Niezależnie od tego, kim jest dany człowiek ani co takiego akurat skrywa się w jego głowie — każdy ma coś, co paraliżuje go od środka. Każdy czasem odczuwa strach, którego tak ciężko jest się pozbyć, bo każdy walczy od czasu do czasu z demonami. Ze swoimi demonami.
Kiedy tylko telefon zawibrował w jego kieszeni, podobne słowa natychmiast nawiedziły jego umysł, niczym ten najgorszy koszmar. Całe ciało Stylesa spięło się dosłownie w jednej chwili, odbierając możliwość, racjonalnego myślenia. Spojrzał na Louisa i uświadomił sobie, że musiał wyglądać na przerażonego, bo tamten przyglądał mu się z niepokojem. Z drugiej strony, czy nie była to tylko i wyłącznie kolejna paranoja Harry'ego w związku ze stresującą sytuacją? Tak bardzo chciał spokoju. Tego, który wypełnia człowieka od stóp po samą głowę. Chciał, aby ogarniający go tak regularnie strach — ten, który stał się jak najlepszy przyjaciel — odszedł. Niech stanie się jedynie nieprzyjemnym wspomnieniem, myślą o tym, iż popełniło się błąd, wpadając w nieodpowiednie towarzystwo. Żałował, że podobna sytuacja nie była możliwa. W każdym razie wydawała się taka być.
— Harry — zaczął Louis, niby to pytającym tonem. Jednak im dłużej kędzierzawy wpatrywał się w błękitne oczy, tym większe wrażenie odnosił, że to wcale nie nieświadomość kryła się w środku. Odwrócił więc wzrok, chcąc pozbyć się tego z pewnością mylnego wrażenia. Chciał zapomnieć o myśli, że ktokolwiek mógłby go zrozumieć, bo ta wiązała się ze złudną nadzieją. Z bólem, który stawał się coraz większy za każdym razem, kiedy tylko musiał upaść prosto pod stopami prawy. — Harry, czy chcesz o czymś porozmawiać? Powiedzieć mi o czymś?
— Lou, ja...
Chyba chciałbym — pragnął, by powiedzieć, ale nie potrafił otworzyć swoich ust. Wydawało mu się, że jeśli tylko odważy się na coś podobnego, słowa i tak nie wydobędą się z jego gardła.
Ściskał w dłoni telefon, który wciąż wibrował. Pomyślał sobie, że jeśli jeszcze choć przez chwilę będzie utrzymywał podobny nacisk, ekran pęknie. Jak cudownie byłoby zniknąć wraz z tą komórką. To jest myśl; gdyby tylko wraz z wyrzuceniem telefonu człowiek pozbywał się z życia wszystkich problemów. Kłopotów związanymi z ludźmi, którzy starali się skontaktować wyciągnąć konsekwencje.
— Jestem tutaj, tuż obok ciebie, w porządku? — mówiąc te słowa, Louis położył dłoń na ramieniu loczka. Ten spuścił wzrok, nie mógł na niego patrzeć. Nie wiedząc dlaczego, zaczął odczuwać niesamowicie wielki wstyd. Nie potrafił się go pozbyć. — Hazz.
Telefon przestał dzwonić, ale zielonooki mimo wszystko uniósł dłoń, by spojrzeć na ekran. Cały drżał, nie potrafił nic poradzić na to, że strach ogarnął każdą najmniejszą komórkę jego ciała. Wiedział, że musi oddzwonić i powiedzieć Jamesowi, że wszystko grało. Nie miał pewności, czy tamten zadzwonił, ponieważ wrócił do mieszkania i nie zastał nikogo czy też po prostu chciał upewnić się, co robił Harry. Zarówno jedna, jak i druga opcja wydawała się być wielce prawdopodobna. Kędzierzawy poczuł nagły niepokój, gdy tylko przez myśl przeszło mu, iż starszy chłopak mógł zastać bałagan w sypialni.
— Myślę, że powinienem oddzwonić do Jamesa — odezwał się po dłuższej chwili milczenia. Bał się, ale odwlekanie spraw nie było dobrym pomysłem.
Z tym, że kiedy już kędzierzawy wybrał numer do Todda, tamten wcale nie odebrał. Pewnie jest zły, przeszło mu przez myśl natychmiast, a serce zabiło milion razy szybciej. Nie tak powinno być. Nie tak powinniśmy reagować na bliskich, bo myśl o nich powinna być czymś przywodzącym wszystko, co najlepsze. Powinni kojarzyć się z bezpieczeństwem. Z ulgą, której nie da się znaleźć u boku nikogo innego. I to było dla Harry'ego najcięższe — świadomość, iż przy Jamesie prawdopodobnie nie mógł na to liczyć. Jednakże tamten wrócił do niego, zupełnie tak, jakby życie wysłuchało jego próśb o pewnego rodzaju stabilizację. Ale czy to pierwszy raz, kiedy los przyniósł mu to, czego skrycie pragnął, mimo że nie było to związane z dobrem? Przecież śmierć nawiedziła go jakiś czas wcześniej.
CZYTASZ
blue | ls
Fanfiction„Harry chciał odnaleźć farbę w kolorze oceanu zamkniętego w louisowych oczach, by następnie w niej utonąć. Bo może i znalazł swoje dzieło, ale scenariusz ukryty na jego obrazie pozostawał tym, który skrywał najsmutniejsze historie." • TW | W opowiad...