Ślub

1.3K 71 76
                                    

*Prov Kamerzysta*

To już dzisiaj. Dziś biorę ślub z moim Mareczkiem. To ten wyczekiwany przeze mnie dzień. To się dzieje. Nie mogę w to uwierzyć. Nie dawno co wyznaliśmy sobie miłość, nie dawno co się oświadczyłem. Ten czas tak szybko płynie. Kiedyś nawet bym nie pomyślał, że będę przyjacielem Marka a co dopiero mężem. Nigdy wcześniej nie pomyślał bym, że mogę być z chłopakiem i czuć do niego coś więcej niż przyjaźń. Jak miałem 18 lat powiedziałem sobie, że nie będę miał dzieci. Jak miałem 20 lat myślałem, że miłość nie istnieje. Jak miałem 22 wmawiałem sobie, że nigdy się nie ożenię. A tu takie zmiany.

Wczoraj wraz z naszymi przyszłymi świadkami przylecieliśmy do Wielkiej Brytanii gdzie mamy wziąć ślub. Już dzisiaj wyczekiwany przez nas dzień. Od samego rana w pokoju hotelowym panuje zamęt. Wszyscy się stroją. Kuba szuka odpowiedniej koszuli, Karolina już ponad 2 godziny robi makijaż, Marek suszy włosy i oczywiście ja nie mogę znaleźć obrączek. Szukałem już wszędzie. starałem się nie pokazywać, że coś jest nie tak, gdyby Maruś się dowiedzieł wpadł by w panikę. Postanowiłem poprosić o pomoc Kubańczyka gdyż on potrafi też zachować spokój, Karolina za pewne by mnie okrzyczała lub powiedziała mojemu przyszłemu mężowi. podszedłem do chłopaka który zapinał koszulę.
-Kuba wiesz może gdzie jest pudełko z obrączkami.
-Byku, wczoraj schowałeś je do kieszeni swojej marynarki by go nie zgubić. Jezu ale z ciebie sklerotyk.

Faktycznie zapomniałem, ale ze mnie debil. Mieszkałem sobie w głowie taką błachostką zamiast się ubierać. Cały Wawrzyniak, roztrzepany.
Zdjąłem z wieszaka mój strój po czym szybko go na siebie widziałem. Wyglądałem jak bym wybierał się na jakieś czerwony dywan. Ogarnąłem włosy i wypsikałem się perfumami z marki Gucci. Wszystko jest już gotowe. w sumie dopiero za 2 godziny musimy jechać gdyż ślub odbędzie się za 3 godziny. Zauważyłem dziewczynę która obecnie przeglądała cos w swoim telefonie.
-Hej Karolina.
-No hej, jak się czujesz z tym, że już za parę godzin będziesz miał męża?
-Wyśmienicie ale trochę się stresuję.
-Nie śmię wątpić, w końcu to ważny dla ciebie i Marka dzień.
-Najbardziej boję się, że zastnę się lub zrobię coś głupiego.
-Nie martw się, na pewno nic takiego nie będzie miało miejsca.
-Mam taką nadzieję...
-Pomyśl jak Marek musi się teraz czuć. Wiesz dokładnie, że jest nie śmiały i się często jąka. On na pewno teraz umiera ze stresu. Zauważyłam jednak, że przez cały dzień jest uśmiechnięty.
-Marek bardzo się ucieszył na wieść, że połączy nas węzeł małżeński.
-Marek jest jedyny w swoim rodzaju, jest nie przewidywalny lecz jest najbardziej trosklią osobą na świecie.
-Wiem o tym. Gdybym miał wypisać wszystkie jego zalety to wolałbym napisać książkę.
-Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
-Ja również, dziękuję Karolina.
-Nie ma za co.
Przytuliłem przyjaciółkę po czym wszedłem da łazienki w której był Mareś.
Gdy otworzyłem drzwi zobaczyłem jak Marek przypina welon do swoich blond włosów.
-Pomóc Ci Kochanie?
-Gdybyś mógł.
Podszedłem do chłopaka który podarował mi przedmiot. Lekko przyciągnąłem go do sobie, popatrzyłem na nas w lustrze. Wyglądamy i pasujemy do siebie jak nikt inny na całym świecie. Przypiąłem welon po czym lekko odsunąłem się od chłopaka.
-Jak się czujesz kochanie?
-D-dobrze mamy lekką tremę.
Kruszel przełknął głośno ślinę.
-Skarbie ja też, ale to nasz dzień! Nie stresój się.
-Masz rację.
Kruszwil przytulił mnie czule na co ja odpowiedziałem pocałunkiem. W tej chwili wszedł Kuba.
-Przestańcie sie miziać, zaraz się spóźnimy.
-Faktycznie.
We czwórkę szybko się ubraliśmy. Taxi czekała na dole. Kuba zamknął pokój. Szybkim krokiem udaliśmy się do wyjścia. Kubańczyk po drodze oddał klucz w recepcji. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy.

Gdy byliśmy na miejscu Marek się bardzo stresował gdyż jego oczy wędrowały w randomowe miejsca a ręcę były całe roztrzęsione. Weszliśmy do środka. Każdy zajął swoje wyznaczone miejsca. Wtedy zaczęło się. Gdy Naczeliczka Stany Cywilnego zaczęła mówić wyłączyłem się. Nie mogłem się skupić. Wszystko w około tak jak by wirowało. Nagle usłyszałem moje imię. Wiedziałem, że to czas by to powiedzieć.
-Niech Pan powtarza za mną.
-Czy mogę sam?
-Oczywiście.
-Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczystoście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z Markiem i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe.
Marek miał łzy w oczach. Miał ochotę się przytulić lecz teraz nie mógł. Wynagrodzę mu to później. Marek powtórzył słowa. Wtedy założyliśmy sobie obrączki i się pocałowaliśmy. Gdy oderwałem się od ust Marka zauważyłem, że Karolina płacze a Kuba cieszy się jak dziecko które dostało lizaka. Gdy napiliśmy sie szampana wziąłem Marka na ręcę i wyniosłem z budynku.

To się stało. Mam męża, będę miał rodzinę z Markiem. Moje marzenie sie spełniło, nareszcie. Chociaż straciliśmy wiele osób to i tak prawdziwi przyjaciele zostali z nami. Nie zaprosiliśmy Oskara gdyż pewnie nie wytrzymał by tego. Ale nareszcie jestem z Markiem prawnie. Nareszcie mam męża.

KONIEC!
___________________________________
Dziękuję wam serdecznie, że zostaliście do końca. Mam nadzieję, że ta historia się podobała. Nowa książka będzie również tutaj. To będzie takie jak by nowe opowiadanie w tej książce. O tematyce dogadamy się potem. Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału lecz codziennie miałam po 3 kartkówki. Ogólnie to życzę wesołych Świąt! Kocham was najmocniej! ❤️

KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz