14.

902 38 6
                                    

Niepewnie oddała pocałunek. Był to jeden z tych momentów których się nie zapomina. Wsunęła swoje palce w gęste włosy chłopaka, a jego ręka spoczęła na jej policzku. 

- Jezu! - oderwali się od siebie, gdy usłyszeli głos Steve'a. - Co to miało być?!

- Tato. Wyjdź. - powiedziała stanowczo. - To są sprawy moje i Jamesa. A ja jestem dorosła, więc proszę cię wyjdź. - wstała i pokazała ojcu na drzwi. Niezadowolony wyszedł, zostawiając ich samych. Nigdy wcześniej nie postawiła się tak ojcu. Opadła na kanapę i zwróciła się do Barnesa.

- No właśnie. Co to miało być? - spytała unosząc brew. 

- Musiałem cię jakoś uciszyć. - wzruszył ramieniem, co było dość śmieszne. Zaśmiała się, nie mogąc się powstrzymać. - Co cię tak śmieszy, hmm? - ściągnął brwi, a ona wskazała na miejsce gdzie powinna być ręka bruneta i złapała się za brzuch. Nie mogła przestać się śmiać. - Aha czyli śmieszy cie to, że nie mam ręki? - zapytał. Ona tylko jeszcze bardziej się roześmiała. Każdy normalny człowiek by się z tego nie śmiał i by się obraził, ale oni zdecydowanie, nie są normalni. - Co za kobieta... - mruknął, ale długo się nie mógł gniewać, bo sam wybuchł śmiechem. W tedy ona zamilkła. - Coś się stało? - zapytał.

- Czy ty...czy ty się zaśmiałeś? - w odpowiedzi tylko uśmiechnął się. - O jacie zrób to jeszcze raz. - poprosiła go blondynka. Mimowolnie zaśmiał się z jej zachwytu.

- Dlaczego się tak dziwnie zachowujesz? 

- Pierwszy raz zaśmiałeś się w moim towarzystwie. Nigdy... nigdy nie słyszałam twojego śmiechu. - szeptała i patrzyła na niego jak zaczarowana. W tedy zdał sobie sprawę, że faktycznie tak było. Zawsze się tylko uśmiechał, lub chichotał, ale nigdy... nigdy się z nią nie śmiał. 

- I jak wrażenia? 

- Mogłabym słuchać twojego śmiechu codziennie. - powiedziała. Jej wzrok spotkał się z zegarem. Skrzywiła się. - Już północ, pójdę do siebie. - wstała by iść do pokoju obok, ale zatrzymała ją jego ręka.

- Zostań. 

- Nie powinnam, muszę jeszcze przeprosić ojca...

- Proszę. Jutro już będę spał. - tymi słowami ją przekonał. 

- Zaraz wracam. - poszła do pokoju się przebrać. Gdy wróciła chyba był w łazience, bo pokój był pusty. Położyła się na kanapie i przykryła kocem, który wzięła ze sobą. Położyła się i zamknęła oczy. Nie była zmęczona, ale Bucky na pewno był, a nie chciała mu sprawiać kłopotów. 

Gdy wyszedł z łazienki, zobaczył ją na kanapie. Prawda była taka, że chciał się do niej przytulić i zasnąć w jej objęciach, tak aby jutro, poczuł to samo uczucie, żeby towarzyszyło mu przez cały czas. Dlatego podszedł do niej, i zanim zdołał cokolwiek zrobić, pociągnęła go zaszyję i przytuliła. 

- Tina... tu jest za mało miejsca, spadnę na podłogę. - zaśmiał się. Ruth coś tam mruknęła i ruszyła z brunetem w stronę łóżka. Weszła pod ciepłą kołdrę i zanurzyła głowę w poduszce, do czasu gdy poczuła jak za nią kładzie się James. Odwróciła się, położyła głowę na piersi chłopaka i oplotła go ramionami w pasie i zamruczała jak kot. 

- Dobranoc, James. - szepnęła 

- Dobranoc, Tina. - odpowiedział i, głaszcząc dziewczynę po głowie, zasnął.

K.E.W.

Secret Love ▪ BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz