18.

817 38 2
                                    

- Tina... - zerwała głowę do góry tak gwałtownie, że coś strzeliło jej w karku. Zbytnio się tym nie przejęła tylko spojrzała na jego twarz... twarz z nadal zamkniętymi oczami.

- Jestem tu, James. Jestem. - znów pocałowała go w czoło. 

- Tina...

- Tak? - spytała. Nie rozumiała czemu nie otwiera oczu. Może coś mu się stało?

- Jestem... taki zmęczony...

- Więc śpij, kochany. Będę przy tobie. - powiedziała i pogłaskała go po głowie. Już tego dnia nie zmrużyła oka.

~~~~~

- Tina... nie... nie TINA NIE! - potrząsnęła za jego ramiona żeby się obudził. Nie mogła słuchać tych jęków. Trwało to już od godziny, co chwila wiercił się i wrzeszczał, uspokajał się zaledwie na kilka minut.

- James! James, do jasnej cholery, obudź się! - krzyknęła i jak na zawołanie otworzył oczy. Słońce jeszcze nie wstało, więc nie miał kłopotów z przyzwyczajeniem oczu do światła.

Gdy tak patrzyła w jego, prawie czarne, tęczówki, świat się zatrzymał. Widziała tylko jego, tylko jego piękne oczy. Kilka łez przejechało po jej policzkach i skapywało na pościel.

- Tina. - tylko tyle. Jedno słowo, a jej serce zatrzymało się, by po chwili zabić dwa razy mocniej. - Ty żyjesz. Jesteś cała i zdrowa.

- A dlaczego miałabym nie być? - spytała przez łzy,które lały się strumieniami. Powinna być silna, dla niego, ale nie mogła. Nie jest w stanie.

- Och, Tina. - nie wytłumaczył jej dlaczego miałaby nie żyć. Nie wytłumaczył, ale w tej chwili dla niej liczyły się tylko jego oczy.

Podniósł ręce i zawiesił wzrok na tej nowej, na rękę z jej projektu. Jest zrobiona z vibranium, ale nie jest to wojenna ręką. Z vibranium dlatego żeby, nic jej nie zniszczyło, a siłę będzie dopasowywać do drugiej ręki.

- I jak wrażenia? - powiedziała zagryzając wargę. Miała wielką nadzieję że mu się spodoba.

- Brak mi słów, jest... Jest idealna. - nadal miał lekką chrypę - Ty ją zrobiłaś? - Spojrzał na nią

- Tylko zrobiłam projekt. Muszę ci coś powiedzieć...

- Nie. Zapalisz światło? - zdziwiła się ale spełniła jego prośbę. Trochę ją zabolała jego ignorancja. Usiadł na łóżku, prostując się.

- Daj papierosy i zapalniczkę. - jeszcze bardziej zdziwiona podała mu swoje rzeczy. - Od teraz nie wolno ci ich ruszać. - Pokaż mi swoje ręce. - zrobiła co kazał. Oglądał jej dłonie nie pomijając każdego kawałka. Gdy  dotarł do malutkiej blizny pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym wstrzymał oddech.

- Co to jest? Kiedy to sobie zrobiłaś?

- Ja... ja nie... To było na jednym z eksperymentów w młodości. - wyrwała ręce. Jeśli ma się tłumaczyć z każdej blizny to podziękuje. - Mogę cię zapewnić, że podczas twojego snu, nic mi się nie stało.

-Dobrze. - znów się położył

- Powiesz mi co to miało być? Ja nie rozumiem. Zabierasz mi moje rzeczy, oglądasz moje ręce, twoje dziwne zachowanie podczas snu. Co to znaczy? Wytłumaczysz?

- A kim ty jesteś że mam ci się tłumaczyć? - te słowa zabolały ją jak żadne inne. Cofnęła się jakby ją uderzył, po czym starła ślad łez z policzków. Skoro tak gra,  to niech będzie.

- Zapewne nikim. Tak jak teraz ty dla mnie. - powiedziała twardym głosem i spokojnym krokiem wyszła z pokoju. Dopiero gdy zamknęła za sobą drzwi rzuciła się biegiem w stronę pól, gdzie się uspokajała.

K.E.W.

Secret Love ▪ BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz