Tak bardzo jak Louis uwielbiał wpatrywać się w śpiących ludzi, tak samo głupio czuł się niemal za każdym razem, kiedy tylko uświadamiał sobie, że to się działo. Z drugiej strony, co on sam mógł zrobić, podczas gdy tuż przed nim znajdował się człowiek, który w ciągu sekundy stał się tak bezbronną istotą. Miał przed sobą kogoś, czyja klatka piersiowa unosiła się i opadała spokojnie, momentami nieco przyśpieszając, ale naprawdę były to dość krótkie momenty. Mógł dostrzec każdą jedną małą minę, która pojawiła się na twarzy tego kogoś, bo ta osoba przecież nie wiedziała, nie była w stanie zabronić. Dlatego widział każde zmarszczenie nosa, uniesienie brwi, przygryzienie policzka czy wargi. Widział każde uniesienie dłoni, by zetrzeć z czoła coś niewidzialnego czy zgarnąć delikatnie włosy. Mógł rozłożyć się wygodnie w fotelu, by dostrzec nic, ale i przy tym wszystko.
Czy był psychopatą? Zastanawiał się nad tym, kiedy Harry znowu rozchylił delikatnie swoje malinowe usta, wtulając się w poduszkę niczym w coś, co miałoby uratować mu życie. Uśmiechnął się na ten widok, zastanawiając się nad tym, jak to jest czuć się jak ta poduszka. Jak to jest czuć, że ktoś obejmuje cię tak mocno, kompletnie zapominając o granicach. Jednocześnie odpowiedział sobie na pytanie - nie, nie był psychopatą. Nie był dziwny, bo dostrzegł piękno w tej ulotnej chwili, w czymś, co miało skończyć się w najbliższym czasie. Docenił tę piękną chwilę i jeśli był człowiekiem, który mianem pięknej chwili oznaczał chociażby i obserwowanie cudzego snu, to nikomu nic do tego.
Sięgnął do swojej torby, którą zabrał z samochodu, gdy tylko wychodził do apteki. Potrzebował portfela, gdy chciał kupić lekarstwa. Wówczas zorientował się, że w środku wciąż znajdował się szkicownik i ołówki. A odkąd tylko wszedł z powrotem do mieszkania i dostrzegł śpiącego loczka na kanapie, nie potrafił przestać myśleć o tym, iż przedmioty z torby dosłownie wykrzykują jego imię. Dlatego w końcu wyciągnął je i otworzył szkicownik dokładnie w miejscu, w którym znajdowała się biała kartka. Zerknął na Harry'ego, którego brwi akurat zmarszczyły się lekko. Ciekawe, o czym mógł śnić. Miał nadzieję, że nie było to wszystko spowodowane wielkim bólem. Nie chciał, aby Styles cierpiał. Przypomniał sobie to, jak znalazł się na jego piętrze poprzedniego wieczoru i zobaczył siedzącego ze stożką krwi spływającą po twarzy. Być może w tamtej chwili nie zdawał sobie z tego sprawy, ale czuł się przestraszony. Mógł myśleć, starać się myśleć, że to wszystko nie było dla niego jakąś wielką sprawą. Ale prawdą było to, że to było wielką sprawą. Przeraził się, chciał pomóc za wszelką cenę. To nie miało sensu, ale chciał zrobić tak, by Harry był bezpieczny.
Westchnął, spoglądając na Stylesa kolejny raz. Zaczął szkicować i musiał przyznać, że dawno, bardzo dawno nie czuł się tak zrelaksowany. Nie pamiętał, kiedy ostatnio usiadł i zaczął rysować pod wpływem spokoju, zamiast tych ogromnych, niemalże rozpierających go emocji. Tego wszystkiego nazbierało się w ostatnim czasie zbyt wiele. Człowiekowi łatwiej jest uporać się z różnymi sprawami, kiedy nie ma ich na głowie zbyt wielu w jednym momencie. Czym innym jest rozwiązywać sprawy jedną po drugiej w większym odstępie czasu, a czym innym jest musieć znosić wszystko na raz. Louis czuł się tak, jakby od długiego czasu niósł na swoich plecach ogromny worek z kamieniami czy też czymś innym tak ciężkim, że aż zabrakło mu tchu. Wielokrotnie chciał zatrzymać się w miejscu i po prostu poddać się, ponieważ miał swoje chwile słabości, a w ostatnim czasie nawet zbyt wiele jak na niego. Nienawidził tych wszystkich chwili, kiedy czuł się bezsilny, ponieważ odnosił wtedy wrażenie, jakby ktoś zamknął go w kompletnie innym, obcym ciele. Nie było niczego gorszego.
Na całe szczęście teraz mógł zająć się czymś innym, niż analizowanie tego wszystkiego, co znajdowało się w jego głowie. Mógł szkicować.
Jakże wielkie było jego zdziwienie, gdy tylko zorientował się, że naprawdę zrobił to, co było jego pierwszą myślą. Ta podobno bywa najlepsza, jednakże czy rysowanie śpiącego Harry'ego było dobrym pomysłem?
CZYTASZ
blue | ls
Fanfic„Harry chciał odnaleźć farbę w kolorze oceanu zamkniętego w louisowych oczach, by następnie w niej utonąć. Bo może i znalazł swoje dzieło, ale scenariusz ukryty na jego obrazie pozostawał tym, który skrywał najsmutniejsze historie." • TW | W opowiad...