XXII

1K 116 113
                                    

Mam nadzieję, że przynajmniej wy śpicie spokojnie i otrzymacie powiadomienie o rozdziale dopiero o jakiejś sensownej porze.

Trzymajcie się, dużo zdrówka.

d.

×××

— Mamo, czy potwory istnieją?

Wielkie zielone oczy Harry'ego były wpatrzone w kobietę, która właśnie miała zamiar przymknąć za sobą drzwi. Zrezygnowała w ostatniej chwili, dokładnie w momencie, w którym usłyszała pytanie z ust chłopca, którego głowa leżała już na poduszce. A mimo to, wciąż znajdowała się gdzieś w chmurach, myślom pozwalając sięgać wyżej, niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić.

Anne Styles uśmiechnęła się, kiedy usiadła na skraju łóżka swojego syna, po czym czule położyła dłoń na głowie sześciolatka. Chłopiec w dalszym ciągu przyglądał się swojej matce, wyczekując odpowiedzi.

— Synku, potwory nie istnieją — zapewniła go kolejny raz w ciągu tego samego tygodnia. Jednakże, czy miało to dla niej jakiekolwiek znaczenie? Nie. Gdyby tylko Harry tego potrzebował, zostałaby i mówiła tego typu rzeczy przez resztę nocy. Zrobiłaby wszystko, by młody Styles czuł się bezpiecznie. — Chcesz, żeby lampka została włączona?

— A czy możesz też zostawić uchylone drzwi? — zapytał, na co kobieta natychmiast skinęła głową. — Dziękuję. Wiem, że to tylko w bajkach, ale boję się ciemności.

— To nic, skarbie. Każdy się czegoś boi, to całkiem naturalne — wyszeptała kobieta, całując swojego syna w czoło.

— Ale ciemności. Potworów nie, bo ich nie ma. Prawda? — zadał pytanie jeszcze raz. Tak jak zawsze, kiedy chciał upewnić się czegoś na sto procent.

Anne zaśmiała się cicho, kręcąc przy tym lekko głową. Nic nie mogła poradzić na to, że jej ukochany syn wywoływał w niej tego typu emocje. Był kochany, zdecydowanie tak.

— Potwory istnieją tylko w naszej głowie, mały szkrabie — odparła, cały czas gładząc go delikatnie po czole. Przymknął oczy, najwyraźniej czując się nieco pewniej, dzięki obecności matki. — Tylko w bajkach i innych dziwnych opowieściach, którymi ludzie lubią się straszyć. Nie znajdziesz ich ani na ulicy, ani pod łóżkiem. Żaden cię nie skrzywdzi, nigdy.

— Obiecujesz?

Mały prawie już spał. Jego powieki utrzymywały się w górze ostatkami sił, a słowa z trudem opuszczały usta, które jakimś cudem jeszcze potrafiły uchylić się delikatnie. Anne wiedziała, że jeszcze trochę i będzie mogła pójść, ale też nie mogła powiedzieć, że gdziekolwiek jej się śpieszyło. Chciała zostać ze swoim dzieckiem tak długo jak tylko mogła.

— Obiecuję.



Harry mógłby przysiąc, że nie było słowa, w które nie byłby w stanie uwierzyć, jeśli zostało wypowiedziane przez jego mamę. Mimo to, nie potrafił zaprzeczyć myśli, która pojawiała się co jakiś czas, wręcz łamiąc jego serce na pół — Anne myliła się, gdy mówiła o tym, iż potworów na tym świecie nie ma. Potwory istnieją, żyją wśród nas. Nie tylko w bajkach, opowieściach czy na obrazkach.

blue | lsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz