Myślałam kogo zaprosić na grilla. Pewnie tak jak zwykle Nicole, Clare, Angele, Jerrego może Maxa jak będzie chciał, No i Claudie, ale tak żeby reszta dziewczyn się nie dowiedziała bo się nie pojawią.
Myślałam o grillu ale myślałam tez o tym wiadomości, która dostał Austin. Martwiłam się trochę.W szkole nic ciekawego się nie działo, ja chodziłam głowie z Nicolę i Clarą, ale ona omijała Claudie wiec musiałam się rozdzielać. A myśle że nie powinnam zostawiać jej w takiej sytuacji.
Gdy wróciłam do domu, Austin poszedł do kolegów. Poszłam do ogrodu pobawić się z psami. Nie wiedziałam co zrobić aby reagowały na swoje imiona, se starałam się patrzeć im w oczy i mówić. Nie wiem czy wyszło, to się zobaczy. Zobaczyłam Sebastiana.
-Hej!-przywitałam się.
-Cześć.
-Mam prośbę, a właściwie mój znajomy.
-No dawaj.-powiedział.
-Mógłbyś opowiedzieć na kilka pytań w strawie adopcji?-poprosiłam i mężczyzna się zgodził.
Wcześniej nie otwierałam kartki od Conrada.1. Ile trwa adopcja?
2. Czy można adoptować nie zależnie od tego ile ma się lat?
3.Czy można się nie zgodzić na adopcje ze względu na przeszłość nowego rodzica?Pytania były takiego typu.
Sebastian odpowiedział na wszystkie, a ja zapisywałem to co mówi na kartce. Ciekawiło mnie po co to chłopakowi.
Napisałam do niego że wszystko jest już gotowe, odpisał że będzie wieczorem.Potem rodzice gdzieś pojechali, Sara jeszcze nie wróciła ze szkoły. Stwierdziłam że coś dla niej zrobię za to co ostatnio zrobiła dla mnie. Zrobiła co mogła czyli wszystko czego potrzebowałam, pomagała mi pomimo że ja się tak nie zachowywałam jak jeszcze była w związku. Przypomniałam sobie jak pokazywała mi zdjęcia jakiś sypialni gdy się dowiedziałyśmy że się przeprowadzamy. Było tam pare rzeczy na które głównie zwracała uwagę. Miałam trochę zaoszczędzonej kasy wiec pojechałam do sklepu, a Austin do mnie dojechał.
-Dobra pomyslałam żeby kupić jej np. kolorowe ledy albo jakąś taką wielką pufę.-zaproponowałam, zgodził się.
Szukaliśmy po sklepach i znalazłam ledy, potem znalazłam pufę i była przecena wiec musiałam wziąć. Jaj Sarze się nie spodoba to ja wezmę.
Szybko poszło. Wróciliśmy taksówką.Zaczęłam przyklęknąć światełka do sufitu w jej pokoju. Potem ja z Austinem pomyśleliśmy ze zrobimy jakieś ciasto.
Poszłam do kuchni i były składniki np. na brownie wiec zaczęliśmy robić, my mam na myśli bardziej ja, ale chłopak czasem pomagał.
-Włączę muzykę.-oznajmił.
Puścić jakąś randomową playliste. Pierwsze co leciało ,,Candy" od Doją Cat. Zaczęłam śpiewać, ale sama bo Austin tego nie zna, potem wleciało ,,Star shopping" i normalnie myślałam że sąsiedzi przyjdą nas uciszać bo byliśmy tak głośno. Podgłośnił na najwyższe i darliśmy się na całego. Dobrze że psy były w ogródku bo ich uszy by tego nie wytrzymały.
Zaczęliśmy się obracać, trochę tańczyć i bez przerwy śpiewaliśmy.
Gdy już piosenka się skończyła, szybko włożyłam ciasto do piekarnika przed rozpoczęciem kolejnego kawałka.
Następne było ,,Mamacita" i wtedy zaczął się dopiero występ. Podeszłam do Austina, zaczęłam śpiewać, on tez i złapaliśmy się za ręce przed refrenem, a gdy już był zaczęliśmy mocno ruszać biodrami, patrzyliśmy się na siebie i uśmiechnęliśmy się. On trzymał mnie w tali, a ja miałam ręce na jego ramionach. Nigdy z nikim się tak nie bawiłam. Było bardzo śmiesznie.
-Ooo!-krzyknęła rozczulona Sara.
Odwróciliśmy się szybko nie puszczając się. Musiałam zostawić otwarte drzwi od domu bo nie słyszałam żeby ktoś przekręcał klucz, albo po prostu było tak głośno.
-Nie przeszkadzajcie sobie.-dodała.
-A właśnie! Chodź do pokoju.-krzyknęłam i wszyscy poszliśmy po schodach na górę.
Weszła do środka.
-O jeju! Dziękuje bardzo.-powiedziała gdy zobaczyła pufę.
-Poczekaj jeszcze coś.-wzięłam małego pilota którego zostawiłam na jej biurku i włączyłam ledy na kolor fioletowy. Siostra otworzyła szeroko buzie.
-Ale za co to?-spytała.
-Tak bez okazji.
Przytuliła mnie, a ja zabiegałam potem szybko ze schodów aby wyjąc ciasto.
-Czuje jakbym miała urodziny.-odparła.l schodząc za mną.Gdy był już wieczór podjechał Conrad.
-No hej.-przywitałam się.-proszę.-podałam kartkę.
-Dzięki bardzo.-powiedział i chciał już iść.
-A mogę wiedzieć po co ci to?
-Umm... nie, raczej nie.-stwierdził stanowczo.
-No powiedz, i tak nic nie zrobie z tą informacją.
-Dobra, nie za dużo osób o tym wie, ale jak miałem 5 lat adoptowane mnie.-odpowiedział, a ja byłam w szoku.-No i poszedłem ostatnio do tego miejsca gdzie wtedy mieszkałem i zobaczyłem te wszystkie dzieci...-mówił jeszcze chwile.-zaproponowałem rodzicom żeby adoptowali jeszcze jedno dziecko i się zgodzili, a te pytania to dlatego że chcieli wiedzieć czy od tamtego czasu gdy braki mnie coś się zmieniło.Chwile jeszcze rozmawialiśmy a potem chłopak pojechał.
(Weekend)
Obudziłam się opatulona przez Austina. Miałam wolne wiec nigdzie się nie ruszałam. Byłam tylko ciekawa czy rodzice się domyślają że jesteśmy razem, bo nie wchodzą za bardzo w konwersacje z nami na takie tematy, ale wydaje mi się że wiedzą.
-Hej, wstawaj.-mówił cicho chłopak.
Otworzyłam lekko oczy i zobaczyłam że trzyma jakąś tace.
-Proszę.-rzekł i podał mi ją.
-Ooo dziękuje bardzo.
Dostałam gofry, normalnie zrobił gofry. Wiem ze mieliśmy jakaś starą maszynę do tego, ale jak on zrobił ciasto na to, to nie wiem. Były jeszcze z bitą śmietaną i dał mi herbatę. Usiadł obok.
-A ty nic nie jesz?
-Nie martw się.-odparł.
Popatrzyłam się na zegarek i wskazywał 10:40.
-Muszę ci coś powiedzieć...-oznajmił Austin.
-No mów.
-Raz w miesiącu moi rodzice wyjeżdżają na dość długo... Wiem że już długo u was siedzę i nie chce sprawiać więcej kłopotów.
-Jeju... czyli idziesz do siebie?-spytałam.
-Nie chce aby twój rodzice myśleli że się narzucam, chociaż trochę tak jest.
-Oni tak nie myślą, ale wiem co masz na myśli, ale będziesz jeszcze dzisiaj?
-Tak, tak na grillu będę, jak skończy się w miarę wcześnie to pójdę do siebie na noc.-odpowiedział.
-No to dopilnuje żeby trwał jak najdłużej.
Uśmiechnęłam się i jadłam dalej.Napisałam SMS-a do przyjaciół:
Hej, dzisiaj robię grilla o 17Claudii napisałam że rozpocznie się trochę później, żeby reszta dziewczyn się już trochę rozluzowała w swoim towarzystwie a potem z nią pogadały.
-Emily! Austin! Zejdźcie tu proszę!-wołała mama.
Byliśmy już na parterze.
-Wiemy że twój rower się niedawno zepsuł, wiec kupiliśmy ci to.-mówiła podając chłopakowi jakiś duży prezent.-to nie ro samo, ale przynajmniej tyle.
-Cokolwiek to jest to nie mogę tego przyjąć... już państwo dla mnie za dużo zrobili, samo wpuszczenie do domu jest szlachetne.
-Zależy nam na tym żebyście wszyscy byli szczęśliwi, a to co jest w środku nie jest jakieś nie wiadomo jakie.-rzekła.-otwieraj.
Na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech, chyba był trochę zawstydzony.
Zaczął rozdzierać papier do pakowania.
-O Boże! Dziękuje państwu bardzo!-krzyczał patrząc na swoją nową deskę.-jak mogę się odwdzięczyć?
-Możesz np. ubrać koszulkę.-powiedział ironicznie Sebastian.
-Jeju przepraszam, zapomniałem.-powiedział chłopak i zaczął się śmiać.Gdy była już 15:30 zaczęliśmy się przebierać w jakieś bardziej odpowiednie ciuchy. Ubrałam szare dresy i czarny top na ramiączkach. Austin nałożył na siebie spodenki jeansowe i białą bluzę.
CZYTASZ
Jutro razem
Teen FictionEmily, 17-letnia dziewczyna, zaczyna rozumieć czym są uczucia, jednak nie wszystko jest tak jak chciała. Opowiadanie o dziewczynie, w której życie zaczynają wchodzić chłopcy. Dzieje się dużo, a ona nie nad wszystkim umie zapanować