Wkraczam na teren parku. Promienie słoneczne przebijają się przez gałęzie drzew, na których rozkwitają pąki. Czuć orzeźwiający zapach zieleni;rozkwitających kwiatów, płynącego strumyczka. Wszystko uspokaja. Pomaga złapać równowagę, chociaż w moim wnętrzu panuje istny chaos. Nieprzerwanie toczę walkę serca z rozsądkiem. Bitwa trwa już kolejny dzień, a ja dalej nie podjąłem żadnej decyzji. Nie potrafię zliczyć, ile wypaliłem papierosów. Oka nie zmrużyłem nawet na minutę tej nocy. Ciężko było mi wcisnąć obiad, który przygotowała mama. Ledwo powstrzymałem się od wymiotów. Cały dzień chodzę nieobecny. Niczym duch snułem się po szkolnych korytarzach. Mój przyjaciel próbował mnie pocieszyć, dawać rady, ale nic nie pomogło. Konfrontacja z Luke'iem jest idealnym oraz prawidłowym rozwiązaniem.
Naprawdę nie mam pojęcia, co czuję. Mieszają się we mnie sprzeczne emocje. Pragnę jego, a zarazem posiadam wiele obaw. Musimy wyjaśnić sobie kilka kwestii. Nie wiem, czy będę znał odpowiedzi na wszystkie pytania. Sam posiadam kilkanaście albo kilkadziesiąt. Gubię się w rozterkach oraz słowach. Brakuje mi chwili odpoczynku. Głowa puchnie od wojny, toczącej się w moim organizmie. Miałem momenty, kiedy łzy stawały mi w oczach z powodu niewiedzy. Potrzebowałem rozbeczeć się, żeby wyrzucić z siebie wszelkie złe emocje. Pragnąłem się zmęczyć, aby zaznać ukojenia we śnie, który mnie nienawidzi. I wtedy działo się coś, co wszystko plątało. Wspomnienie błękitnych tęczówek, zapachu orzeźwiającej trawy cytrynowej, malinowych ust oraz miękkiego dotyku wystarczało, aby serce wracało do odpowiedniego rytmu. Wylewało się ze mnie wszystko, co nieodpowiednie, a wpełzał stoicyzm. Czasami wyłączałem się. Przestawałem myśleć. Wpatrywałem się w jeden punkt, skupiając się na wdechach oraz wydechach. Albo na powolnym wnikaniu nikotyny w pęcherzyki w płucach.
Mijał tak ten dzień do tej pory. Od kilku minut jestem poza domem, aby dotrzeć na umówione miejsce. Z każdym krokiem miękną mi nogi. Brakuje mi siły, żeby się na nich utrzymać. Serce wali z szybkością młota pneumatycznego. W ciągu kilkuminutowej wędrówki spaliłem kolejne papierosy. Musiałem zakupić nową paczkę w pobliskim sklepiku, gdzie nie pytano mnie o dowód tożsamości. Głowa boli od dawki wypalonego tytoniu oraz stresu, który zawiązuje brzuch na supełek. Jestem pewien, że moja blada skóra przybrała kolor kartki papieru. Nie potrafię sam udźwignąć ciężaru swoich uczuć.
Dostrzegam jasnowłosego chłopaka, siedzącego na jednej z ławek parku. Ubrany jest w ciemne spodnie oraz ciemną bluzę. Włosy opadają na czoło. Wzrok ma wlepiony w przestrzeń przed sobą. Nerwowo strzela z kostek w dłoniach. Noga podryguje w nieznanym rytmie.
Żołądek podchodzi do gardła. Powoli tracę panowanie w nogach. Oddychanie przychodzi z trudnościami. Cholernie boję się tej rozmowy, ponieważ może ona się skończyć na miliony sposobów. Ciężko przełykam ślinę.
- Hej, Luke - witam się. Mój głos pokrywa chrypka od spalonych fajek. Dłonie zaciskam w pięści.
- Hej, Michael. - lustruje mnie wzrokiem, kiedy zajmuje miejsce na ławce. Robię to niepewnie. Jego bliskość wpędza mnie w neutralny stan. Staram się unormować organizm, znajdujący się na skraju rozpaczy.
Siedzimy w ciszy. Żadne z nas nie ma odwagi się odezwać. Całą uwagę skupiam na oddychaniu, ale rozpraszają mnie iskry, które tworzą się między naszymi ciałami. Niewidoczny magnes przyciąga mnie do Luke'a. Między nami krąży chemia, ale żadne z nas nie potrafi popchnąć jej do przodu. Tkwimy w tej aurze, którą wypełnia napięcie seksualne oraz zdenerwowanie. Nie przejmujemy się wiatrem, a on niszczy fryzury. Posyłamy sobie spojrzenia, jednak nie odzywamy się nawet słowem. Nie potrafię zacząć rozmowy, bo doskonale wiem, że ona wszystko przesądzi. Nic nie będzie takie samo.
Nawet w takiej sytuacji przypominam sobie nasze pocałunki, a one sprowadzają mnie na dobrą drogę. Spowalniają tętno, rozwiązują supeł w brzuchu i wyrównują oddech. Kącik ust unoszę wyżej, kiedy przed oczami przewijają się wspomnienia z niedzieli albo wczorajszego południa. Wypełnia mnie błogostan. Cały rozwój wydarzeń oddaję losowi. Nie chcę brać odpowiedzialności za ważne decyzje. Jestem tylko szesnastolatkiem, który pragnie zaznać nastoletniego zauroczenia oraz trochę z życia, aby na starość wspominać szczenięce lata z uśmieszkiem na ustach. Pragnę opowiadać wnukom (niekoniecznie biologicznym) o tym, że jeździłem na koncerty, wymykałem się z domu, kochałem się pod gwieździstym niebem. Nie chcę pamiętać tylko siedzenia w ławce, zakuwania do sprawdzianów oraz niezdrowego żarcia na stołówce.
![](https://img.wattpad.com/cover/191892832-288-k884038.jpg)
CZYTASZ
Lost Boy || Muke Clemmings ✔️
FanficProblemy sprawiły, że obydwoje się zgubili w życiu. Pomylili zakręty, wybrali złe ścieżki. Nie umieli sobie poradzić, aż ich drogi się złączyły. Wtedy wszystko obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Start - 26.07.2019 Konie...