Ordynator: No to młody, chyba musisz szukać sobie nowej roboty. Widzisz, prosta linia, straciliśmy go niestety. A może jednak stety. Cóż. Kończymy zwijamy sprzęt i do domu
Lekarz: Nie wierzę. Nie pozwolę mu odjeść tak łatwo. Siostro, proszę jeszcze raz załadować do 200
Sukinsyn (mówię o tym młodym) znowu kazał mnie porazić prądem! Co on sobie myśli, że to przyjemne uczucie. I czemu oni mnie aż tak brutalnie przymuszają do powrotu. Nie może być człowiek niezdecydowany chociaż raz! Jak będzie miał siłę i o ochotę to wróci, a jak nie to nie. Jeśli już to powinna być sprawa i trzeba podchodzić do tego delikatnie a nie z prądem jak jakiś sadysta...Po powrocie do domu spędziłem z Karolą tak szaloną bezsenną noc jakiej dawno nie pamiętam. Muszę przyznać, że w łóżku dziewczyna jest jak żywy ogień. Warto było ją zdecydowanie ratować, umiała się porządnie odwdzięczyć. Następnego dnia mnie nie mocno niewyspanego obudziło pukanie do drzwi. Dość głośne pukanie do drzwi. Kiedy poszedłem je otworzyć, okazało się, że to Tomek. Przyszedł do mnie i miał w ręku paczkę
Kuba: Tomek? Co ty tutaj robisz?
Tomek: Przyszedłem pogadać. Tamtego dnia podczas naszej rozmowy na mostku trochę za bardzo się uniosłem. Ale ja na razie nie o tym. Kurier przyniósł Ci paczkę
K: Tak? I co jest w środku?
Z pudła wyłoniła się urna, którą zamówiłem wtedy w zakładzie pogrzebowym. Pomyślałem sobie: "ale wtopa"
T: Możesz mi to jakoś wytłumaczyć?
K: A ciebie przepraszam nie nauczono mój drogi, że nie zagląda się do cudzej korespondencji, bo to niegrzeczne. Ja ciebie mogę nawet za to zaskarżyć, zdajesz sobie z tego sprawę?
T: Po co Ci ta urna?
K: To jest... rekwizyt do teledysku. Będziemy kręcić taki o umarłych rockmanach
T: No niezła wymówka. Ale tym razem się nie wykręcisz. Mów prawdę, jak na świętej spowiedzi. Co się dzieje?
K: Tomek...
T: Tato, mów bo się martwię
K: No dobra, skoro już tak bardzo chcesz wiedzieć to Ci powiem
Kilka minut później cała prawda już była przez Tomka znana
T: I nie ma żadnych szans? To jest już pewne?
K: Nawet najmniejszych. Najpewniejsze
T: No a inni lekarze?
K: Słuchaj, nawet Ci niekonwencjonalni nie pomagają. Raczysko wielkości mojej pięści i dalej się rozrasta
T: Jasna cholera. Nie wierzę w to co słyszę
K: To uwierz. Taka bardzo smutna prawda synek
T: No straszne. A jak on się trzyma?
(Coś tu nie gra mówi o ojcu w 3 osobie?)
K: No widzisz jakoś daje sobie radę
T: A dopiero co Krycha się odmeldował
K: Dokładnie. A teraz Bóg wybrał sobie... Stefana. Synek, jak to mówią biorą z tej samej ligi. Myślisz że mu się spodoba taki podarek?
T: No z pewnością. Taki jest w waszym stylu. Miły gest z twojej strony. No ale nadal to do mnie nie dociera, taki młody facet!
K: No jeszcze 50 nie skończył
T: Kurde, ale nic po nim nie widać kompletnie
K: No widzisz. Maskuje się umiejętnie cwaniak. Z klasą chce dojść do końca. Nie chce robić z siebie ofiary. Wiesz jak wszyscy wiedzą, że jesteś chory to zaczynają się obchodzić z tobą tak delikatnie jak z jajkiem
T: Rozumiem, to dlatego zdecydowałeś się tutaj zostać? Żeby się nim zająć i mieć go na oku?
K: No jasne ma się rozumieć. Przecież wiesz, że facet odkąd żona go zostawiła jest zupełnie sam
T: Hojny gest z twojej strony. Naprawdę przyjacielski. Tylko dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej o tym?
K: Wiesz, Stefan mnie prosił, żebym nikomu nie mówił, ale jak już wiesz, to błagam Cię tylko mu nie mów. Teraz to najgorsze co możesz zrobić serio
T: Jasne, masz moje słowo. Wiesz ostatnio Kaśka do mnie dzwoniła
K: Naprawdę? I co tam słychać u niej
T: A mówi, że w tym Paryżu to chyba przez przyjdzie jej umrzeć rychło z nudów. Skarży się, że Antoni jest tak sztywny jakby kija połknął. Że tęskni za tobą bardzo i wiele by dała, żeby się móc z tobą zobaczyć. Chciałaby zadzwonić, ale matka jej nie pozwala. Stara się ją przezwyczaić do tego, że już jej ojca nie ma
K: Serio? Czemu Natalka się taka stała?
T: Wiesz, zarzekała się prędko nie zapomni miny Kaśki po tym jak narobiłeś jej ogromnej siary na urodzinach kolegi, który jej się podobał. Przyrzekła mi, że długo nie wybaczy Ci właśnie tego jaką krzywdę wtedy wyrządziłeś jej i Kaśce
K: Jasne to zrozumiałe
Karola: Kubson miśku, gdzie ty mi zniknąłeś? Taką rozpaloną mnie zostawiłeś
Nagle z mojej sypialni po schodach zeszedł prawdziwy anioł. Spełnienie męskich fantazji. Dość skąpo ubrana Karolcia
K: O nie wiedziałam, że masz gościa. Tak to ubrałambym się jakoś bardziej
Jakub: Nie, spoko, wyglądasz świetnie. Prawda Tomaszku?
T: Tak... pewnie. Wręcz bosko. Wiedziałem, że mój ojciec ma dobry gust i umie się bawić, ale nie wiedziałem, że aż tak
J: No a jak myślałeś? A no właśnie wypadałoby was przedstawić. Synu, to jest Karola. Moja podopieczna, która trafiła do mnie po tym jak całkowicie przypadkiem zdarzyło mi się uratować jej życie. Karolu, to jest Tomek. Mój pierworodny. Moja duma
K: Cześć Tomek
T: Hej. Miło poznać. Moją nową macochę niewiele starszą ode mnie. Z 4 lata, zgadłem?
K: Mniej więcej. Mi również miło poznać. Kubuś to jak, wracasz ze mną do łóżka?
J: Pewnie. No cóż synuś. Obowiązki wzywają, trzeba się zająć dzieckiem. Także, miło było tak z tobą tu pogawędzić. Pamiętaj pozdrowić mamę i Kasie. Siema. Jak to mówią "Show must go on"
T: Jasne. Miłego show. Tylko uważaj na serce, żeby Ci się nie zatrzymało od nadmiaru tych wrażeń
No cóż szkoda, że mój syn i jego "nowa macocha" jak ją nazwał poznali się w tak niefortunnych okolicznościach, ale no cóż nie mogłem przewidzieć tego, że zaliczę dziś taką wtopę związaną z tą urną. Na szczęście perfekcyjnie udało mi się wybrnąć z tej dość niezręcznej sytuacji. Wiem doskonale, że nie powinienem okłamywać Tomka i wyznać mu całą prawdę, dla kogo tak naprawdę ta urna jest, ale nie chciałem aby dowiedział się o tym, że jego ojciec jest śmiertelnie chory w taki sposób. Chciałem mu sam o tym powiedzieć w odpowiednim na to czasie, bo z tego co mi wiadomo nie zamierza na razie wrócić do Paryża. Zarzekał się, że nie zrobi tego, dopóki nie dowie się tego, czego chce się dowiedzieć. Natomiast zaraz po jego wyjściu i przeżyciu kolejnych niezapomnianych chwil z wspaniałą Karolą, zdecydowaliśmy, że po to aby nie opaść sił należy zjeść jakieś śniadanie. Młoda pochłonęła całą patelnie jajecznicy! (Boże gdzie ona to mieści w tym swoim małym ciałku!)
Jakub: No apetyt masz widzę niezły
Karola: No po mamie, jak była ze mną w ciąży to podobno była w stanie zjeść dwie takie patelnie rano
J: No właśnie apropo niej. To miałem Cię zapytać. Co teraz? Co zamierzasz? Mam Cię odwieźć teraz grzecznie do domu do mamusi?
K: Nie no co ty. Mówiłam, że wszyscy mnie znienawidzili po tym jak zaczęłam się puszczać, ona także
J: To nie wiem w takim razie, masz jakąś ciocie, babcie, przyjaciółkę, koleżankę?
K: Kubson czy ty chcesz się mnie pozbyć? Nie było Ci ze mną wystarczająco dobrze?
J: Nie no było super. Ale wiesz, posłuchaj...
K: Nie to ty mnie posłuchaj. Chciałam Ci zakomunikować, że ja jeszcze się nie skończyłam tobie odwdzięczać za to, że dzięki tobie jestem tutaj cała zdrowa
J: Nie skończyłaś powiadasz? A w jaki sposób jeszcze chcesz to zrobić?
K: Mówiłeś mi wczoraj, że jesteś chyba chory i na tym świecie niewiele już chyba Ci zostało czasu, zgadza się?
J: No rzeczywiście, mówiłem coś takiego
K: No właśnie więc pomyślałam sobie, że nie ma bardziej czadowego sposobu na spędzenie ostatnich dni życia jak właśnie na dobrej zabawie. Co ty na to?
J: No wiesz, nie wiem czy w moim wieku tak wypada. Zapomniałaś że ja już trochę mam na karku
K: No i co z tego. Przecież widać po tobie, że jesteś młody duchem. A po za tym też mówiłeś coś takiego, że jesteś za mnie odpowiedzialny teraz jako że moje życie należy do ciebie bo je uratowałeś, więc chyba nie puścisz swojej podopiecznej samej na imprezę, co? Zaopiekujesz się mną tam?
J: Wiesz co.. w sumie niczego tak ostatniego nie pokochałem jak dobrej imprezy, więc... czemu nie. Zgadzam się...
K: Zajebiście Kubson! To właśnie chciałam od ciebie usłyszeć!
J: Tylko... moja droga... pamiętaj, że we wszystkim trzeba mieć umiar
K: Jasne, ma się rozumieć...
CZYTASZ
Kuba Roguz- 39 i pół tygodnia
De TodoKiedy jest się "królem życia" oraz kocha się je całym sercem to jeszcze trudniej jest zaakceptować wydany wyrok śmierci. Jak Kuba Roguz, emerytowany policjant z Warszawy, który przestał brać cokolwiek na serio w życiu zmierzy się z wyniszczającą go...