Wierzchołki Irytacji Koszy, czyli lista rzeczy wkurzających

70 9 10
                                    

  Wiem, wiem, miało być co innego, ale po tych kilku dniach narażenia mnie na irytujące zjawiska, wkurzających ludzi i tym podobne... No to nie mogło nie powstać. Dodatkowo, mój "Wierzchołek książkoholizmu" jest w trakcie pisania, a w dodatku kończę jedną z książek, więc rada chwila będą dwa inne posty. Zaczynając.

Ja, Kosza, jestem oazą spokoju, niezmąconym jeziorem cierpliwości. Prawie nic nie jest w stanie wytrącić mnie z równowagi. No, ale od każdej reguły są wyjątki, tak więc... Co mnie irytuje?

Irytuje mnie, że mój wieczorny autobus na 22:17 się spóźnia. Oki, może nie jest to jakieś wielkie spóźnienie, bo to ledwie kilka minut, ale to jego pierwszy przystanek! Ja widzę jak stoi na zajeździe dla autobusów po drugiej stronie przed przesiadką i czeka na swoją godzinę, a i tak się spóźnia trzy minuty. Nie byłby to problem, gdyby robił to raz na jakiś czas, rzadko, ale on robi to codziennie, a człowiek zmęczony, po uczelni i pracy, marzący jedynie o ciepłym łóżku dostaje jedynie dłuższe stanie na mrozie oraz wydłużającą się trasę...

Irytują mnie niektóre typy osób w autobusach. A to już temat rzeka... Co najmniej na osobny rozdział.  Panie koło pięćdziesiatki, ale czujące się na co najmniej osiemdziesiąt, które muszą narzekać na niewychowaną młodzież (bo to wcale nie tak, że młodzież może być zmęczona po całym dniu, po treningu albo chora i tez musi siedzieć w autobusie) albo inne babeczki, siadające obok ciebie, rozpychające się tak, że nie masz miejsca, aby oddychać, a spróbuj zwrócić jej uwagę... A tak bym mogła i mogła...

Irytują mnie kierowcy w busach. OD RAZU MÓWIĘ, NIE WSZYSCY! Mam na myśli tych, którzy prowadzą tak, jakby wygrali prawo jazdy w konkursie, kto dalej rzuci butelką z zasłoniętymi oczyma... Jeżdżą jakby wieźli wór ziemniaków, a jak ktoś się wywróci to jego sprawa. Się często nawet się nie zainteresuje. Empatię wygrali pewnie w tym samym konkursie.

Irytuje mnie to, że niektórzy ludzie oddychają. Ok, może przesadziłam, ale są osoby, których same towarzystwo, samo stanie w jednym pomieszczeniu sprawia, że ja mam ochotę wskoczyć pod pociąg. Dana osoba potrafi tylko narzekać i marudzić, nic nie zrobi, aby coś zmienić. Nie słyszałam, aby mówiła kiedykolwiek zadowolonym tonem. Odechciewa się przy niej wszystkiego.

Irytuje mnie natka pietruszki w zupie. W ogóle nie lubię pietruszki... Bleee.

Irytują mnie komentarze w pierwszych, niekontynuowanych rozdziałach Irracjonalnej. No bo w opisie napisałam jasno, te cztery pierwsze nie są kontynuowane i dopiero od następnego prologu zaczyna się faktyczne opowiadanie. Ja wiem, że nie jest ono nawet średnich lodów, ma mnóstwo błędów i jest bez sensu, dlatego go zakończyłam i zabrałam za inne. Więc po co te komentarze i mi chodzi o te złośliwe, wytykające błędy. 

Irytuje mnie, że przez uczelnię i pracę, nie mam czasu na spotkanie się z moim chłopakiem. To już abstrakcja, ostatnio przyszedł na przystanek, aby spędzić ze mną chociaż 7 minut między jednym, a drugim busem, bo inaczej nie widzielibyśmy się przez dwa tygodnie. Jak mnie przytulił dotarło do mnie jak mi go brakowało...

Irytuje mnie to, że mój kot rzyga na drewniane deski. Ok, ja w kuchni i łazience mam panele, a cała reszta mieszkania jest w starych drewnianych dech. Są serio piękne, ale trzeba uważać, aby nic nie wylać, a jak już się wyleje to szybko to wytrzeć, bo wsiąknie w dechy. Mój kot bez problemu mógłby rzygać na panele i nie byłoby paniki, ale nie... Ona przygodzie do mnie do pokoju i zwraca wszystko na podłogę pod biurkiem. Na piękne drewniane dechy...

To wszystko... Ok, może jest tego więcej niż się spodziewałam xD

Ale uwierzcie, jest o wiele więcej rzeczy, które uwielbiam.

A co was irytuje?



Trochę przemyśleńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz