17: Przyjemna rekompensata

107 6 3
                                    

Jak już wspomniałem od wczorajszego dnia w domu mam prawdziwy armageddon. Odkąd pojawiła się w nim ponownie Natka i ciągle suszy mi głowę o to, że ponoć (choć jak wiecie to prawda) sypiam z Karolą (dalej mnie bardzo kocha, to pewne ja to czuje), to o niczym innym teraz nie marzę jak tylko wyrwać się z domu. Pewnego razu miałem ku temu okazję, ponieważ zadzwoniła do mnie moja wybawicielka- Zuza
Z: Hej Kuba, to ja. Nie przeszkadzam?
K: Nie, absolutnie. Hej Zuza, co tam słychać?
Z: Posłuchaj, mam problem i potrzebuje natychmiastowej pomocy. Jeśli znasz kogoś, lub sam możesz kto mógłby przyjechać mi się rozebrać...
K: Przepraszam słucham? Do czego ty zmierzasz?
Z: Nie do tego co myślisz świntuchu jeden! Potrzebuje szybko kogoś, kto przyjdzie mi zapozować jako model do mojej prezentacji. Koleś, który miał mi to zrobić w ostatniej chwili się z tego wycofał, także jestem w beznadziejnej sytuacji. Pomożesz mi błagam?
K: No pewnie jasne. Już zaraz wychodzę z domu i lecę do ciebie. To będzie doskonała okazja, żeby się odwdzięczyć za tamtą czadową akcje z tymi handlarzami, prawda?
Z: No dokładnie. Czyli będziesz?
K: Będę
Z: To do zobaczenia
K: Do zobaczenia
No cóż, chyba jest mi to pisane, że jak teraz będę w opałach to spotykam właśnie Zuze. Czym prędzej się ogarnąłem i zbierałem do wyjścia, jednak przed nim natknąłem się jeszcze na nikogo innego jak na 3 kobiety, które od teraz były obecne w moim domu. Jeszcze wcześniej zadzwonił do mnie Stefan i powiedział, że Tomek dowiedział się o tym, że chce przekazać Dirty Track nie jemu, tylko Kalinie. Dowiedziałam się, że teraz czeka oburzony w klubie. Musiałem tam także pojechać załagodzić sytuację (no zebrało mi się trochę od samego poranka)
Jakub: Sorry, muszę lecieć do klubu załatwić ważną sprawę
N: No fajnie. A co z Kaśką? Mieliście spędzić dziś razem dzień?
J: No tak... królik wybaczysz mi dzisiaj? Nadrobimy wszystko obiecuje Ci to
N: Jesteś bezłędny. Bez zmian taki sam
Kaśka: Daj spokój. Nie rób sobie kłopotu. Obejdzie się
J: Królik...
No to mogłem sobie dopisać kolejne punkty do kategorii bycia "beznadziejnym i nieodpowiedzialnym ojcem" oraz złożyć gratulacje
Karola: Kaśka, poczekaj
O dwie mniej
N: Oj Kuba Kuba... Ja się pogodziłam z tym, że ty się już chyba nigdy nie zmienisz
K: Natka... Wszystko nie teraz, tylko później jeśli już. Naprawdę muszę już iść
N: No leć. Do swoich ważniejszych spraw. Na razie
K: Hej
W tym momencie znowu to wróciło. Ponownie się poczułem jak bym jechał na karuzeli. Coraz bardziej rozumiałem, że jest to karuzela śmierci. To spowodowało, że po zrobieniu kilku kroków zanim otworzyłem drzwi to najpierw w nie uderzyłem i padłem na ziemię. Kurde, żeby teraz tylko Natalka nie pomyślała, że coś jest ze mną nie tak
N: Kuba, Kuba! Co Ci jest?! Masz, przyłóż sobie zimnego bo będziesz miał guza
K: Za późno niestety, ja już mam guza
N: Ale o czym ty mówisz?! Przecież go nie widać!
K: No racja, nie widać go
N: Mówiłam Ci przystopuj trochę z tymi baletami, bo to się źle dla ciebie skończy!
K: Dobra, dobra już...
N: Myślałam, że się bardzo stęskniłeś za Kasią
K: Bo się stęskniłem
N: Jakoś kiepsko to okazujesz
K: Mogłyście dać mi znać, że przyjeżdżacie
N: A ty mogłeś zmienić plany, w których nigdy nie było miejsca dla twojej rodziny. Weź że zlituj się nad dzieckiem i pozwól jej spędzić ze sobą czas tak jak kiedyś
K: Uwierz mi, że o niczym innym nie marzę
N: To w czym problem?
K: W tym, że ja niestety nie mogę teraz zmienić planów. Nie ma takiej opcji niestety. Muszę doprowadzić wszystko do końca. Jak to zrobię, obiecuje Ci, że wtedy zajmę się Kasią tak jak kiedyś. A teraz muszę już lecieć przysięgam. Hej
N: Hej
No cóż, po tym lekkim moim zjeździe nad którym nie byłem stanie zapanować, nadeszła wreszcie ta przyjemniejsza (jak wtedy myślałem) część mojego dnia. Miałem za zadanie odrywać rolę manekina, na którym Zuzia opowiadać jakieś te swoje medyczne rewelacje. Przed tym jak do niej się udałem wstąpiłem jeszcze do jednego z tych chińskich cudaków, u których byłem zaraz po tym jak to świństwo u mnie wykryli, aby dostać coś na te cholerne zawroty głowy (potrzebowałem czegoś co będę miał pewność, że zadziała szybko i skutecznie), po zażyciu tego prochu byłem już gotowy, aby zmierzyć się z tym bojowym zadaniem. Nie zdajecie sobie sprawy nawet jak bardzo. Nie przeczuwałem, że będzie ono dla mnie jak prawdziwy koszmar. W końcu, któremu facetowi nie jest ciężko opanować wiecie czego, kiedy stoi nagi przed tysiącem studentek (jak mi na złość na tym wtedy nie było akurat studentów), jeszcze jak dotyka go tak seksowna pani doktor! No jak tu się nie podniecić! No który facet nie miał z nią gorących fantazji i mokrych snów
Zuza: Jak państwu mówiłam mamy w tym przypadku ciekawy przypadek anomalii, która doskonale wpisuje się w temat mojego artykułu, który możecie przeczytać w najnowszej książce mojego autorstwa
Boże co za zażenowanie. I ten wzrok podśmiewujących się ze mnie tych młodych lasek oraz Zuzy, kiedy próbowałem okiełznać ten róg nosorożca, który właśnie pojawił się w moich spodniach. Uwierzcie mi, że naprawdę ciężką walkę toczyłem wewnątrz siebie, żeby nad tym zapanować, jednak tak trudnego zadania jak to, dawno nie dostałem
Zuza: U pacjenta widzimy zespół wad postawy. Ale nas przede wszystkim interesuje nieleczona widoczna wada kręgosłupa
W oddali słyszałem śmiechy brzmiące mniej więcej "chyba nie tylko" (często mówili mi, że mam słuch jak nietoperz, w końcu jestem muzykiem)
Z: Bardzo proszę stanąć bokiem
O kobieto, nienawidzisz mnie naprawdę
Z: Bokiem proszę. Śmiało, bez krępowania
Łatwo Ci to powiedzieć zła kobieto, przecież tego masztu w moich gaciach już nie idzie opuścić!
Z: W lekkim pochyleniu. O tak
O nie. Tylko nie demonstracja. Spokojnie Roguz, staraj się o tym nie myśleć. Tego nie ma. Boże, ale przecież się nie da no!
Z: Proszę nie zwracać uwagi na płaskostopie czy lejkowatą klatkę piersiową. Skupiamy się przede wszystkim na odcinku 5... i... 6
No nie, jeszcze się na mnie tak patrzy jakby chciała mnie wziąć tu i teraz! Kobieto, co ja Ci takiego zrobiłem, że chcesz, abym tutaj zszedł na zawał! Za jakie grzechy! Zabierzcie mnie stąd! Nie no dobra, najważniejsze to zachować spokój. Trzeba to odpędzić czymś zupełnie przeciwnym, czyli obrzydliwym. Wizualizacja: Babcia Helena przymierzająca nowy kostium kąpielowy, Ciocia Jadwiga obcinająca sobie paznokcie u stóp. Ohyda! Dobrze, że dzisiaj jeszcze nie jadłem obiadu!
Z: Proszę stanąć w rozkroku
Litości!
Z: No dobrze, to może jednak w takim razie poproszę tyłem
Jezus Maria dzięki Bogu, jeszcze w tej kobiecie zostały resztki człowieczeństwa na to wygląda. Kiedy wracaliśmy wreszcie z tej jej konferencji początkowo miałem ochotę tej kobiecie nogi (choć bardzo ładne) z dupy powyrywać za to, że zrobiła ze mnie takie pośmiewisko oraz naraziła na niebezpieczeństwo z powodu utraty życia lub zdrowia na przykład przez zawał, ale jakoś wyjątkowo ta ochota dość szybko mi przeszła
Z: Boże nie wiem jak mam Ci dziękować Kuba. Ten profesor z Stanów Zjednoczonych był wprost zachwycony moją ciekawą prezentacją. Mówił że dawno takiej interesującej nie widział naprawdę
K: Cała przyjemność po mojej stronie? A ta lejkowata klatka piersiowa czy jak to tam było to coś poważnego?
Z: Nie no co ty. Nie myśl nawet, żeby się przejąć. Taką na prawie każdy kto nie uprawia sportu wyczynowego albo się nie odchudza. Źle by było gdyby to była kurza klatka
K: No to może mi dać powód do radości i bardzo się cieszę, że mogłem Ci pomóc. Ale zarzekam się, że nie zrobię tego nigdy więcej. Kobieto, nie zdajesz sobie sprawy co ja tam przeżyłem!
Z: No mogę się tylko domyślić, w końcu nie jestem facetem. Mam nadzieję, że pyszna kawa z mlekiem Ci to wynagrodzi tę całą gehennę
K: O, no widzę, że naprawdę tanio sobie to wyceniłaś moja droga. Świecenie gołym tyłkiem przed tłumem studentek
Z: A liczyłeś na coś więcej?
Żebyście wiedzieli. Ale nie zgadniecie, że to "coś więcej" dostałem. I lepszego "coś więcej" nie mogłem sobie wymarzyć. Pani doktor rozpuściła swoje długie, lśniące jak złoto włosy, zrzuciła swój fartuszek i zaciągnęła mnie do jakiegoś składziku z szkieletami. Zaczęliśmy się całować namiętnie. Boże jak było zajebiście
K: Spokojnie kocioco, bo mnie udusisz!
Z: Może wreszcie dostaniesz wtedy to sztuczne oddychanie, jakiego nie otrzymałeś przy pierwszym naszym spotkaniu!
No mówię wam co to było dopiero za przeżycie. Kochaliśmy się tak mocno i i ona krzyczała tak głośno, że się bałem że ktoś tutaj zaraz wejdzie i nas wygoni lub te wszystkie szkielety zaraz nam zwrócą uwagę, że zakłócamy im spokój. Było nam po prostu nieziemsko. Chyba nigdy kości nie przestaną mi się tak przyjemnie jak przez to. Kiedy to się już skończyło mnie jak i Zuze ogarnął widoczny żal
Kuba: Czy mi się wydaje pani doktor, że po raz kolejny zostałem przez panią perfidnie wykorzystany?
Zuza: No może trochę. Ale nie mów, że taka forma owego "wykorzystania" Ci się nie podobała
K: No muszę przyznać, że lepszej nie jestem w stanie sobie wyobrazić. No i taką rekompensate to ja rozumiem, gdybym dostawał taką za każdą przysługę to bym je wyświadczał najczęściej jak się da z wielką przyjemnością
Z: No mi się też to naprawdę podobało. Od dawna miałam na to ochotę. Mam nadzieję, że to nie był ostatni raz
K: Absolutnie...
O nie, to się znowu dzieje, znowu karuzela. Chyba jednak cudowne leki od tego chińczyka nie spełniły dobrze swojego zadania. Boże, tylko nie przy niej!
Z: Co się dzieje Kuba? Wszystko w porządku?
K: Tak w najlepszym
Z: Jasne... lekarza nie oszukasz. Chodź, usiądź. To pewnie od tych dzisiejszych wrażeń. Widziałam, że Cię poruszyło, ale nie zdawałam sobie sprawy że aż tak
K: No widzisz, do czego potrafisz doprowadzić ognista kobieto
Z: No widzę właśnie. Oddychaj głęboko. Lepiej Ci już?
K: Zdecydowanie
Uff, na szczęście pomyślała, że to od tego, że przed chwilą urządziła mi ostrą jazdę do samego nieba. Całe szczęście
Z: To co, chyba jesteśmy kwita. Ja uratowałam Ci chyba życie, a ty mi karierę?
K: No raczej tak
Z: A kawę i tak Ci wiszę
K: To z przyjemnością, ale nie dzisiaj. Czas mnie goni
Z: Chyba raczej kobieta?
K: Dokładnie. Najważniejsza na świecie. 11 letnia konkretnie
Nagle podszedł do nas jakiś typ z kwiatami, wyglądał na tego co miał właśnie robić Zuzie za modela zamiast mnie
Facet: Zuza ja Cię strasznie przepraszam. Uwierz mi, że naprawdę siła wyższa nie pozwoliła mi tutaj dzisiaj być
Zuza: Daj spokój. Nawet się nie tłumacz. Wiedziałeś, jakie to dla mnie ważne. Jak może być coś istotnejszego dla ciebie niż kariera własnej dziewczyny!
F: No mówiłem, że Cię przepraszam, że naprawdę nie mogłem choć bardzo chciałem. Ale mam nadzieję, że wszystko Ci się udało. To chyba mój godny następca?
K: Tak zgadza się, Kuba Roguz miło mi poznać
F: No dobrze, to może proszę Cię zaczekaj z boku. Ja sobie wszystko z Zuzą wyjaśnię
Z: Ale tu nie ma co sobie wyjaśniać z nami koniec. Po raz kolejny mnie zawiodłeś i już twój limit się wyczerpał
F: Ale Zuziu kochanie...
K: Ej koleś, słyszałeś co powiedziała koniec to koniec
F: A kim ty jesteś że się wtrącasz co?!
K: Narzeczonym. Także pragnę Ci oznajmić, że jeśli nie odwalisz się od MOJEJ kobiety to nie z nią, ale ze mną sobie porozmawiasz. I od razu na wstępie Ci zaznaczę, że to nie będzie miła konwersacja. Więc jak będzie? Chcesz zadymy przy wszystkich gnojku?!
F: Dobra bez spiny. I tak mogę mieć takich jak ty na pęczki!
No, frajer jak tylko zobaczył zdeterminowanego obrońcę swojej rzekomej ukochanej co ma 190 cm wzrostu i szeroką klate od razu się spłoszył. Żenada
Z: No widzę, że umiejętnie go spławiłeś muszę przyznać. Gdyby nie ty to chyba nie dałby mi spokoju przez resztę dnia
K: Nie ma sprawy, polecam się na przyszłość
No cóż, miałem wprawę do spławiania natrętów. Przed nie jednym miałem okazję ratować kiedyś Natalkę...












Kuba Roguz- 39 i pół tygodniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz