- Proszę nie rób mi tego. Kocham cię. - szepną rozpaczliwie.
- Ale będzie inaczej. Będziesz chciał pewnie założyć rodzinę, być szczęśliwym rodzicem, widzieć jak twoje dziecko wymawia pierwsze słowa, stawia pierwsze kroczki. I uwierz ja też chcę. - łzy zebrały się pod jej powiekami.
Zdecydowanie za dużo płaczę.
- Więc co jest nie tak? - zapytał, ale nadal klęczał przed nią, niczym sparaliżowany.
- Ja nie mogę. - wzięła drżący oddech. - Nie mogę mieć dzieci. - Powiedziała nie patrząc mu w oczy. Wiedziała, że kiedyś się dowie, ale nie teraz, nie w tej chwili. Odebrało mu mowę. Nie spodziewał się tego. Spodziewał się, że boi się odpowiedzialności, ale nie to.
- Jak to?
- Jestem zbudowana, zaprogramowana. Mój ojciec użyczył mi tylko kilka tkanek i DNA. Jestem stworzona na potrzeby misji, na potrzeby zabijania. Nie ma swoje życie. Nie na dzieci. - powiedziała jakby z żalem
- Mnie to nie przeszkadza. Zresztą i tak byłbym kiepskim ojcem. - wstał i podszedł do niej i przytulił. Czuł jak pokręciła głową.
- Byłbyś wspaniałym ojcem...
- Może i bym był. Tak samo jak ty matką. Ale skupmy się na tym co mamy. Możemy być szczęśliwi. Tak jak teraz. No, może z drobnym udoskonaleniem. - powiedział półżartem, na co zareagowała uśmiechem.
- Zbok. - trzepnęła go w ramię, lekko się odchylając.
- Ale twój. Na zawsze. - szepnął i pocałował ją w czoło. - Zresztą latające bachory, które krzyczą, płaczą i niszczą, nie są dobrym pomysłem. A kto wie co by wyszło z naszej mieszanki. - roześmiała się w głos. - Więc? zostaniesz moją panią Barnes? - zapytał patrząc jej w oczy, jednocześnie wyciągając pierścionek z pudełka i podkładając go jej pod nos.
- Tak, z wielką chęcią. Po proszę jeszcze nutkę pana warg, mój panie Barnesie. - powiedziała chwytając za pierścionek i lekko go wyrywając z jego dłoni, po czym złapała go za koszulę i pociągnęła do pocałunku.
- Tak mało brakuje... - powiedział gdy się od siebie oderwali i zmierzył ją głodnym wzrokiem. Ta, kompletnie nie przejmując się tym co powiedział, złapała go pod ramię i skierowała w stronę domku.
- A... no wiesz. Jak to będzie wyglądać? Mam metalowe dłonie. Ty masz przynajmniej jedną swoją. - westchnęła.
- O to już zadbała Shuri. - powiedział spoglądając na nią kątem oka.
- No to będzie w porządku. - bez skrupułów założyła pierścionek na swoją dłoń, a ten zabłysł na jej palcu; na pierwszy rzut oka widać było jak się mieni. Zaśmiał się z jej bezpośredniości.
To będą ciekawe lata.
- A wiesz przynajmniej kogo zaprosimy na ślub? - zapytała już w domku.
- Najpierw to musimy powiedzieć o tym Steve'owi.
To dopiero będzie ciężkie. Gdybym był w swoich czasach pierw musiałbym spytać się właśnie jego...
K.E.W.
CZYTASZ
Secret Love ▪ Barnes
FanficSekretna miłość nie zawsze zwiastuje koniec. Secret love does not always herald the end. Clementine Ruth Rogers. Dziewczyna o bardzo dziwnym charakterze. Jest otwarta, miła i zawsze uśmiechnięta. Niestety nawet ktoś taki jak córka Stevena Rogersa, z...