Dwudziesty piąty czerwca - zakończenie roku szkolnego. Upragniony dzień przez wszystkich uczniów. Wakacje są na wyciągnięcie ręki. Dwa miesiące przepełnione beztroską, zabawą, odpoczynkiem. Słoneczna pogoda, bezchmurne niebo, późne zachody oraz wczesne wschody. Czas pierwszych razów, imprez, wyjść, przygód, miłości, przyjaźni, wyjazdów. Lato kojarzy się z wodą, ogniskami, gwieździstymi nocami. Posiada swój niepowtarzalny klimat, uwielbiany przez każdego nastolatka. Ludzie uwielbiają wysokie temperatury, rześkie powietrze oraz zapach żyjących roślin.
Zapinam guziki białej koszuli na krótki rękaw. Włożyłem ją w eleganckie spodnie w kolorze beżu, które dopełnia pasek w kolorze czerni. Termometr pokazuje dwadzieścia trzy stopnie, jednak uroczystość szkolna wymaga odpowiedniego stroju.
Przyglądam się swojemu odbiciu w lustrze. Włosy opadają mi na czoło, więc zaczesuję je w prawą stronę. Niektóre kosmyki zakładam za ucho. Pachną odżywką, którą nałożyłem wraz z farbą do włosów wczorajszego wieczoru. Kolor zaczął blaknąć, więc musiałem go trochę odświeżyć. Twarz ogoliłem dzisiejszego poranka. Zarost był niezauważalny, ale zrobiłem to ze względu na własne poczucie komfortu. Nieskromnie uważam, że wyglądam w porządku. Nie często widać mnie w eleganckiej wersji. Nie jest to powszechny zestaw ubrań na moim ciele, ale czuję się w nim swobodnie.
Dłońmi przejeżdżam po materiale koszuli, aby lepiej przylegała do ciała. Następnie chwytam swoje perfumy, którymi psikam się na szyi oraz nadgarstkach.
Z dołu słyszę dzwonek do drzwi. Wybudzam telefon, leżący na blacie. Spoglądam na zegar, który pokazuje godzinę dziewiątą trzydzieści dwa.
- Michael, otwórz drzwi! - woła mój tata z sypialni, gdzie szykuje się do pracy.
- Idę!
Komórkę chowam do przedniej kieszeni spodni. Wychodzę z łazienki, gasząc za sobą światło. Schodzę w pośpiechu po schodach. Na dole słyszę mamę, krzątającą się między kuchnią a salonem.
Podchodzę do drzwi. Przekręcam zamek, a następnie otwieram wejście do domu. Dostrzegam wysoką sylwetkę mojego chłopaka. Jego widok sprawia, że miękną mi nogi. Ubrany jest w czarne, obcisłe spodnie oraz tego samego koloru koszulę na krótki rękaw. Ostatni guzik jest odpięty, więc kołnierzyk nie opina jego szyi. Na stopach ciążą nieśmiertelne Converse. Z nosa ściąga oprawki okularów przeciwsłonecznych. Włosy błyszczą w porannych promieniach słońca.
Skłamałbym mówiąc, że to nie jest widok wyjęty z marzeń. Wygląda gorąco w tym wydaniu. W dolnych partiach brzucha odczuwam skurcz, a gardło zasycha. Zaciskam palce na klamce, aby nie upaść pod ciężarem jego piękna, które mnie onieśmiela.Kolejny powód, dla którego tracę dla niego głowę.
- Cześć, kochanie. - pochyla się, składając pocałunek na moich ustach. Nie jestem w stanie oderwać oczu od niego, więc nawet ich nie przymykam, kiedy muska moje wargi. Jestem oczarowany.
- Luke, wyglądasz... - zaczynam, ale głos wiąże się w gardle. Stoimy naprzeciwko siebie. Chłopak unosi brew, przybierając pytający wyraz twarzy.
- Coś się stało?
- Chyba mam mokro - rzucam, zagryzając wnętrze policzka.
Hemmings wybucha śmiechem. Melodyjny chichot obija się o uszy. Wokół oczu powstają zmarszczki, a w policzkach prawie niezauważalne dołeczki. Moje policzki oblewają się czerwienią. Na chwilę spuszczam wzrok z chłopaka, próbując uniknąć konfrontacji naszych spojrzeń.
- Aż tak? - pyta. Kiwam głową. - Cóż, tym możemy zająć się dopiero później, bo aktualnie mamy ważniejsze sprawy na głowie. - puszcza w moją stronę oczko, a róż na mojej twarzy przybiera intensywniejszy odcień.
CZYTASZ
Lost Boy || Muke Clemmings ✔️
FanfictionProblemy sprawiły, że obydwoje się zgubili w życiu. Pomylili zakręty, wybrali złe ścieżki. Nie umieli sobie poradzić, aż ich drogi się złączyły. Wtedy wszystko obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Start - 26.07.2019 Konie...