- Szybko do sali operacyjnej! Bucky, przykro mi ale nie możesz tam wejść. - powiedziała Shuri i pobiegła za innymi uzdrowicielami do pomieszczenia, które miało uratować życie jego Tiny. Po czterech godzinach, zapłakana czarnoskóra dziewczyna wyszła z sali i spojrzała na bruneta współczującym wzrokiem. Zrozumiał.
- Nie... Nie, nie, nie! Błagam nie! - Wrzeszczał na cały korytarz. - Ona musi żyć! Musi! Nie, nie, nie... - Jego oczy zalały się czarną breją, a Shuri cofnęła się, gdy skierował się w jej stronę. - To twoja wina!
- Nie! - gwałtownie zerwał się z łóżka i przetarł oczy. Minęło dopiero kilka godzin, od tej rozmowy a ona nadal nie potrafi się pozbierać. Wstał z zamiarem zrobienia sobie mocnej kawy, gdy zadzwonił jego telefon stacjonarny.
- Tak?
- Bucky? - po przerażonym głosie ledwo poznał Shuri
- Tak, to ja coś...
- Tina zniknęła. - przerwała mu
- Zaraz będę. - odłożył słuchawkę, przebrał się i jak najszybciej umiał, pobiegł w stronę jej mieszkania.
~~~~~~
- Zostawiła liścik, ale mogę się założyć, że to nie jest jej pismo. - podała mu małą karteczkę.
- Tak, to nie jej pismo. - powiedział i zaczął czytać. Mówi tu o tym jak odchodzi, bo było jej źle. W dodatku podpisane było "Clementina". Tego imiona nie używała nawet w dokumentach. - Gdzie inni? - spytał rozglądając się.
- Poszli, gdy znaleźli ten liścik. Uznali sprawę za zakończoną. - westchnęła. Jeszcze dzisiaj dziwnie się zachowywała.
- A może to moja wina...
- Czemu? - przerwała mu. Zacisnął wargi w wąską linię. - Znowu się pokłóciliście? Jezu, człowieku! - walnęła go w ramię. - Wracając... to nie jest wykluczone... ale ten liścik?
- Jeśli to jest porwanie, to musi być to osoba z Wakandy. Nikt inny nie zna wejścia. - stwierdził i rozejrzał się po pomieszczeniu. Jego wzrok powędrował na dwa kubki, o dziwo na obuch była szminka Ruth. To znaczy, że wypiła też jego herbatę. Do tej pory pamięta ten obrzydliwy zapach.
- Czy u was wszystkie herbaty tak śmierdzą? - powiedział do Shuri, po powąchaniu kubka. Nadal tak śmierdział.
- Jak? - zmarszczyła brwi i powąchała naczynie. Nieznacznie się skrzywiła, przywołując sobie wszystkie nazwy i właściwości "magicznych" roślin. - Do mojego laboratorium, weź kubek i kartkę! - krzyknęła wybiegając.
~~~~~~
- Brak odcisków, czyli brak DNA. Ale wiem już skąd ten zapach. - Na pulpicie wyświetliła zdjęcie i informację o roślinie.
- Droom? Roślina usypiająca, w dużych dawkach śmiertelna... używana w większości szpitali... Nie stosować na kimś innym niż na kimś z rodu pierwszych mieszkańców Wakandy. Czemu? spojrzał na Shuri
- Czytaj dalej.
- Dla zwykłych ludzi, może działać jak narkotyk, uzależnia i miesza w głowie. Osoba ta może odczuwać mdłości i zawrotu głowy. W skrajnych przypadkach można doprowadzić do śmierci? Co to ma znaczyć?
K.E.W.
CZYTASZ
Secret Love ▪ Barnes
FanficSekretna miłość nie zawsze zwiastuje koniec. Secret love does not always herald the end. Clementine Ruth Rogers. Dziewczyna o bardzo dziwnym charakterze. Jest otwarta, miła i zawsze uśmiechnięta. Niestety nawet ktoś taki jak córka Stevena Rogersa, z...