13.

930 36 0
                                    

"W takiej sytuacji to dobre wyjście."  Słowa Shurii krążyły po głowie Ruth. Zdecydowanie się z nią nie zgadzała. Steve postanowił zostać, aż nie zdecydują co zrobią z Buckym, a Ruth... Ruth postanowiła się tu wprowadzić. Steve oczywiście się nie zgodził, ale nic nie mógł zrobić. Jego córka była przecież dorosła. 

- James. Chciałeś wiedzieć. - minęły dwa dni od ich rozmowie w samolocie. Przez te dwa dni się do siebie nie odezwali, nie wytłumaczyli nic. Jednak chłopak momentalnie poderwał się z kanapy i podszedł do dziewczyny, która stała w wejściu. Mimo, że miała metr siedemdziesiąt, Bucky był od niej wyższy. 

- A zatem słucham. - wyprostował się. Między nimi panowała nieprzyjemna cisza. 

 - Kiedy w końcu dowiedzą się kim jestem, co robiłam i, że mi to nie sprawiało kłopotu, zabiją mnie. Zabiją, albo wsadzą do klatki. Na pewno nie zostanę Avengerem. A co najważniejsze - jeśli dowiedzą się, że robiłam to z wielką chęcią, stracę też ojca.

- A więc wejdź. - powiedział i wskazał na kanapę. Zamknął drzwi za dziewczyną i usiadł koło niej

- Zabijałam. Całe setki. Myślałam, że to Tarcza zleca mi te zadania i byłam zadowolona. Po jakimś czasie się przyzwyczaiłam i nawet zamieniło się to w moje hobby. A później... uzależniłam się od tego. Od zapachu krwi, od zabijania. Ręka mi się trzęsie, dlatego palę. To mnie uspokaja. Podobnie jak ty... - spojrzała na niego, mając nadzieję, że jej nie wypcha na korytarz i nie zawoła Steve'a. Ale przecież sam robił podobnie, tylko... on nie miał wyboru. Ona w pewnym sensie też nie miała, ale robiła to z chęcią. Tym się różnili. 

Ku jej zdziwieniu, James przytulił ją jedną ręką. Wtuliła głowę w zagłębienie jego szyi, płacząc. To co powiedziała, to było coś więcej niż tajemnica. To była prawda tak okrutna i bezlitosna, że brunet ledwo w to uwierzył. Ale najważniejsze było to, że rozumiał.

- Rozumiem. - szepnął uspokajająco.

- To dlatego nie chcę, żebyś odchodził. Boję się, że bez ciebie nie dam rady. Tamten rok bez ciebie... ledwo sobie radziłam. - płakała. Tak strasznie płakała, że był wstanie zapomnieć o śnie, do którego się przygotowywał. Zdał sobie sprawę, że czegokolwiek by nie zrobił, ktoś by ucierpiał. Jeśli to zrobi - cierpieć będzie najważniejsza osoba w jego życiu. Jeśli nie zaśnie - ktoś kogo nie zna, lub ona ucierpi. 

- Przepraszam. Tak strasznie przepraszam, ale muszę. - rozpłakał się jeszcze bardziej. Nie mogła znieść myśli, że znów zostanie sama. 

- Prawda jest tak, że nie musisz. Tylko czujesz się odpowiedzialny, za coś co nie jest twoją winą! - krzyknęła zła, i usiadł na drugiej stronie kanapy. - Przecież nie jestem dzieckiem, a ty nie jesteś dla mnie żadnym zagrożeniem! - wrzeszczała jak opętana, więc James zdobył się na coś, czego z pewnością nie będzie żałował.

K.E.W.

Secret Love ▪ BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz