Rozdział Dwudziesty - Impreza w Paryżu

9.8K 483 591
                                    

Dzień Szósty

-Jutro wracamy na zajęcia.

Harry podniósł wzrok znad swojego rysunku na słowa Draco.

-Tak, jestem tego świadomy.

-Nie chcę iść jutro na zajęcia.

Harry westchnął i odłożył na bok swoje przybory. - Czemu nie?

-Bo ludzie będą się na nas gapić.

-Ludzie już się na nas gapią. Ja jestem Zbawcą Czarodziejskiego Świata, a Ty jesteś Lodowym Księciem Slytherinu i trzymamy się nieprzerwanie za ręce od sześciu dni.

Draco westchnął i oparł się o wezgłowie łóżka. - To nie tylko to. Nie możemy nawet otworzyć cholernej walizki bez czyjejś pomocy. Jak mamy robić eliksiry i w Twoim przypadku pisać notatki, a jednocześnie unikać bycia dotykanym przez kogokolwiek?

Harry oparł się o wezgłowie obok niego.

-Nie wiem, ale rozważymy to. Jutro. Teraz myślę, że powinniśmy świętować nasz ostatni dzień bez zajęć.

Draco rzucił mu zaciekawione spojrzenie. - Jak?

Harry wyszczerzył się. - Mam pomysł.

To była ostatnia rzecz jaką powiedział przed pociągnięcem za sobą protestującego Draco.

-Harry- Harry, co do cholery jasnej? Zwolnij! - Krzyczał Draco próbując się uwolnić od Harry'ego, który wyciągnął go z zamku na zimne, grudniowe powietrze.

-Harry, tu jest zimno, co my robimy?

Harry uśmiechnął się unosząc brwi, zanim  obaj zniknęli z trzaskiem.

Draco westchnął w chwili, kiedy dotarli na miejsce i uderzył Harry'ego. - Następnym razem mnie ostrzeż! - wykrzyknął.

Harry nie odpowiedział, tylko delikatnie się uśmiechał patrząc na otoczenie.

Draco wyprostował się i jego oczy rozszerzyły się w wyrazie szoku.

- O kurwa.

Wszędzie dookoła nich miasto błyszczało pięknymi światłami przygotowując się do uczczenia świąt Bożego Narodzenia. Oczy Draco zatrzymały się na jednej konkretnej wieży i zabrakło mu tchu.

-Harry, czy my jesteśmy w Paryżu?

Harry po prostu się uśmiechnął, a światła miasta odbijały się w jego oczach.

-Chodź, jest coś, co zawsze marzyłem, żeby zrobić. - wymamrotał Harry, ciągnąc rękę Draco.

Szli ulicą niedaleko ogromnego jeziora naprzeciwko wieży Eiffla aż dotarli do niej.

Zamierzasz nas aportować na szczyt? - zgadywał Draco. Harry uśmiechnął się i Draco utwierdził się w tym, że miał rację.

W jedną chwilę znaleźli się na szczycie wieży. Draco lekko się zachwiał z powodu nagłej zmiany wysokości.

-Ej!!! - Harry wyciągnął przed siebie dłoń, śmiejąc się. - Nie spadaj. Pociągniesz mnie za sobą.

Draco wziął gwałtowny wdech kiedy zobaczył złoty widok Paryża. Harry uśmiechnął się, podszedł odrobinę bliżej do Draco i patrzył na błyszczące przed nimi miasto.

Draco wskazał na duży statek na Sekwanie, który właśnie zabierał ludzi na pokład.

Harry wyszczerzył się. - Chcesz zobaczyć?

Hold My Hand - TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz