Teraz mnie wkurzyli, bardzo. No bo, no xD Brak słów

46 3 5
                                    


Odcinek drugi, "Kłamstwo"

Nawet nie dał zjeść Plaggowi, i to nie pierwszy raz. Adrien jest okropny dla jedynej osoby w domu, której może ufać ( zaznaczam w domu)

Wkurza mnie, że on traktuje te "Strażnikowe rzeczy" jak to ujął tak po macoszemu. Jakby dziewczyna wyolbrzymiała. Marynata ma na głowie bycie Biedronką, Strażniczką ( po przyśpieszonym kursie i bez przetłumaczonej księgi, bo tą zajebali WC z Nathalie ) oraz swoje prywatne problemy, a ten ubolewa, bo nie pojawiła się na patrolu. No jak ona mogła, jaka okropna baba. Wredny babsztyl normalnie. Masz takie ciężkie życie, a ona cię jeszcze wystawia. No niedopuszczalne.

I dlaczego on chce akumanizacji - to przeciwieństwo bycia bohaterem. Nasz Kot się stacza.

Ja rozumiem, chce zobaczyć się z biedronsią, ale jednak, nie pomyśli o tym, jak ona się z tym wszystkim czuje. Myśli tylko o sobie i o tym jak bardzo chciałby się z nią zobaczyć, chociaż mógłby się zobaczyć z, uwaga, KAGAMI! Która w tym momencie jest jego dziewczyna. Wiec tak niefajnie no.

Ok, Spotykają się, słodko. I oni, w porównaniu do Marynaty, mają jakieś dłuższe te swoje spotkania.

Urocze są kombinacje Kagami, aby móc się spotykać. Szkoda, że tak na prawdę są one jednostronne. 

Jak ona ślicznie rysuje <3

Jej mama jest niewidoma, skąd może wiedzieć jak jej córka rysuje...

Znów to samo, nie ma pocałunku. A fakt, ze idziemy tą sama ścieżka co przy Luce, przyprawia mnie o mdłości ze złości.

Ciekawe co Andre se pomyślał. Jezu najpierw ten chłopak został zlany, a teraz ta dziewczyna. Co za biedne dzieci. Ale dla mnie jest dziwne, że mają identyczne randki. 

Czy on mógłby ją w końcu kurwa pocałować? Ile można? Zabiera się za to i zabiera. No ja pierdole. Nawet mój Pablo za 4 razem mi się oświadczył. To jest zwyczajnie okrutne. Ja bym za to wykastrowała! Ja pierdole, tak się nie robi. To mnie zwyczajnie wkurwiło. No bo, kurde. Już 4 raz zabierali się za pocałunek ( być może u Andre byłby 4). Lukanette miało tylko 1 próbę. A oni do cholery 4. Jak jeszcze raz zobaczę, że coś im przerywa, to chyba nie wyrobię.

Ona już nawet nie czeka, wie, że to nie ma sensu i tak by się nie doczekała. To jest zwyczajnie smutne.

Ja ja rozumie. On niby z nią jest, ale jednak nie. Myślami odpływa. Jej bardzo na nim zależy i chciałaby w końcu te uczucia wyklarować, a nie dostaje żadnego zainteresowania, żadnej sensownej odpowiedzi. To okropne, że wybiera Biedronkę zamiast dziewczyny, która okłamuje dorosłych ludzi, aby z nim być. I rozumiem, to jego wybór i szczeniackie zakochanie. Jego błąd, który musi zrobić. 

I czekała tam na niego. Małe, biedne, zranione serduszko. Ona wiedziała, ze będzie kłamał. Szukał wymówek. 

Jej słowa sa mocne i takie prawdziwe. Szczerze, zawsze miałam mieszane uczucia do Kagami, ale mimo wszystko ona tylko walczyła o swoje. Nie szła po trupach jak Chloe. Szczerze zaprzyjaźniła się z Mari i z całą resztą i uczciwie gra. Została oszukana na mecie, gdyż dobiegła tam pierwsza. I teraz jest mi jej żal, bo nie zasłużyła na to. Nie zasłużyła na tyle przerwanych randek i prób pocałunków, na tyle kłamstw i wymówek. 

Jest inna muzyczka na transformacje?

Jeśli chodzi o akcje ze złoczyńcą, to no cóż. Od dawna jestem odporna na urok Kota. Od kiedy zobaczyłam jak bardzo Czarny Kot aka Adrien jest Samolubny, i niecierpliwy i w dodatku głupio zapatrzony w biedronkę. Sorry, ale Mari coś ze swoim zauroczeniem próbuje robić, a Adrien tylko udaje. Obraża się, że jest zajęta byciem strażnikiem i nie pojawia się na patrolu oraz nie ma dla niego czasu. Z resztą, mnóstwo takich sytuacji w serialu było, gdzie wychodziła jego egoistyczna natura.

Szczerze, rozumiem Kagami. Dla mnie bardzo ważna jest szczerość. W związku i w przyjaźni. Gadanie za plecami czy też okłamywanie mnie, sprawia, że czuje się zraniona i zwyczajnie nie zaufam już danej osobie na tyle, aby się z nią bliżej przyjaźnić. Lub nawet dalej. Jestem w stanie się tutaj z nią identyfikować, tak więc jak najbardziej stoję po stronie Kagami. Adrien, mógł jej powiedzieć prawdę. I nie, nie koniecznie na zasadzie: Hej, ja jestem Czarnym Kotem, dlatego uciekam.

Mógł być szczery z nią w tym samym stopniu co Marinette z Luką. Stwierdzić, ze jest to coś, o czym nie może jej powiedzieć. Bardzo mu zależy na niej, ale niestety nie może jej powiedzieć. Albo by to zaakceptowała albo nie. Mi by to wystarczyło. Niektórym jak Luce potrzebna jest prawda do poczucia, że są godni zaufania i są tymi, na których ukochana osoba się opiera. A są taca, którym może zwyczajnie zależeć, aby ukochana osoba nie wymyślała wymówek, nie kłamała i  mogła jej w ten sposób zaufać i się na niej oprzeć.

Trochę przemyśleńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz