- Tina... - zerwała głowę do góry tak gwałtownie, że coś strzeliło jej w karku. Zbytnio się tym nie przejęła tylko spojrzała na jego twarz... twarz z nadal zamkniętymi oczami.
- Jestem tu, James. Jestem. - znów pocałowała go w czoło.
- Tina...
- Tak? - spytała. Nie rozumiała czemu nie otwiera oczu. Może coś mu się stało?
- Jestem... taki zmęczony...
- Więc śpij, kochany. Będę przy tobie. - powiedziała i pogłaskała go po głowie. Już tego dnia nie zmrużyła oka.
~~~~~
- Tina... nie... nie TINA NIE! - potrząsnęła za jego ramiona żeby się obudził. Nie mogła słuchać tych jęków. Trwało to już od godziny, co chwila wiercił się i wrzeszczał, uspokajał się zaledwie na kilka minut.
- James! James, do jasnej cholery, obudź się! - krzyknęła i jak na zawołanie otworzył oczy. Słońce jeszcze nie wstało, więc nie miał kłopotów z przyzwyczajeniem oczu do światła.
Gdy tak patrzyła w jego, prawie czarne, tęczówki, świat się zatrzymał. Widziała tylko jego, tylko jego piękne oczy. Kilka łez przejechało po jej policzkach i skapywało na pościel.
- Tina. - tylko tyle. Jedno słowo, a jej serce zatrzymało się, by po chwili zabić dwa razy mocniej. - Ty żyjesz. Jesteś cała i zdrowa.
- A dlaczego miałabym nie być? - spytała przez łzy,które lały się strumieniami. Powinna być silna, dla niego, ale nie mogła. Nie jest w stanie.
- Och, Tina. - nie wytłumaczył jej dlaczego miałaby nie żyć. Nie wytłumaczył, ale w tej chwili dla niej liczyły się tylko jego oczy.
Podniósł ręce i zawiesił wzrok na tej nowej, na rękę z jej projektu. Jest zrobiona z vibranium, ale nie jest to wojenna ręką. Z vibranium dlatego żeby, nic jej nie zniszczyło, a siłę będzie dopasowywać do drugiej ręki.
- I jak wrażenia? - powiedziała zagryzając wargę. Miała wielką nadzieję że mu się spodoba.
- Brak mi słów, jest... Jest idealna. - nadal miał lekką chrypę - Ty ją zrobiłaś? - Spojrzał na nią
- Tylko zrobiłam projekt. Muszę ci coś powiedzieć...
- Nie. Zapalisz światło? - zdziwiła się ale spełniła jego prośbę. Trochę ją zabolała jego ignorancja. Usiadł na łóżku, prostując się.
- Daj papierosy i zapalniczkę. - jeszcze bardziej zdziwiona podała mu swoje rzeczy. - Od teraz nie wolno ci ich ruszać. - Pokaż mi swoje ręce. - zrobiła co kazał. Oglądał jej dłonie nie pomijając każdego kawałka. Gdy dotarł do malutkiej blizny pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym wstrzymał oddech.
- Co to jest? Kiedy to sobie zrobiłaś?
- Ja... ja nie... To było na jednym z eksperymentów w młodości. - wyrwała ręce. Jeśli ma się tłumaczyć z każdej blizny to podziękuje. - Mogę cię zapewnić, że podczas twojego snu, nic mi się nie stało.
-Dobrze. - znów się położył
- Powiesz mi co to miało być? Ja nie rozumiem. Zabierasz mi moje rzeczy, oglądasz moje ręce, twoje dziwne zachowanie podczas snu. Co to znaczy? Wytłumaczysz?
- A kim ty jesteś że mam ci się tłumaczyć? - te słowa zabolały ją jak żadne inne. Cofnęła się jakby ją uderzył, po czym starła ślad łez z policzków. Skoro tak gra, to niech będzie.
- Zapewne nikim. Tak jak teraz ty dla mnie. - powiedziała twardym głosem i spokojnym krokiem wyszła z pokoju. Dopiero gdy zamknęła za sobą drzwi rzuciła się biegiem w stronę pól, gdzie się uspokajała.
K.E.W.
CZYTASZ
Secret Love ▪ Barnes
FanfictionSekretna miłość nie zawsze zwiastuje koniec. Secret love does not always herald the end. Clementine Ruth Rogers. Dziewczyna o bardzo dziwnym charakterze. Jest otwarta, miła i zawsze uśmiechnięta. Niestety nawet ktoś taki jak córka Stevena Rogersa, z...