- Czyli jesteście razem? - spytał Steve, gdy następnego dnia przyszedł w odwiedziny. Zobaczył jak Ruth całuje Jamesa i bawi się jego włosami, więc odchrząknął i wszedł do środka.
- Tak.
- Chyba tak - powiedziała jednocześnie Ruth. Steve spojrzał wymownie na przyjaciela... przyjaciela czy przyszłego zięcia? Nie miał pojęcia.
- Tak, jesteśmy razem. - powiedział Bucky, patrząc na Tinę
- A pytałeś mnie w ogóle? - Szepnęła. Nie chciała robić afery przy ojcu.
- Jestem pewien, że i tak byś się zgodziła. - posłał jej piękny uśmiech. Zaśmiała się.
- Żeby ta twoja pewność nie poszła na spacerek. - powiedziała i posłała mu całusa. Odwróciła się do Steve'a - Tak, tato, jesteśmy razem. - zachichotała, a serce Jamesa roztopiło się pod wpływem jej słów. Czuł się teraz jak nastolatek, który pierwszy raz się zauroczył. Ale to było po prostu szczęście. Tak ogromne, jak nigdy dotąd.
- Nie jest dla ciebie... no wiesz, za stary? - powiedział Steve, dziwnie się uśmiechając.
- No wiesz... jak by na to spojrzeć ty też jesteś w podeszłym wieku i normalny dziewięćdziesięciolatek już ma trochę wnuków... - powiedziała cały czas się uśmiechając. Bucky parsknął śmiechem, a Steve... a Steve zrobił dziwną minę. Jakby był zły, zdziwiony i sprawiał wrażenie jakby było to dla niego niezręczne.
- Ani mi się ważcie. - zagroził palcem, co jeszcze bardziej rozśmieszyło parę siedzącą na łóżku. Ruth zagryzła dolną wargę, próbując się opanować.
- A co jeśli za późno? - powiedziała ponownie wybuchając śmiechem.
- Tak, tak, bardzo zaba... Zaraz co?! - rozwścieczył się Steve i zrobił się cały czerwony.
- Żartowałam! - już ją brzuch rozbolał i opadł na materac zwijając się ze śmiechu. Chyba napadła ją śmiechawka.
- Ale zabawne. Przyjdę jak się uspokoisz, młoda damo. - powiedział, nadal nafuczony Steve i wyszedł z sali. Ruth odetchnęła głęboko, ale nadal nie potrafiła przestać się śmiać. W końcu jakoś James się opanował i zaczął uspokajać blondynkę, ale ta gdy się uspokajała, po chwili znów wybuchała śmiechem z byle czego. Po jakimś czasie James się poddał i śmiał się razem z nią prawie do wieczora.
Noc spędzili razem, na dość niewygodnym łóżku szpitalnym, nadal chichocząc i opowiadając sobie śmieszne historie. W pewnym momencie James spoważniał, a przynajmniej tak uważał, ale napięte mięśnie twarzy, tylko pogorszyły sytuację.
- Przestań się już śmiać. Chcę porozmawiać. - fuknął. Przygryzła dolną wargę, lekko się uspokajając.
- A więc słucham. - powiedziała patrząc mu w oczy.
- Zostaniesz ze mną na zawszę?
K.E.W.
CZYTASZ
Secret Love ▪ Barnes
FanfictionSekretna miłość nie zawsze zwiastuje koniec. Secret love does not always herald the end. Clementine Ruth Rogers. Dziewczyna o bardzo dziwnym charakterze. Jest otwarta, miła i zawsze uśmiechnięta. Niestety nawet ktoś taki jak córka Stevena Rogersa, z...