33: Wątpliwości, negocjator, niezwykle bolesny w odczuciu ślub, kocham życie...

101 6 4
                                    

{Kuba}
To co wszyscy mówią o śmierci jest nie prawdą. Że trzeba się tego bać, bo to taka jedna wielka niewiadoma. Że to coś okropnie strasznego nie istnieć. Ale ja mam na ten temat inne zdanie. Albowiem jeśli tak super wygląda ten słynny tunel, że wygląda jak wejście do krainy gdzie się gra ostro i czadowo to ja tam wchodzę. Odchodzę w spokoju mając świadomość, że wszystko jest ogarnięte. I wszyscy są szczęśliwi, a przede wszystkim Natka
K: Olo? Krycha?! To wy tam tak głośno łoicie?! Już do was idę!
...

{Zuza}
Następnego dnia podczas przygotowań do uroczystości ślubnej Natalki i Antka musiałam głęboko ukrywać swoje przekonanie o tym, że panna młoda powinna być z innym a nie z panem młodym, żeby wszystko nie zniszczyć tego szczęśliwego dla wszystkich dnia. Choć było mi z tym ogromnie trudno to wiedziałam, że nie było innego wyjścia. Godzinę przed rozpoczęciem uroczystości wszystko było już gotowe, tylko Natalia długo nie schodziła jeszcze z góry. Wszyscy zwrócili na to uwagę i zaczęli się niepokoić co się może z nią dziać
Kaśka: Kurcze, czemu mama tak długo nie schodzi
Zuza: Pewnie się szykuje. Wiesz, chce się zrobić na prawdziwe bóstwo. To w końcu dla niej bardzo ważny dzień
Kuba: Antek stary weź się tak nie denerwuj bo się całkowicie skompromitujesz przed ukochaną. Co ty pierwszy raz bierzesz ślub?
Antoni: No wyobraź sobie, że dokładnie tak
K: Uuu no to grubo. No moja rada taka napij się jednego na odwagę, chociaż nie bo będziesz cuchnął alkoholem, a do tego nie możemy dopuścić. Wyluzuj się, wszystko będzie dobrze. Wystarczy, że się kochacie i dzięki temu wszystko będzie dobrze, rozumiemy się?
A: Rozumiemy się
K: A gdzie Natka?
A: No szykuje się jeszcze na górze, ale robi to dość długo. Pójdę do niej zobaczyć co się dzieje
K: Nie stój. Lepiej ja pójdę. Nie słyszałeś, że oglądanie panny młodej przed ślubem przynosi pecha? No
Swojej księżniczce na ratunek musiał wyruszyć nie kto inny jak... rycerz Kuba. Oczywiście
{Kuba}
Długo mi zajęło połapać w tym skomplikowanym systemie korytarzy jaki panował w tym pałacu, w jakim mieszkał Antoni, ale w końcu odnalazłem Natalkę zapłakaną w jednej z łazienek. Czułem, że przede mną kolejne bojowe zadanie uratowania sytuacji
K: Natka! Natalka ty płaczesz? Co się dzieje? Wszyscy tam na ciebie czekamy!
N: Idź sobie. Powiedz im, że nic z tego, że żadnego ślubu nie będzie
K: Ale dlaczego Natka? Nie potrzebnie się wczoraj nakręciłaś. Natalka powiedz mi dlaczego nie. Wytłumacz mi dlaczego?
N: Po prostu boje się, że to się może znowu powtórzyć tak jak było z tobą. Że na początku będzie pięknie i wspaniale, a później znowu wszystko się popierzy i ją będę cierpieć. Ja chcę drugi raz przez to przechodzić Kuba!
K: Ale Natalka przecież już wczoraj o tym rozmawialiśmy. Naprawdę opierasz się na naszym przykładzie? Przecież to już przeszłość. Przeżyliśmy naprawdę dużo zajebistych momentów, pamiętasz naszą pierwszą randkę jak poszliśmy morsować?
N: No pewnie. Nie zapomnę wrażeń z tego do końca życia
K: Albo narodziny Tomka czy Kaśki?
N: Jasne. Popłakałeś się wtedy jak dziecko. Mówiłeś, że to był twój pierwszy raz w życiu jak uroniłeś łzę. Wcześniej nigdy Ci się to nie zdarzyło. To było takie urocze
K: No nasz ślub, także był piękny. Jak z najskrytszych marzeń dosłownie. Ty wyglądałaś jak prawdziwa księżniczka tylko diademu Ci brakowało. Taka byłaś piękna. Ogłosiłem ten dzień zaraz po tych w których urodziły się dzieciaki  najpiękniejszym dniem w moim życiu
N: Wiesz jak przypominasz te wszystkie bardzo piękne spędzone razem chwilę to coraz bardziej mi żal tego, że to wszystko się tak schrzaniło
K: Mi też. Ale oczywiście nie w każdym związku są zawsze kwiatki. My także mieliśmy dużo gówna jak to każdy. Ale Natka, gówno ma to do siebie, że ze względu na ciężar zawsze opada na dno i pamięta się tylko te chwile, które nim nie były.
A z resztą wszystko złe jeśli już o tym mówimy co nas spotkało to jest tylko i wyłącznie moja wina. To, że byłem takim gnojem który nie potrafił docenić tego, że ma cudowną rodzinę i przez to ją stracił. Ale no cóż, to już przeszłość. Zamknięty rozdział, do którego nie warto wracać. Natka już Ci to wczoraj mówiłem, że Antek nie jest taki jak ja. On nawet nie pomyślałby o tym, żeby muchę skrzywdzić a co dopiero ciebie przez zaniedbywanie. Widać, że naprawdę Cię kocha i będzie dla ciebie bardzo dobry i opiekuńczy. Mówię Ci to
N: Masz coś jeszcze do dodania?
K: Wiesz, jeszcze mógłbym mój urok osobisty, ale drzwi mi przeszkadzają
N: Jesteś bezłędny
K: Odpowiedz sobie na jedno pytanie: Kochasz Antka? Najbardziej na świecie?
N: Kocham... kocham go. I chce z nim spędzić resztę życia!
K: No to otwieraj te cholerne drzwi i leć do niego, bo on zaczął się już pocić w tym garniturze i jeszcze zaraz się rozmyśli
No i sytuacja została uratowana. Jakub Roguz po raz kolejny sukcesywnie spełnił swoje zadanie doskonale i doprowadziło do tego, że cała uroczystość mogła się spokojnie odbyć. Muszę wam powiedzieć, że to był chyba najdziwniejszy w odczuciu ślub na którym przyszło mi być. Albowiem z jednej strony powinienem się cieszyć z tego, że Natka będzie szczęśliwa u boku ukochanego, z drugiej jednak strony kiedy wypowiedziała to sakramentalne "tak" (co prawda w innym języku ale to słowo wyjątkowo udało mi się rozpoznać, że było właśnie nim) to odczułem swego rodzaju zazdrość i złość z tego powodu, że to z jakimś frajerskim Don Juanem moja Natka bierze ślub (do którego sam doprowadziłem) zamiast ze mną tak jak powinna. Chyba Zuzka miała trochę racji w tym, że pod względem uczuć Natalka nie pozostała mi obojętna. Aby zacząć myśleć o czymś innym postanowiłem dla zabawy przetłumaczyć przysięgę małżeńską wypowiedzianą w języku francuskim przez księdza
K: "Natalio, przysięgnij że będziesz perfekcyjnie zatruwać Antoniemu każdy dzień dowalając się na dzień dobry o byle co, na przykład o porozrzucane skarpetki w pokoju i że będziesz go obwiniać o to, że każdy problem jaki ma nawet z nim nie związany to będzie jego wina" "Tak, będę to robić sumiennie"
Niby powinien być to piękny widok jak dwójka ludzi łączy się ze sobą do końca życia, jednak dla mnie ten widok był wyjątkowo bolesny, także mój humor jeśli był to wyjątkowo na siłę. Starałem się kiedy był prawdziwy, podczas gdy podeszłem do mojej ukochanej Kasieńki, która znalazła sobie nietypowego pupila- mianowicie małego cielaka
Jakub: No hej królik
Kaśka: Hejka. A to jest właśnie Ksawery mój ojciec o którym Ci opowiadałam. Zimny drań przez którego się tu znalazłam
J: No dzięki wiesz, ja też Cię kocham. Ładnego towarzysza sobie znalazłaś tutaj widzę. A w Polsce wystarczyłby Ci szczeniak. Tylko czemu Ksawery?
K: Nie ma tu prawdziwego Ksawerego ze mną to sobie sama go wytworzyłam
J: Rozumiem. Tęsknisz za nim?
K: Jak widać, ale tu cielaczek też jest spoko. Bardzo się cieszę, że przyjechałeś
J: Ja też. Teraz ty musisz przyjechać do mnie, bo organizuje taki koncert, że będzie prawdziwa petarda moja panno. A ty jak dobrze wiesz jesteś mi potrzebna bo będziesz mi grała kiedy ja będę śpiewał
K: To będzie prawdziwy zaszczyt. Będę na pewno. Mam nadzieję, że mama i mój ojczym Francuzik nie będą mieli nic przeciwko
J: Nie będą na pewno już moja w tym głowa. Tylko nie bądź taki sceptycznie nastawiona do Antka, może do tej pory się nie polubiliście, ale się jeszcze wyrobi mówię Ci
K: No nie sądzę. Zawsze podziwiałam twój optymizm
J: No, już nie bądź taka sceptyczna tylko zobacz jaką niespodziankę dla ciebie tatuś przygotował
K: Jaką?
J: Przed tobą najbardziej sentymentalnych ze skarbów jaki chyba istnieje czyli wspomnienia. I to niezwykle ważne z twojego życia. Spójrz młoda damo na te zdjęcia. Na pierwszym twoje pierwsze słowo, na drugim twoje pierwsze wspólne wakacje z rodzicami, na trzecim jak nauczyłaś się śmigać na rolkach i uwaga perełka twój pierwszy wypadnięty mleczak
K: Jej, jakie to urocze naprawdę. Dziękuję Ci bardzo
Pomyślałem, że to nie jest może najlepszy prezent jaki można dostać od ojca, ale najważniejsze dla mnie było, że sprawił radość mojej księżniczce. A nic tak nie cieszy rodzica jak jego to, że jego dziecko jest szczęśliwe. Warto było jej to dać, zobaczyć jej łezkę w oku i mieć ją przytuloną tak jak kiedyś. Ostatnimi czasy rzadko była na to okazja, oj zdecydowanie za rzadko. Starałem się nie rozpłakać myśląc, że to najprawdopodobniej jedna z ostatnich chwil jakie czekają mnie z moim małym, słodkim króliczkiem
K: A teraz ja mam dla ciebie niespodziankę
J: Jaką?
Kiedy usłyszałem jaka to ma być niespodzianka, czyli przymus spełnienia obietnicy, którą kiedyś w dalekiej przyszłości musiałem dać to lekko się przeraziłem, ponieważ delikatnie mówiąc nie byłem gotowy na takie przedsięwzięcie. Nie lubię jak spada coś na mnie jak grom z jasnego nieba
J: Nie! Nie ma takiej opcji królik!
K: Jest jest i to jeszcze jak bardzo jest!
J: Królik, to podchodzi pod terror!
No i pobiegła do tej sceny, dogadała się z ludźmi tam obecnymi i już wtedy nie miałem wyjścia. Musiałem zaśpiewać przez wszystkimi na weselu jej ulubioną piosenkę
Kaśka: A przed wami mój najbardziej czadowy tata na świecie. Proszę o wielkie brawa!
Jakub: "Ty jedna umiesz w życie grać,
Świat z przymrużeniem oka brać
Gdy trzeba i nie trzeba w głos się śmiać
I na przekór wszystkim zmieniać nagle zdanie

Bo z tobą można konie kraść
Do rana tańczyć we dnie spać
Zapomnieć, że zbyt szybko mija czas
Śmiać się z życia póki trwa

Za tobą pójdę jak na bal
Nie obejrzę się
Nikt mnie nie zatrzyma nie zatrzyma mnie
Niczego mi nie będzie żal
Pójdę tak jak w dym
Tylko powiedz, że to właśnie ty

Ty zawsze umiesz wyjść na plus
I w biedzie znaleźć szczęścia łut
Bez końca wierzyć, że się zdarzy cud
I jak nikt na świecie mieć na wszystko sposób
Przy tobie obudzę się ze snu
Bo ty pogody masz za dwóch
Gdy mi się uda ciebie znaleźć już
Zrozumiemy się bez słów

Za tobą pójdę jak na bal
Nie obejrzę się
Nikt mnie nie zatrzyma nie zatrzyma mnie
Niczego mi nie będzie żal
Pójdę tak jak w dym
Tylko powiedz, że to właśnie ty

Za tobą pójdę jak na bal
Nie obejrzę się
Nikt mnie nie zatrzyma nie zatrzyma mnie
Niczego mi nie będzie żal
Pójdę tak jak w dym
Tylko powiedz, że to właśnie ty

Właśnie ty!"

Chyba nigdy nie czułem takiej radości podczas śpiewania jakieś piosenki. Zostało mi mało czasu ale w dniu dzisiejszym nauczyłem się (zdumiewające, że w tym wieku jeszcze mogłem), że prawdziwą radość kryją dla nas małe rzeczy. To one sprawiają, że ten świat jest piękny. Piękne krajobrazy paryskie (choć i tak warszawskim nic nie dorówna), szczęśliwi ludzie klaszczący z całych sił po twoim występie, uśmiech Kaśki, dotyk dłoni Zuzki. Kurcze, aż chce się żyć...



















Kuba Roguz- 39 i pół tygodniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz