14

750 22 0
                                    

Obudziłam się krzykiem. A właściwie płaczem z drugiego pokoju. To pewnie Sara, ale dlaczego?
Wyszłam z pokoju i pobiegłam do niej.
-Pomóż jej.- powiedziała wychodząc mama.
-Co się stało?! Nie płacz proszę!-odparłam.
-Zerwaliśmy, oficjalnie.- orzekła zaplątanym głosem, a ja po tym ją mocno przytuliłam. Siedziałyśmy tak około 2 minuty.
-Ale poczekaj, kiedy?-zapytałam.
-Przed chwilą, przez telefon.-odpowiedziała cicho.
,,Przez telefon? Ojeju. Słabo."
-Będzie dobrze!-krzyknęłam.
-Dobra idź się ogarniać, poradzę sobie.- powiedziała.
Wyszłam.
Poszłam do pokoju i podeszłam do szafy. Wzięłam białą spódniczkę i trochę obcisły top na ramiączkach.
Robiłam to co zawsze. Weszłam do łazienki, ubrałam się, pomalowałam, potem zjadłam śniadanie i wyszłam. Podeszłam pod przystanek autobusowy. Był około 2 minuty od mojego domu.
W drodze usłyszałam, że ktoś za mną idzie. Nie zareagowałam, bo to normalne. Słyszałam, że jest bliżej i bliżej. Były 2 osoby. Nagle poczułam, że ktoś uderzył mnie w tyłek.
-Co jest?!-krzyknęłam. Odwracając się zobaczyłam Martina i jego kolegę.
-Koleś zostaw ją! Co to miało być?- zapytał Martin.
-Ma spódniczkę, sama się prosiła.-odparł chłopak.
-Weź się uspokój, nie popisuj się.- dodał Martin.
-No dobra no!- odpowiedział.-Ej! Może cię podejdziemy. W ogóle jestem Conrad i tak, mam dziewczynę, uprzedzając twoje pytanie.
-Właśnie, jedziesz z nami?-spytał drugi z chłopców.
Nie wiedziałam czy się zgodzić czy nie.
- Umm.....nie dzięki.-rzekłam.
-No chodź. Będziesz szybciej.-powiedział Martin.
Zaczęli iść w stronę auta, a ja za nimi.
Conrad otworzył mi drzwi z tyłu i gdy weszłam on usiadł obok mnie.
-Hej piękna.-powiedział.
Popatrzyłam tylko na niego i zauważyłam, że ma kolczyk w uchu.
-Ładny kolczyk.-odparłam.
-ładny kolczyk, na ładnym uchu, obok ładnych oczu, na ładnej twarzy.-orzekł chłopak.
-Jaki skromny-stwierdził Martin.
Conrad był nawet przystojny. Ciemne włosy, wysoki, ładna żuchwa, umięśniony. Jak większość, ale na swój sposób.
Dojechaliśmy do szkoły, nie pożegnalna się.
Zauważyłam, że z daleka patrzy na mnie Nathan, nie był zadowolony, po paru sekundach powoli się odwrócił i poszedł wszedł do budynku. Wyglądał jakby był zawiedziony. Albo tym, że jechałam z gościem, który PO PIJAKU chciał mi zrobić krzywdę, albo że widzi siostrę swojej byłej dziewczyny. Może oba naraz.
Weszłam do szkoły, wszystkie lekcje takie same. Gdy zadzwonił dzwonek na 5 przerwę, wyszłam z sali i praktycznie wbiegła we mnie Carolina.
-Hej! Musimy pogadać!-krzyknęła stoją obok mnie.
-Po pierwsze, jak śpisz centralnie pół metra ode mnie, nie musisz krzyczeć, a po drugie, nie mamy o czym rozmawiać, to normalne sprawy, nie martw się.-odpowiedziałam
-Napewno?-zapytała dziewczyna.- Chciałam tez przeprosić. Nie powinnismy tego robić w miejscu publicznym.
Uśmiechnęłam się i poszłam dalej. Potem już nic ciekawego się nie działo, ale zdałam sobie sprawę, że od naszego spotkania (wzrokowego) nie widziałam już Nathan'a.
,,Gdzie on jest? Może poszedł porozmawiać z Sarą."

Na 7 lekcji Pan dobierał nas w pary na projekt z biologii, co lepsze o genitaliach :)
Carla była z Monicą, Nicole z Jackob'em, Angela z Louis'em, a Claudia z Markiem. Zostałam ja i Max.
Nauczyciel przydzielił nas razem.
Gdy on mówił o tym jak powinna wyglądać prezentacja, cała klasa siedziała cicho, ja z chłopakiem również. Nie popatrzyliśmy się nawet na siebie. Sama nie wiem czemu, nie było czegoś w stylu:
,,o Boże genitalia, sex, ale niezręcznie" , tylko bardziej, przeszkadzało to, że w sumie nigdy ze sobą nie rozmawialiśmy, może czasem jakiś ,,hej'' albo uśmiech, ale to tyle.
-Na projekt macie tydzień.-powiedział.-powodzenia.
Był dzwonek, wyszłam z klasy.
-Obgadajmy coś! Taki ciekawy temat najlepiej zacząć od razu!-krzyknął zadowolony chłopak.- kiedy i gdzie zaczynamy?
-Możemy jutro, ale lepiej u ciebie, bo.....-mówiłam, lecz Max mi przerwał.
-Okej! Do zobaczenia!-odparł i odszedł.
,,Fajnie, robię projekt o..... genitaliach z kimś kogo nie znam, napewno nie będzie niezręcznie."
Wracałam do domu autobusem, włączyłam muzykę, leciała randomowo. Gdy wysiadłam z pojazdu i szlam w stronę domu, przed nim stał samochód.
Rodzice było w pracy. Otworzyłam drzwi, odłożyłam plecak w przedpokoju i ściągnęłam buty. Nie słyszałam żadnych głosów. Wchodziłam powoli na górę, chciałam wejść do pokoju Sary, bo wiedziałam, że została w domu przez sytuacje z Nathan'em. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam mówiąc:
-Hej, jes..... Jeju znowu?!-krzyknęłam.
Chłopak znowu w mojej obecności musiał sturlać się z Sary.
Nie wyszłam, ani nie zamknęłam drzwi. Chciałam wiedzieć co się dzieje!
-O co tu chodzi?! Zerwaliście czy nie?- zapytałam.- Żartujecie sobie?! Ja chyba to zerwanie najbardziej przeżywałam.
-Emily to nie tak!-powiedziała dziewczyna.
-Czy wy jesteście normalni? Pomyślcie jak to wyglada! Kłócicie się, zrywacie ze sobą, potem przyjeżdża rycerz z srebrnej zbroi, żeby porozmawiać, abyście pomimo tego co razem przeszliście zostać ,,przyjaciółmi". Co jest z wami?!-odparłam głośno.
Mówiąc swoje słowa pół nagi chłopak nie poszedł do innego pokoju, bo chciał wysłuchać co mam do powiedzenia. Gdy ubrał bokserki, odwrócił się w moją stronę, a ja ,,przez przypadek'' popatrzyłam się na jego..... miecz od zbroi. ,,Wow''-to miałam w głowie gdy ujrzałam to cudo. Czekaj! Co ja gadam.
Tak czy inaczej źle się czułam z tym co oni robią, tak się nie postępuje. To tak jakby chcieli tylko szybki numerek i dowodzenia. W sumie pewnie tak było.
-Ona ma racje- powiedział Nathan.
Sara tylko się na niego popatrzyła wzrokiem ,,to było głupie, żałuje tego''.
Wyszłam z pokoju i poszłam do łazienki. Tam mogłam zamknąć drzwi na klucz. ,,W nowym domu muszę móc zamykać swój pokój''-pomyślałam.
Po paru minutach usłyszałam, że chłopak wyszedł, ale nikt go nie odprowadził do drzwi, czyli Sara nadal siedzi w pokoju. Poszłam do niej.
-Jesteście razem czy nie?-spytałam siostry.
-Nie.....-rzekła.
Popatrzyłam na nią z zażenowaniem, ale również współczuciem i zamknęłam drzwi. Stwierdziłam, że pójdę porozmawiać z Nathan'em. Wyszłam z domu a on jeszcze nie odjechał. Trzymał głowę opartą na ręce. Rozmyślał o czymś. Podeszłam do jego samochodu i zapukałam w szybę. Powiedziałam głośno, aby usłyszał z zamkniętego auta:
-Mogę wejść?
Chłopak otworzył mi drzwi.
-Przepraszam, że znowu musiałaś to oglądać. Nie wiem jak to się stało, że uprawialiśmy sex. To chyba emocje, widziałem, że tego chce wiec się nie wahałem.-powiedział.
-Nie chodzi o to, że widziałam tylko, o to że nie powinniście. Nie róbcie ze mnie 10-latki, która jeszcze nic o tym nie wie. To, że tego nie robiłam to nie znaczy, że tego nie rozumiem.
-A jak już jesteśmy w temacie.....Czemu jechałam dzisiaj samochodem z Martinem i tym..... jak on ma? Max'em?-zapytał zaciekawiony.
-Sama nie wiem, na początku się nie zgodziłam, ale zaproponowali jeszcze raz i jakoś tak wyszło. Spokojnie, nic mi nie zrobili.-odparłam.
-Jeszcze do tego wrócimy.-rzekł, a po paru sekundach ciszy powiedział.- dziękuje, że nie traktujesz mnie jak tego złego przez to, że ,,złamałem serce" twojej siostrze. Chociaż to ona zerwała ze mną.
-To wasze sprawy. Lubię Cię, wiec będę Cię wspierać i pomagać. Mi nic nie zrobiłeś.- orzekłam i uśmiechnęłam się, a on z wzajemnością po czym rozłożył ręce, żeby mnie przytulić. Było bardzo miło. Jego ręce owijały moje ciało, a jego perfumy..... ah! Pachniały tak ładnie, że chciałam zostać w jego obięciach na zawsze. Po paru sekundach, z żalem musiałam opuścić samochód i pożegnać się z Nathan'em.
Weszłam do domu gdy chłopak odjechał. Poszłam do pokoju i zaczęłam przeglądać na internecie jakieś meble, które pasowałyby do nowego wystroju mojego pokoju. Znalazłam metalowe, dwuosobowe łóżko z dużym materacem, średniej wielkości kolorowy dywan, 2 lampy, jedna wisząca, druga stojąca, żeby postawić ją obok łóżka i zwisający z sufitu czarny, duży fotel. Zawsze chciałam taki mieć.
Gdy mama i Sebastian wrócili z pracy dali mi i Sarze informacje o szerokości, wysokości itp. naszych pokoi. Potem zjedliśmy kolacje, ale było już późno, wiec po zjedzeniu poszłam się umyć i spać.

Jutro razem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz