26

511 21 1
                                    

-Austin! Kto to jest?!-zapytał głośno ojciec schodząc szybko ze schodów.
-Idź puki możesz.-odparł chłopak, gdy wielkie ciało faceta zasłoniło otwarte drzwi.
-Nie chce kłopotów.....-mówiłam przedłużając te słowa.
Bałam się.
Facet podchodził do mnie powolnym krokiem, a gdy był już 2 metry przyspieszył.
-Daj jej iść.-powiedziała cicho mama Austina.
On mówił, że oboje są nie fajni.
-Jeszcze nas pozwą.-odparła i wtedy zrozumiałam o czym mówił chłopak.
-Austin chodź do mnie.-wyszeptałam.
-Nie mogę..... nie bój się, poradzę sobie. To nie pierwszy raz.-oznajmił.
Pomogłam chłopakowi podnieść się z podłogi. Powoli szłam w stronę drzwi i mężczyzna się przesunął. Nie chciał zostawiać Austina, nie wiedziałam co robić, wiec wyszłam.
Miałam łzy w oczach. Było mi bardzo przykro, że musiał żyć z takimi ludźmi, przezywać takie rzeczy skoro nic im nie zrobił.
Chciałam wrócić na piechotę, przemyśleć to wszystko. Po drodze mocno się popłakałam, było mi go tak żal, chciałam go MOCNO przytulić, ale nie mogłam.
Gdy wróciłam do domu pobiegłam szybko do pokoju, słyszałam pytania typu:
-Co się stało?
-Wszystko dobrze?
Nie chciałam na nie odpowiadać, nie chciałam się tłumaczyć.
Gdy byłam w pokoju wiedziałam, że nikt do niego nie wejdzie, uszanują, to że nie chciałam z nimi rozmawiać.
Położyłam się do łóżka, skuliłam i przykryłam kołdrą po samą szyje. Płakałam. Bardzo.
Nie zdałam sobie sprawy, kiedy zasnęłam.

Była 9:40. Obudziłam się z ręką poza łóżkiem. Straszne przeżycie.
Myślałam, dlaczego budzik nie zadzwonił, ale nie przejęłam się bardzo.
Zasnęłam w ubraniach, ale nie to było największym problemem. Miałam strasznie zły humor, nie chciałam nic robić.
Moja mama weszła do pokoju i powiedziała:
-Wiem, że jutro miałaś nie iść do szkoły, ale dzisiaj tez nie pójdziesz, bo musimy zacząć się pakować.
Westchnęłam i wróciłam do łóżka.
Napisałam do przyjaciółek.
Ja:
Nie będzie mnie w szkole.

Pytały się dlaczego, ale nie miałam ochoty odpisywać.
,,Muszę iść dzisiaj zobaczyć co z Austinem"-myślałam.
Wiedziałam, że nie mogę tak po prostu przyjść do szkoły tylko na chwile, wiec musiałam czekać do końca lekcji, na szczęście kończyliśmy o 13.
Sara przyniosła mi śniadanie do łóżka. Naleśniki i gorącą herbatę.
-Dziękuje.-odparłam, dziewczyna kiwnęła głową z uśmiechem.
-Co się stało?-spytała cicho.
-No no.....-zrobiły mi się szklane oczy.-byłam w domu Austina.-poleciała mi łza. Dziewczyna usiadła obok mnie na łóżku i mocno przytuliła, a ja mówiłam dalej:
-Oni go bardzo źle traktują, jego ojciec go zrzucił ze schodów!-krzyknęłam. Sara popatrzyła na mnie z przerażeniem.
-Bardzo mi przykro.-oznajmiła.
Przytuliłam się do niej.
-Przepraszam cię! Przepraszam Nathana! Wszystkich przepraszam!-mówiłam.
-Nic się nie stało. To nie jest teraz najważniejsze.-rzekła.
Byłam jej wdzięczna, że była przy mnie, gdy kogoś potrzebowałam, ale było mi wstyd, że ja ją tak zawiodłam.
Gdy dziewczyna wyszła z pokoju, ja otarłam twarz i zaczęłam jeść.
Gdy była 10:57 ubrałam się. Wzięłam pierwsze lepsze ciuchy. Czarna bluza i krótkie spodenki. Umyłam zęby i tyle.
Mama i Sebastian poprosili mnie, żebym zaczęła pakować swoje ciuchy. Gdy to zrobiłam powiedzieli, że mają niespodziankę:
-Skoro nowy dom, to pomyśleliśmy, że możemy kupić tobie i twojej siostrze nowe ciuchy!-krzyknęła podekscytowana mama.
-Oczywiście, te które macie zostają, ale kupimy wam nowe. Jedziemy zaraz.-dodał Sebastian.
Weszłam na dół nie zmieniając swojego wyglądu i czekałam na Sarę, która malowała się w łazience.
Czekaliśmy około 7 minut i od razu pojechaliśmy.

Dojechaliśmy do sklepu. Zaczęłyśmy wybierać sobie ciuchy.
Gdy minęło 1,5 godziny, weszliśmy do sklepu, w którym rzuciło mi się coś w oczy, a tak właściwie dział męski. Pomyślałam, że kupię mu pare rzeczy. Tak po prostu, czułam taką potrzebę.
Podeszłam do Sary i zapytałam czy to dobry pomysł, powiedziała, że bardzo dobry.
-Mamo, możemy kupić pare rzeczy Austinowi...-mówiłam cicho.-za niedługo ma urodziny.-skłamałam.
-Tak pewnie, wybierz coś.-odparła.

Znalazłam 2 bluzy i 1 koszulkę z krótkim rękawkiem. Pierwsza bluza była czarna z napisem ,,never give up", druga była czerwona z nadrukiem węża z tyłu, a z przodu mały napis na środku ,,lover". Koszulka była biała, miała duży nadruk z jakiegoś koncertu. Myślałam, że się ucieszy.
Sobie kupiłam dużo rzeczy, ale większości nie przymierzałam. Kupiłam 3 pary krótkich spodenek, 4 długich, 7 koszulek w tym 3 krótkie topy i 4 bluzy. Kupiłam również 3 pary butów, jedne biało-czarne z firmy ,,adidas", kolejne zielone z malutkimi rysunkami na bokach, a ostatnie zwykle czarne trampki.
Gdy wracaliśmy spytałam rodziców:
-Możecie mnie podrzucić pod szkołę?- wiedziałam, że zaraz bym kończyła lekcje, wiec argumentem było to, że porozmawiam chwile z dziewczynami. Powiedzieli, że nie ma problemu. Znowu skłamałam. Nie chciałam spotkać się z przyjaciółkami, tylko z... przyjacielem?
Wyszłam przed szkołą i została minuta do końca zajęć. Czekałam.
Gdy była 13:02 ludzie zaczęli powoli wychodzić. Widziałam Martina, Nathana, Caroline, Dereka i dziewczyny. Gdy zobaczyłam Nathana, schowałam się za najbliższą ścianę, żeby mnie nie zauważył, ale żebym ja widziała kto wychodzi.
Minęło 5 minut, a Austina jeszcze nie było. Poczekałam jeszcze 2 minuty i weszłam do szkoły. Zaczęłam go szukać, ale nigdzie go nie było. Spanikowałam i zaczęłam biec do domu.

Gdy byłam już w środku podeszłam szybko do Sary i poprosiłam:
-Mogłabyś mnie podwieźć do domu Austina?!
Byłam bardzo zdyszana, wiec nie wiedziałam czy siostra zrozumie co mówię, ale zrozumiała. Zbiegła ze schodów, a ja za nią. Powiedziałam jej ulice i zaczęłyśmy jechać. Denerwowałam się. Pisałam do chłopaka, ale nie odpisywał. Dzwoniłam, nie odbierał.
Gdy byłam na miejscu podeszłam do okna i zobaczyłam, że nikogo nigdzie nie ma. Nie wiedziałam co robić. Okrążyła dom do miejsca, w którym zaczynał się płot. Popatrzyłam w kolejne okno. Ono było w kuchni, tam tez nikogo nie było. ,,Może poszli....."-próbowałam coś wymyślić, ale gdzie mogłaby iść taka rodzina.-,,DO SZPITALA?! Nie, to niemożliwe."
Spanikowałam jeszcze bardziej, chciałam tam jechać, ale przypomniałam sobie, że chłopak mówił, że sobie poradzi. Stwierdziłam, że jak do jutra nie da znaku życia, pojadę tam.
Sara czekała w aucie przed domem państwa Evans'ów i czekała na mnie. Wsiadłam do samochodu bez słowa i pojechałyśmy do domu.
Gdy weszłam do środka, minęło pare godzin, aż nagle dostałam SMS:
Od: Numer Nieznany:
.

Wiadomość zawierała tylko kropkę. Nie wiedziałam o co chodzi. Może Austin próbuje dać mi jakiś znak.

//Napiszcie mi co sądzicie, co myślicie, że się wydarzy albo co chcecie żeby się stało :)

Jutro razem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz