XXX

861 93 80
                                    

To takie ważne, by powiedzieć komuś, że się go kocha, nawet w tym najmniej odpowiednim momencie. Należy zrobić to nawet niespodziewanie, bo prawdą jest to, że czasem robisz to ostatni raz i nawet nie zdajesz sobie przy tym z tego sprawy. 

Bo jednego dnia możecie śmiać się we dwoje z czegoś, co zobaczyliście w internecie; możecie oglądać to i powtarzać, wręcz dusząc się przy tym ze śmiechu: prawie jak my! Możecie planować zakup królika, po tym jak stwierdziliście, że to tak dobre ultimatum, skoro jedno nie może znieść kota, a drugie psa. Możecie rozmawiać bez przerwy, być blisko, a i tak czuć przy tym niesamowitą frustrację, bo czasem chce się być z kimś bardziej i bardziej. Prawdą jest to, że dziś może być idealne, więc jeśli zapominasz o wyznaniu uczuć, myślisz sobie — jutro na pewno, jutro od razu, bez zastanowienia

Największe rozczarowanie?

Kiedy jutro okazuje się, że wczoraj mogłeś kochać ostatni raz.

Przychodzą takie momenty, kiedy człowiek robi rzeczy ostatni raz i nawet o tym nie myśli, bo tak do cholery jest w życiu, gdy uważa się je za przesądzone i pewne. Ale czy dobra passa nie może przerwać się nagle? 

Pytanie pozostawione bez odpowiedzi. 

Wszyscy wiemy.

— 

Próba zjedzenia czegokolwiek skończyła się kolejnym protestem ze strony organizmu Harry'ego. Tym razem nawet kawa nie była w stanie mu pomóc, bo sam jej zapach doprowadzał go do mdłości. Choć zawsze udawało mu się w jakiś sposób wytrwać podczas tych dni, kiedy nie umiał nawet normalnie się odżywiać, teraz to wszystko było istną masakrą. 

— Długo jeszcze będziesz udawał? Mam ci coś do powiedzenia — usłyszał za drzwiami łazienki, kiedy przemywał twarz chłodną wodą. Żałował, że noszenie okularów w mieszkaniu nie przeszłoby ani trochę. Jego oczy były spuchnięte od płaczu, przez co czuł się jak ofiara losu. Przeszkadzało mu to niekomfortowe uczucie, kiedy tylko zerkał w kierunku światła. Szczerze nienawidził Jamesa za to wszystko, do czego go doprowadził.

Z cichym westchnięciem założył z powrotem swoją szarą bluzę, po czym opuścił pomieszczenie i ruszył w kierunku kuchni. Coś było nie tak, nogi wręcz uginały się pod nim z każdym kolejnym krokiem, ale nie mógł się temu dziwić — od dwóch dni nie był w stanie nic przełknąć. Ruszał się z miejsca tylko wtedy, gdy naprawdę musiał to robić. James był w mieszkaniu tylko od czasu do czasu, co wcale mu nie przeszkadzało. Jednak nie było ani jednej sekundy, w której nie marzyłby o tym, by wrócić do Louisa.

— Co jest? — zapytał słabo, zatrzymując się przy wejściu do kuchni. James był skupiony na czymś, co znajdowało się w jego laptopie.

— Daj mi swój telefon — rzucił, nawet nie patrząc na loczka. 

— Słucham? 

— Powiedziałem, żebyś dał mi swój telefon — odparł tonem tak obojętnym, jakby właśnie pytał Harry'ego o to, jaka była pogoda. 

Nie wiedział już, czy powinien się śmiać czy płakać. 

— Nie jestem twoim zakładnikiem, więc jeśli to już wszystko-

— Czy ty rozumiesz, jak mówię do ciebie raz? Mam ci przypomnieć, że kiedy o czymś mówię, to tak jest i ty nie dyskutujesz? — zamknął laptopa z trzaskiem. Harry'emu wydawało się, że mógł go przy tym uszkodzić. Szybko zerwał się z miejsca, powodując tym, że całe ciało loczka wręcz spięło się z nerwów. Młodszy starał się odwrócić wzrok, lecz dłoń Jamesa szybko chwyciła jego podbródek, zmuszając tym, aby Styles patrzył na niego. — Nie masz w tym wszystkim ostatniego słowa, Harry. Nie denerwuj mnie i daj mi swój telefon.

blue | lsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz