*Prov Kruszwil*
Była po 23 nagle mój telefon zadzwonił. Zerwałem się i szybko odebrałem.
-Halo?
-Maruś wyjdź na dwór i idź wyznaczoną ścieżką.
-Łukasz o co chodzi?
Rozłączył się. O co mu chodzi? Ubrałem bluzę oraz kurtkę po czym wyszedłem. Ujżałem ścieżkę usłaną płatkami róż oraz świeczkami. O co tu chodzi? Szedłem wyznaczonym szlakiem, po drodze zbierałem niebieskie róże. Miałem już 38. Spojrzałem przed siebie. Zobaczyłem Łukasza stojącego na molo. Stał w sercu zrobionym ze świeczek w rękach miał żółtą róże do której były przyczepione balony. Wszedłem do serca.
-Wiesz co dziś jest?
-Nasza 39 miesięcznica.
-i nie tylko.
Łukasz odcią balony od róży i podarował mi kwiat. Dodałem go do bukietu. Nagle Łukasz uklęk przede mną i wyciągnął pudełeczko. Do moich oczu napłynęły łzy. Marku Kruszelu czy zostaniesz moim mężem? Upuściłem bukiet.
-T...Tak!
Łukasz wsuną pierścionek na mój palec po czym mnie pocałował. To najpiękniejszy dzień w moim życiu. Teraz wiem, że on mnie nie zostawi.
-Kocham cię Marek!
-Ja ciebie też Łukasz!
Brunet złapał moją rękę i poprowadził za budynek gdzie były fajerwerki.
-Chcesz czynić chonory?
-Dobrze.
Podszedłem i podpaliłem największą fajerwerkę. Ten dzień jest najlepszym dniem w moim życiu. Łukasz podniósł mnie w górę i przytulił. Nagle zrobił się blady.
-Łuki wszytko ok?
-Kurwa Marek.
Chłopak wziął mnie na barana i zniósł do domu. Posadził mnie na łóżko i spojrzał na mnie ze smutkiem. Chwycił moją rękę i podniósł rękaw.
-Wytłumacz mi to.
-Ja.. Bo
-Marek proszę nie rób tego więcej
Łukasz zaczął płakać? Czekaj co? Widzę go pierwszy raz jak płaczę. Zawsze to ja płaczę a on jest tym śilniejszym emocjonalnie.
-Nie zrobię tego więcej, obiecuję.
Przytuliłem go. Podniosłem jego głowę lekko w górę. Otarłem jego łzy po czym wyszeptałem
-To była chwila słabości.
Wawrzyniak lekko się do mnie uśmiechnął.
-Marek teraz nie pozwolę Ci odejść.
-Ja tobie też.
CZYTASZ
KxK
عاطفيةMoja interpretacja KxK. Gdy chłopacy wyznają sobie miłość spotyka ich wiele przygód oraz przeszkód lecz i tak odnajdują się i zostają se sobą do końca...