Rozdział Czterdziesty Pierwszy - Nie wiem jak nazywać rozdziały LMAO

5.4K 365 89
                                    

Zwykle kiedy siedzieli w Pokoju Życzeń wszyscy się uśmiechali i żartowali.

Nie tym razem.

Tabitha usiadła na kolanach Pansy na fioletowej podusze. Lucinda i Luna siadły obok siebie na zielonej, Ron siedział na czerwonej, a Feliks siedział na błękitnej. Seamus siedział na kolanach Deana, a ramię Deana otaczało jego talię. Neville siedział na żółtej, a obok niego na różowej Blaise. Harry usiadł na swojej pomarańczowej. Sam.

-Co robimy? - zapytała cicho Pansy.

-Pytanie za milion dolarów. - wymamrotał Feliks.

-Czy mógłbyś przestać być sarkastyczny na najbliższe dwie minuty? - zapytała zirytowana Tabitha. - To poważny problem.

-Nie wiem co innego możemy zrobić! - krzyknął desperacko Feliks. - Nie wiem jak na to zareagować, i do cholery próbuję dalej być pozytywnym i podnieść Was na duchu, ale Draco jest jednym z moich najlepszych przyjaciół i naprawdę nie wiem co robić!

-Też jest jednym z moich najlepszych przyjaciół! - krzyknęła Tabitha. - Po prostu mówię, że mógłbyś przestać być tak denerwujący!

- Nie wiem co zrobić! Nigdy wcześniej się tak nie czułem! Jestem zaskoczony i przerażony, i panikuję, i ostatnim razem kiedy czułem się tak okropnie był moment, w którym Voldemort przybył do szkoły! - Powiedział Feliks.

-Proszę, przestańcie krzyczeć. - wymamrotała Lucinda. Jej ręce się trzęsły, a nogi żyły własnym życiem.

-Chryste, wiem! - odkrzyknęła Tabitha. - Nikt z nas nie wie co robić, jesteśmy pieprzonymi nastolatkami! Dlaczego nie dołożysz do tego czegoś pomocnego?

Blaise potarł swoje skronie. - Proszę, zaczyna mnie boleć głowa.

Pansy się zmartwiła. - W porządku?

-Tak mi się wydaje.

Ręce Lucindy trzęsły się jeszcze bardziej niż wcześniej, a Luna próbowała ją uspokoić. Całe ciało Feliksa trzęsło się ze strachu i ogarniających go emocji. Harry panikował.

-Próbuję być pomocny! - odkrzyknął Feliks. Łzy pojawiały się w kącikach jego oczu. - Ale po prostu chcę Draco z powrotem!

-Ja też do cholery! Więc dlaczego nie spróbujesz pomóc! - fuknęła Tabitha.

-Tabitha! - Pansy krzyknęła wściekle, kiedy Feliks się załamał i zaczął płakać trzymając głowę w rękach.

Ron zszedł ze swojej poduchy i mocno przytulił Feliksa. Lucinda miała pełny napad lękowy, a Luna próbowała ją uspokoić. Blaise trzymał głowę w dłoniach, a oczy miał zamknięte. Pansy zeszła z kolan Tabithy i fuknęła na nią.

- Co się dzieje? - zapytał Dean.

-Po wojnie, dom Slytherina był bardzo popaprany emocjonalnie.- powiedziała Pansy. - Pod wpływem stresu Lucinda ma napady lękowe, Blaise ma okropne bóle głowy i czasem mdleje, Feliks ma załamania nerwowe i ataki paniki, ja mam drgawki, a Tabitha jest obronna do tego punktu, gdzie to już prawie przemoc. Draco zwykle nam pomaga, jest jedynym z nas, który jest w stanie stawić czoło naszym problemom . Zwłaszcza odkąd ma Harry'ego. Jest bardziej pozytywny i pomaga nam jeszcze bardziej. Ale jeśli zniknął, wygląda na to, że czeka nas krwawe żniwo.

- Nie mów tego tak. - wymamrotał Harry. - On nie odszedł.

Pansy posłała mu współczujące spojrzenie.

- Nie, nie rozumiesz. On żyje. Ja wiedziałbym. Dosłownie. Poczułbym to. Jest też taka możłiwość, że jeśli on by umarł, to ja wraz z nim. - powiedział Harry.

Pansy opadła szczęka. Ron spojrzał na niego zaniepokojony ze swojego miejsca obok Feliksa, ale nie powiedział nic i kontynuowała uspokajanie młodszego chłopaka.

Po około dziesięciu minutach, Lucinda, Blaise i Feliks uspokoili się i byli cicho.

-Przepraszam Feliks. - wymamrotała Tabitha.

Feliks wstał , podszedł do niej i przytulił ją. - Kocham Cię, T.

-Ja Ciebie też, Feliks. - odpowiedziała cicho, oddając mu uścisk.

Feliks wrócił na swoją poduchę ( której Ron nie opuścił i nie wyglądało na to, żeby zamierzał to zrobić) i Pansy wróciła na kolana Tabithy.

-Co teraz? - zapytał Blaise.

-Teraz odzyskamy mojego chłopaka. - powiedział prosto Harry.

________________
Miłego dnia. 😊

Hold My Hand - TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz