Rozdział 11

1K 67 25
                                    

- Był słoneczny dzień. Ja wracałem ze szkoły. Nie byłem za bardzo lubiany więc dużo kraji mi dokuczało. Tak również było i tym razem. Szedłem z plecakiem na plecach gdy nagle zza rogu wyłonili się moi dręczyciele i zaczęli mnie wyzywać po czym mnie bić.
Niemcy słuchał opowieści ojca bardzo zdziwiony. Od zawsze myślał że to on należał do "dręczycieli" jednak mylił się.
- Byłem za słaby i nie umiałem się obronić więc... płakałem.
Rzesza bardzo niechętnie mówił o swojej przeszłości zwłaszcza synowi. Nie chciał żeby Niemcy myślał że jego ojciec jest jakimś nieudacznikiem. Bardzo się wstydził.

[Wspomnienie z tamtego czasu]
- Proszę zostawcie mnie!
Krzyczał Rzesza do swoich napastników jednak oni nie zaprzestali swoich czynów.
- Ale z ciebie beksa!
Śmiał się jeden z nich.
Ich czyny trwały jakieś parę minut do czasu kiedy usłyszeli głos jednego ze starszych dzieci.
- Fajnie tak bić słabszych ?
Stanął przed nimi ZSSR unosząc swój podbródek żeby czuć się jeszcze wyższym niż jest.
- Em... My...
Nie zdążyli nic powiedzieć po czym zostawiając słabego Rzeszę na ziemi uciekli.
- Wszystko dobrze?
Nachylił się nad nim ZSSR podając mu rękę.
[]
- Wtedy poczułem to dziwne ukłucie w klatce piersiowej. Nikt jeszcze nigdy nie zrobił dla mnie czegoś takiego.

W tonie jego głosu można było usłyszeć wdzięczność oraz smutek.

- I tak zaczęła się nasza przyjaźń.
Nazista uśmiechnął się pod nosem.

- Chwila i to tyle? Co doprowadziło was do nienawiści?
Niemcy był bardzo ciekawy przeszłości swojego ojca jednak wiedział że nie dowie się wszystkiego.

- Polityka synu. Ona była najważniejsza...

Wtedy nastała cisza. Widać było że Rzesza żałował swoich czynów i chciał za nie przeprosić jednak jak miał to zrobić skoro wszyscy myślą że nie żyje?

- Jeszcze jakieś pytania?
Zapytał Rzesza tak jakby miał już się żegnać.

- Czy pokażesz się kiedyś ludziom?

- Możliwe... Prędzej czy później musiałbym to zrobić.
Po czym rozpłynął się w powietrzu.

[Tymczasem w domu Rosji]

Rosja siedział na swoim łóżku pisząc z Ameryką. Był tym poddenerwowany , ponieważ on cały czas spamił mu jakimiś zdjęciami i gifami.

- Cholera ten głupi kretyn...
Mówił do siebie Rosja.

- Co robisz?
Rozległ się głos ZSSR.
Rosja wzdrygnąl się lekko patrząc na swojego ojca.
- Ah... Tylko pisze z Ameryką
Powiedział niewzruszony Rosja.
Zssr nie był z tego powodu zadowolony.
- Eh... Ameryka... Egoistyczna świnia...
Mówił pod nosem bolszewik.
Rosja zignorował to.
On sam do końca nie wiedział co ma o nim myśleć. Z tego co o nim wie z opowieści ojca to rzeczywiście jest egoistyczną świnią jednak znając go osobiście nie jest dla niego taki zły.

- Nie rozumiem tej technologii... Za moich czasów pisało się listy a teraz...
Narzekał Zssr.
- Mogę cię nauczyć jak chcesz.
Zachęcał go Rosja jednak komunista nie wyglądał na zainteresowanego.
- Co ci pisze?
Zapytał zerkając ukradkiem Zssr.
Rosja nie chciał odpowiadać na to pytanie, wiedział że rzeczy które wysyłał mu Ameryka były... Niestosowne.

- Ah... Wysyła mi różne zdjęcia i pisze jakieś głupoty.

- Dawaj to .
Po czym Zssr zabrał mu telefon.

- Ej oddawaj!

Rosja starał wyrwać mu urządzenie jednak nie był aż tak wysoki jak jego ojciec.
Zssr ujrzał próby zaproszenia Rosji do jakiejś restauracji, jakieś niestosowne memy oraz (szreksi) zdjęcia Ameryki.
- Co to ma znaczyć?!
Rosja siedział na łóżku z założonymi rękami i z zarumienioną twarzą.
- Czy wy jesteście ze sobą?!
- Co? Nie! Oczywiście że nie!
Zaczęli się ze sobą kłócić do czasu kiedy oboje usłyszeli pukanie do drzwi.
- Rosjo wszystko w porządku? Słyszałam krzyki.
Rozległ się głos Białorusi.
Zssr uśmiechnął się. Tak dawno nie słyszał słodziutkiego głosu swojej słodkiej córeczki po czym położył rękę na drzwiach.
- Wszystko w porządku!
Odpowiedział Rosja.
- Zejdź proszę na dół zrobiłam obiad !
- Dobrze!
Miał już otwierać drzwi jednak Zssr zatrzymał go.
- Białoruś gotuje sama?
Zapytał Zssr
- Przeważnie robi to ona ale czasem Ukraina.
W oczach Zssr można było ujrzeć tęsknotę i chęć wyjścia do swoich pozostałych dzieci.
- Kiedy do nich pójdziesz?
Spytał Rosja.
- Kiedy przyjdzie na to czas...
Po czym rozpłynął się w powietrzu.

~~~~~~~~~~~~~~~
Myślę że powinnam pisać rozdziały w dzień bo wieczorem pisze głupoty
;____;

Spotkanie po latach [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz