6

1K 26 1
                                    

W drodze myślałam, że w sumie fajnie jest poznawać nowe osoby, wiec stwierdziłam, że poszukam znajomych. Nie żebym miała dość tych, których mam, ale jednak.
Podeszłam do moich koleżanek od SMS-ów.
-no i on takie.....O! Hej Emily! Co u Ciebie?-zapytała Nicole.
-Lepiej mów co u Ciebie. Co się stało tak ważnego, że nas obodziłaś- podwiedzialam z lekkim śmiechem.
-Normalnie nie uwierzysz- orzekła- idę idzisiaj na randkę z James'em!
-To super!-krzyknęłam- Gdzie idziecie?
-Jeszcze nie wiem, on coś wybierze-odpowiedziała podekscytowana.
Zadzwonił dzwonek. Na ostatniej przerwie poszłam z dziewczynami na szkolne boisko, bo zaczynał się mecz. Chłopcy byli już przygotowani. Zaczęłam się rozglądać jednocześnie rozmawiając z przyjaciółkami. Zobaczyłam tam..... Martina. No dobra i kogoś jeszcze. Nathan'a. Nie rozumiem co się dzieje. Zawsze wiedziałam, że jest idealny, ale nigdy nie chciałam do niego ,,podbijać'', bo po pierwsze to był chłopak mojej siostry, ale nawet jak nie byli jeszcze razem..... jakoś o tym nie myślałam. To pewnie dlatego, że prawie wszyscy z mojego otoczenia mają kogoś, kogo ja nie mam.
Zaczął się mecz, nic szczególnego, jak to szkolne mecze. Po 15 minutach chłopcy z przeciwnej drużyny wzięli ,,czas''. Skorzystali na tym chłopcy też z naszej szkoły. Siedziałam dość blisko boiska. Obok mnie siedział chłopak, blondyn, w miarę wysoki, chudy i nawet przystojny, miał brązowe oczy. Dlatego o nim mówię, bo gdy ,,czas'' się skończył i zaczęła się gra, ten chłopak dostał piłką i się skulił. Krzyknęłam i chciałam coś zrobić, ale nie wiedziałam co. Pytałam czy wszystko okej, ale on tylko cicho jęczał. Dostał z dość bliskiej odległości, dlatego bolało pewnie jeszcze bardziej. Chłopcy z boiska szukając piłki zobaczyli, że ktoś nią dostał. Podeszli pare kroków, ale nie żeby mu pomoc tylko obejrzeć sytuacje i czekać na piłkę. Ja próbowałam coś zrobić, trzymałam go za ramie. Nie znaliśmy się za bardzo, on był w innej klasie, znamy tylko swoje imiona i czasem się do siebie uśmiechamy, dlatego nie chciałam zrobić niczego głupiego
-Jeju Derek, nic Ci nie jest?- pytałam
-Już lepiej, dzięki.-odpowiedział
W tamtym momencie pare z chłopców z boiska postanowiło podejść i przeprosić. Podchodząc w stronę Dereka odsłonili mi Martina. Jak mogłam tego nie zauważyć. Ciagle patrzyłam się jak grają. Widziałam, że siedzi na ławce z lodem przy kostce. Patrzył na mnie i się uśmiechał widząc, jaka jestem opiekuńcza. Nie wiedziałam czy zostać przy Dereku czy iść do Martina, ale jeden z chłopców podniósł lekko chłopaka od piłki i zaniusł do pielengriarki, dlatego ja poszłam do Martina.
-Co się stało?-zapytałam.
-Wszystko okej.....-orzekł cicho.
-Czemu ja tego nie widziałam?- myślałam i różaniec to powiedziałam. - kiedy to się stało.
-Gdy twój kolega dostał piłką, mnie jeden potrącił i coś mi się stało w nogę, ale spokojnie to nie pierwszy raz.- odparł.
-to nie mój kolega, po prostu mu pomogłam, bo tak się robi- odpowiedziałam- dobrze, że nic Ci się nie stało.
-musisz zejść z boiska, narazie jest przerwa, ale zaraz zacznie się znowu gra- stwierdził
Wiec poszłam. Po meczu Martin podszedł do mnie i chwile rozmawialiśmy.
-chcesz może kiedyś się ze mną spotkać? Po przyjacielsku- zapytał nieśmiało.
-może kiedyś- powiedziałam zalotnym głosem. Chciałam żeby się bardziej postarał, i żebyśmy się lepiej poznali.

Jutro razem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz