Marcowe promienie słońca oślepiają moje oczy, a wiatr próbuje zerwać czapkę bejsbolówkę z mojej głowy. Klnę pod nosem, rozglądając się za numerem pięć na jakimkolwiek domku jednorodzinnym. Dostrzegam każdą możliwą cyfrę oprócz przeklętej piątki, pod którą mieszka rodzina Hemmings.
Mam ochotę wykrzyczeć z siebie wszelkie emocje. Jestem zły na sytuację w jaką się wpakowałem. Jestem zły na Caluma, że cokolwiek palnął Ashtonowi na mój temat. Jestem zły na Luke'a, że nie umie opanować materiału nauczania z matematyki. Jestem zły na siebie, że nie potrafiłem odmówić.
Czuję się, jakbym miał zaraz wybuchnąć. Zniszczyłbym siebie oraz swoje otoczenie, a potem rozpłakałbym się z bezsilności. Jestem tykającą bombą, która nie umie odnaleźć szczęścia w swojej egzystencji. Nikt nie potrafi mi pomóc, a los daje coraz więcej powodów, abym przestał chcieć rano wstawać z łóżka. Moje demony zaczynają mnie przytłaczać. Każde nieszczęście się łączy ze sobą, ale nie mam pojęcia, jak to zakończyć. Plączę się w tym oraz gubię. Ciągle powracam do punkty wyjścia, gdzie mam ochotę powyrywać sobie włosy z głowy.
Męczę się. Naprawdę jestem zmęczony wiecznym szukaniem odpowiedzi. Stało się to monotonnym schematem, który powtarzam z nadzieją, że w końcu wyjdę na prostą.Wiem, że mam tylko szesnaście lat oraz całe życie przed sobą, ale czasami zastanawiam się, czy jest mi pisane żyć dłużej. Są dni, kiedy jedyne co pragnę robić to spędzić cały dzień w łóżku pod kołdrą oraz odcięty od świata. Nie mam ochoty nawet na oddychanie. Moja mama często chodzi przez to zmartwiona, ale nie potrafię inaczej. Wpadło to w moje życie jakiś czas temu. Nie potrafię z tym skończyć. Jest to zbyt silne ode mnie. Ale zazwyczaj po takiej burzy wychodzi słońce. Na drugi dzień czuję się wypoczęty oraz spragniony kontaktu z ludźmi. Często wychodzę wtedy z Calumem na pizzę, żeby spędzić z nim czas oraz porozmawiać na rozmaite tematy. Utwierdzam rodziców, że ich kocham, a dla nauczycielek jestem nadto miły. Chyba większość mojego otoczenia zdążyła się przyzwyczaić do moich wahań nastrojów, co jest dobre. Nie muszę z nikim się użerać.
Dostrzegam mały domek z numerkiem pięć. Momentalnie ścina mnie stres, a żołądek podchodzi do gardła. Mocno zaciskam palce na swojej komórce, gdzie mam włączone mapy. Biorę głęboki wdech, przymykając na chwilę oczy. Kurwa, co ja robię? Gdyby ktoś tydzień temu powiedziałby mi, że będę udzielał korepetycji z matematyki Luke'owi Hemmingoswi, wyśmiałbym go. Właściwie dalej do mnie to nie dociera. Przypomina to pieprzoną abstrakcję albo cyrk, gdzie gram główną atrakcję. Nawet moim rodzicom było ciężko w to uwierzyć, a to już mówi samo za siebie.
Blokuję telefon i chowam go w kieszeń spodni, gdzie zawsze trzymam paczkę papierosów. Ciężko przełykam ślinę, otwierając ciemną furtkę. Bramka głośno skrzypi, więc nie dziwi mnie głośne szczekanie psa, które dochodzi zza drzwi. Chwilę później słyszę męski głos, uspokajający zwierzaka. Niepewnie staję przed wejściem do domu, rozglądając się na boki. Moje gardło staje się suche. Nerwowo zagryzam wnętrze policzka.
Unoszę dłoń i trzy razy pukam w drewnianą płytę, która kontrastuje z białymi ścianami domu oraz ciemnym dachem.Odliczam do trzech i wejście się otwiera. Między moimi stopami ląduje mały piesek z biało-czarną maścią. Myślę, że niedługo pomieszkuje u Hemmingsów, ponieważ jego szczekanie jest piskliwe oraz szczenięce. Na sam widok uroczego zwierzaka moje kąciki ust się unoszą.
Unoszę głowę w górę, a spojrzenie łączę z błękitnymi tęczówkami, które należą do Luke'a. Chłopak jest ubrany w czarną bluzę z kapturem, gdzie na piersi znajduje się logo szkoły. Do tego założył spodenki w identycznym odcieniu oraz skarpetki ze SpongeBobem. Jego włosy tworzą nieład i opadają na czoło. Wygląda na niewyspanego.- Hej. - uśmiecha się w moją stronę. Przepuszcza mnie w drzwiach.
- Hej - witam się, przechodząc przez próg. Patrzę pod nogi, żeby nie zgnieść małego pieska, który nieustannie obwąchuje moje buty.
![](https://img.wattpad.com/cover/191892832-288-k884038.jpg)
CZYTASZ
Lost Boy || Muke Clemmings ✔️
FanfictieProblemy sprawiły, że obydwoje się zgubili w życiu. Pomylili zakręty, wybrali złe ścieżki. Nie umieli sobie poradzić, aż ich drogi się złączyły. Wtedy wszystko obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Start - 26.07.2019 Konie...