6.

1.3K 45 4
                                    

Wspomnienie 

- Czyli jednak jesteś maszynką do zabijania. Nie spodziewałbym się tego. - powiedział Barnes, po pierwszym treningu z dziewczyną.

- Nie rozumiem, co masz na myśli. - odgarnęła włosy na bok i w tedy, Bucky zauważył ranę, najpewniej od postrzału, który jakoś musiał przeoczyć.

- Masz jakąś apteczkę? Krwawisz. - Powiedział i wskazał na ramię. Zdawała się ignorować ból, ale gdy o tym wspomniał, zaczęło bardziej pulsować.

- W łazience, czwarta półka od prawej. - Gdy brunet zniknął w pomieszczeniu, Ruth jeszcze raz spojrzała na ranę. Nie wyglądała źle, kulę można wyciągnąć pęsetą, a ranę zszyć.

Brakowało jej tego uczucia adrenaliny w żyłach, tego strachu w oczach ofiary i zapachu. Zapachu krwi. Po prostu brakowało jej zabijania. Wcześniej robiła to prawie systematycznie, kiedy Hydra chowała się w Tarczy. Ale teraz... tak naprawdę to był pierwszy raz od dawna gdy kogoś uderzyła. I dla niej było to za mało

Bucky wrócił do pokoju i usiadł na krześle, które przesunął bliżej dziewczyny. Zdjęła bluzkę, kompletnie się nie krępując. Przecież robiła to tak wiele razy po misji, że to nie był żaden kłopot. Barnes lekko się zmieszał, ale dotknął rany, oczyszczając ją. Ruth zasyczała, ale jakoś wytrzymała.

- Czemu to zrobiłaś? - przerwał ciszę

- Będzie ci lżej. Wystarczy ćwiczyć systematycznie. - po chwili ciszy postanowiła działać - Powiedz, co oni ci tam robili. - szepnęła tak cicho, że ledwo ją usłyszał. Wziął głęboki oddech. Musi to w końcu komuś powiedzieć.

~~~~~~~~

Patrzyła na niego niedowierzająco. Naprawdę ludzie są tak okropni? Są w stanie robić tyle rzeczy, by dość do wyznaczonego celu? I to czyimś kosztem?

- To... Bardzo poważna sprawa. Ale teraz masz przynajmniej metalową rękę. - widząc jak blondynka próbuje uratować atmosferę, Bucky uśmiechnął się. Miał nadzieje, że blondynka powie mu coś bardziej pozytywnego na swój temat. Widząc jednak, że nie ma zamiaru się odezwać, znów on przekroczył próg ciszy.

- Czemu ten komputer nazwał cię Clementina? - spytał i zaczął zszywać ranę. To jeden z zabiegów, jaki sam musiał wykonywać dużo razy, więc zrobił to sprawniej niż sam Banner.

- Nie lubię o tym rozmawiać.

- Jeśli tak, to może wyjdę na ulicę, a w tedy... - Bucky spróbował szantażu emocjonalnego, co zadziałało. Gdyby poszedł, jej plan by nie wyszedł i miałaby więcej na głowie.

- To moje pierwsze imię. Ruth to drugie. Nigdy nie lubiłam imienia Clementina, bo nikt nie znalazł normalnego skrótu. Poza tym... kiedy byłam dzieckiem, kiedy w moim małym pokoiku, z głośników usłyszałam swoje imię... - głos jej się załamał - Przepraszam... - zakryła twarz dłońmi. Nie była gotowa o tym rozmawiać.

- Możesz mi zaufać. - powiedział brunet gładząc ją po plecach.

- W tedy szłam do gabinetu takiego jednego, do dzisiaj nie wiem jak się nazywał, i tam mnie torturowali. Sprawdzali jak bardzo jestem odporna, ile mam siły i tak dalej. Stąd mam tyle blizn na brzuchu, plecach... nawet nogach. - dopiero teraz brunet przejechał wzrokiem po lekko zarysowanych mięśniach brzucha dziewczyny. Faktycznie była blizna na bliźnie. Dziewczyna znowu zakryła twarz dłońmi i, tym razem ona, poszła do łazienki się uspokoić.

Pierwszy raz to komuś powiedziała. Pierwszy raz wypowiedziała te słowa na głos. Jednak czuła się lepiej. Nawet gdyby nie prosił, gdyby nie nalegał, czuła, że mogłaby mu wszystko opowiedzieć. Czuła wręcz taką potrzebę. Nie rozumiała dlaczego się tak otworzył. Nie rozumiała nawet, czemu ona to zrobiła. Co się z nią stało? Co się stało z tą wiecznie uśmiechniętą blondynką z niebieskimi oczami i lekko, prawie niewidocznie, różanymi ustami?

Wyszła z łazienki nie patrząc na swoje blizny, tak widoczne, tak brzydkie i tak bolesne. Nie musiała patrzeć na nie, by wiedzieć jak wyglądają. Znała ich układ niemal na pamięć.

Wzięła z łóżka pomiętą koszulkę, ubrała ją i otworzyła drzwi. Zanim jednak wyszła odwróciła się w jego stronę.

- Chodź trzeba zrobić kolację. Może naleśniki ci wyjdą. Żołnierzu? - nikły uśmiech wpełzł na twarze obojga

- Gotowy do misji. - Zasalutował i wstał, by nie wyglądać na rozluźnionego. Wyprostował się, ale głowę pochylił lekko do przodu, zasłaniając twarz włosami i oparł się o pobliską ścianę. Gdy blondynka zamknęła drzwi, niewidzialny ciężar spoczął na jego sercu.

Czyżby właśnie James Buchanan Barnes, dokonał pewnego rodzaju przysięgi?

K.E.W.

Secret Love ▪ BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz