Epilog

1.1K 43 16
                                    

- Co tu robi T'Challa? - zapytała Jamesa na następny dzień. Właśnie się obudziła i chciała sprawdzić jak Bucky radzi sobie na pastwisku. Ku jej zdziwieniu zmierzał do nich sam król z Okoye i odprawą. 

- Nie mam pojęcia. - zacisnął wargi i podszedł do nich. Ruth szybko odłożyła kubek kawy i ruszyła w ich stronę. Zatrzymała się gdy ujrzała jeden z jej projektów ręki Jamesa, przeznaczony do walki. Przełknęła ślinę i zapytała. 

- Przecież to model do walki... - szepnęła i spojrzała porozumiewawczo na narzeczonego. Zrozumiał.

- Gdzie ta walka? - spytał. 

- Coraz bliżej - odparł T'Challa

**********

Widziała jak Thanos odepchnął Jamesa. Widziała co zrobił z innymi. Mimo to biegła wprost na niego, nie przestając strzelać. Zacisnęła zęby, gdy odepchnął ją i uderzyła się w głowę. Po prostu wstała i atakowała. Jak maszyna. Jak żołnierz. Nie przejmując się bólem, nie przejmując się innymi. Atakowała. Do momentu gdy nie usłyszała tego słowa.

- Przestań walczyć, nie będziesz bohaterem. Nie jesteś warta nawet tego. - powiedział. - Przegracie. Jak wszyscy przed wami. - użył kamienia, by ją pokonać. Czyli jednak czegoś była warta. 

*********

Wstała. Całe ciało pulsowało od okropnego bólu. Przez chwilę, była zdezorientowana, nie wiedziała gdzie jest i co się dzieje. Zorientowała się, że nigdzie nie było Thanosa.

Coś poszło nie tak.

Podskoczyła, gdy usłyszała głos narzeczonego obok siebie. 

- Tina... - nie zdążył powiedzieć nic więcej, gdyż zmienił się w pył. Na jej oczach. 

- James? - spanikowała. Co to oznaczało? Co się stało? - James?! - krzyczała nad jego prochami. Za chwilę poczuła rękę na ramieniu. 

- Ruth. Tak mi przykro. - wyszeptał Steve klękając przy niej. Nie czuła czucia w rękach. Coś z nerwami? Spojrzała na swoje dłonie ale ich nie było. Znów ogarnęła ją panika; nie czuła coraz większej ilości ciała.  W ostatniej chwili zdążyła spojrzeć w przerażone oczy ojca i szepnąć.

- Tatusiu... - rozpłynęła się. Tak jak przed chwilą jej narzeczony. Wstrząsną Steve'm płacz.

Czy ona właśnie... Czy ona właśnie nazwała mnie 'Tatusiem'?

Był zły na siebie. Był zły, czuł się odpowiedzialny za jej zniknięcie. Za zniknięcie połowy populacji w całym wszechświecie. Przecież planowali się pobrać, być szczęśliwi. Czemu los, aż tak ich nienawidzi?

Przysiągł sobie, że kiedy nadarzy się okazja na uratowanie jej, Bucky'ego i reszty, nie zawaha się z niej skorzystać. 


KONIEC

K.E.W.

Secret Love ▪ BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz