝐟 𝐢 𝐥 𝐥 𝐢 𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz