Powroty do przeszłości bywają trudne. Zwłaszcza, gdy ta wcześniej nie rozpieszczała zbyt bardzo.
Czekał dość długo, dlatego kiedy stwierdził, że czuje się nieco głupio, postanowił wejść do kawiarni i kupić dwa kubki kawy. Zabawne, że w dalszym ciągu pamiętał to, jaką lubił James, jednakże czy było w tym cokolwiek dziwnego? Pewnych rzeczy się nie zapomina. Pewni ludzie pozostają w naszej pamięci. Są jak sztylet, który ktoś z całej siły wbija w głęboko w serce, a następnie pozostawia go tam, by nie dać o sobie zapomnieć. James zdecydowanie był jednym z tych sztyletów, które co jakiś czas dawały o sobie znać. Harry nie mógł określić, czy ten ból był tym bardziej pożądanym czy też tym, którego wolałby pozbyć się na wieki.
Być może powinien przemyśleć to wcześniej, a nie w chwili, w której mogłoby być za późno na ucieczkę. Wciąż siedział, teraz już z dwoma kubkami kawy i jeśli myślał sobie, że to sprawi, iż poczuje się mniej głupio — och, jakże wielkim głupcem był.
Jego serce biło jak szalone za każdym razem, gdy tylko wyobraźnia podsuwała mu do głowy obraz Jamesa. Czy zmienił się specjalnie mocno? W jaki sposób przywita Harry'ego? Uśmiechnie się na jego widok czy może jednak rzuci jednym z tych kąśliwych komentarzy?
Był zestresowany. Czuł się tak, jakby coś bardzo odległego chciało znów złapać go w swoje dłonie i choć rozsądny człowiek uciekłby bez zastanowienia, on nie miał na to siły. Nie chciał tego robić, nie chciał uciekać. Być może był zbyt zdesperowany, by nagle odrzucić człowieka, który próbował się zbliżyć, nawet jeśli w nie tak odległej przeszłości ta sama osoba mocno go skrzywdziła. Powinien był pamiętać o własnej godności jeszcze moment przed odpowiedzią na wiadomość Jamesa, powinien był znaleźć choć resztki tej godności, zamiast otwarcie pokazywać się od strony człowieka, który nie miał za grosz szacunku do samego siebie. Zrobiło mu się wstyd, poczuł dziwny ucisk w klatce piersiowej.
— Styles — usłyszał dosłownie chwilę później i Harry mógłby przysiąc, że świat zawirował dosłownie w tym samym momencie, w którym usłyszał ten znajomy głos.
Podniósł się z miejsca, a w głowie powtarzał sobie tylko to jedno zdanie: nie przewróć się, ponieważ jego nogi nagle stały się jak z waty. Na szczęście od razu wpadł na to, by odłożyć kubki z kawą na ławkę. Jego dłonie drżały w ten dziwny sposób, o którym mogłoby się zdawać, że całe jego ciało zdążyło już zapomnieć. Westchnął głęboko, zanim w ogóle zorientował się, że to robi. Spotkało się to z delikatnym uśmiechem nieco wyższego od niego bruneta. Ten zresztą zdawał się patrzeć na niego z takim wyrazem twarzy niemal przez cały czas. Było to dość miłe, zważając na okoliczności, w jakich rozstali się ostatnim razem. Mógłby coś powiedzieć, chociażby i zadać jakieś pytanie. Jednakże wtedy James dotknął jego twarzy, przyglądając się opatrunkowi znajdującemu się wyżej. W końcu, bez zbędnych pytań, rozłożył swoje ramiona. Harry, nie wahając się przy tym ani przez moment, wtulił się w jego ciało, zapominając na chwilę o tym, jak wielki bałagan stworzył się w jego głowie.
Czuł sposób, w jaki silne ręce Jamesa oplotły jego drobne, wciąż drżące pod wpływem emocji ciało. Nie zastanawiając się długo, położył swoje dłonie na ramionach okrytych czarną skórzaną kurtką. Schował twarz tuż przy tym ciele, które — mimo że tak znajome — okazało się być kompletnie obce. Wciąż pachniał tymi samymi perfumami, których kiedyś nie lubił zbyt mocno, ale po odejściu starszego Harry i tak kupił je i psikał nimi swoje ciało przy każdej możliwej okazji. Tylko wtedy czuł, że czegoś nie brakowało.
— Stęskniłem się za tobą, mały — wymruczał starszy tuż przy uchu loczka. Ten przymknął oczy, czując ciepły oddech tuż przy swojej zmarzniętej skórze. — Bardzo się cieszę, że chciałeś się ze mną zobaczyć. Nie sądziłem, że taki dzień jeszcze kiedykolwiek nadejdzie.
CZYTASZ
blue | ls
Fanfiction„Harry chciał odnaleźć farbę w kolorze oceanu zamkniętego w louisowych oczach, by następnie w niej utonąć. Bo może i znalazł swoje dzieło, ale scenariusz ukryty na jego obrazie pozostawał tym, który skrywał najsmutniejsze historie." • TW | W opowiad...