36

664 30 0
                                    

- Załatwiałem sprawy, związane z gospodarstwem. - odrzekł krotko. Dziewczyna stojąca naprzeciwko uniosła brwi.

- Cały dzień, aż do północy? - spojrzała na zegarek - A nie, przepraszam. Do drugiej dwadzieścia osiem? W co ty pogrywasz? Myślisz, że jestem głupia i nic nie wiem? - powiedziała, zakładając ręce na piersi. Spojrzała na niego wyzywająco, gdy przełykał gulę w gardle. Dlaczego ona zawsze wszytko utrudnia?

- Nie wiem, kto ci te bzdury nagadał, ale to nie jest prawda. - powiedział spokojnie i chciał ją przytulić, jednak wyszarpała się z uścisku. W jej oczach stanęły łzy rozczarowania.

- Jak możesz kłamać, patrząc mi w oczy? Myślałam, że jestem dla ciebie wszystkim. - szepnęła cofając się. Światło odbijało się od jej metalowych dłoni. Jeszcze raz przemyślał swoją decyzję. Widząc jak Bucky wpatruje się w jej dłonie, uniosła je na wysokość jego oczu, stojąc jakieś dwa metry od niego. 

- O to ci chodzi, tak? O kawałki metalu, które są do mnie przyczepione? - pokręciła głową, a żal i rozpacz, zastąpił gniew. Bucky od razu zareagował.

- Nie to nie prawda. Kocham je, tak samo jak ciebie. Proszę uwierz mi. - powiedział podchodząc. Chciał ucałować jej dłonie, aby powiedzieć jej całą prawdę i zepsuć niespodziankę. Był gotowy zrobić teraz wszystko, byleby nie robiła nic niebezpiecznego tej nocy. 

- Już ci w nic nie wierzę. W każde twoje słowo. - prychnęła i poszła w stronę sypialni. Zaraz jednak zawróciła i z powrotem spojrzała na Jamesa. - Dzisiaj śpisz w salonie. Albo u tej kobiety, która jest lepsza ode mnie. 

****

Obudził go wrzask Ruth. Szybkim biegiem znalazł się pod drzwiami sypialni, jednak były zamknięte. Ruth nadal wydawała z siebie okropne wrzaski, które tylko nabierały na sile. 

- Tina! Otwórz te cholerne drzwi! - wrzasnął, bojąc się o jej zdrowie. Jeki na chwilę ustały, słyszał tylko jej przyśpieszony oddech.

- Nie! Odejdź i zostaw mnie w spokoju! Jestem tylko jedną nic nie wartą dziewczynką. Jestem tylko narzędziem, nie zdolnym do jakichkolwiek odczuć. Jestem pieprzonym projektem! Nawet nie jestem do końca człowiekiem! - to co krzyczała Ruth nie miało żadnego sensu. Była przecież jedną z najbardziej uczuciowych osób, jakie poznał Bucky. Jej słowa wyrywały mu serce.

- O czym ty mówisz? Otwieraj, Tina! - krzyknął i znów walnął drzwi. Lekko się zatrzęsły, ale mężczyzna nie mógł się przez chwilę ruszyć, słysząc jej głośny krzyk, krzyk bólu. 

- Sama chciałaś! Lepiej się odsuń od drzwi! - powiedział ostrzegawczo, wziął rozbieg i z całej siły przyłożył w drzwi. To co ujrzał zmroziło jego serce. 

Zapłakana Ruth siedziała po turecku na rozkopanym łóżku i przyciskając do końcówki metalowej dłoni narzędzie, które nie mógł zidentyfikować w ciemności. Zła zawyła z rozpaczy i rzuciła w nim rzeczą, którą chciała oderwać rękę. Zasięg rzutu był taki słaby, że nawet narzędzie nie spadło z łóżka. Ruth zaniosła się jeszcze większym płaczem i wsadziła swoją dłoń w, już sporą, przerwę pomiędzy jej metalową końcówką dłoni. James wszędzie widział krew. Jej krew. Podbiegł do niej i złapał za drugą, na szczęście całą, metalową dłoń. 

- Coś ty zrobiła. - zdobył się jedynie na szept, wiedząc, że to jest jego wina.

K.E.W.

Secret Love ▪ BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz