Ordynator: No to cóż psia kość!
Lekarz: O co chodzi szefie?
O: Wygląda na to, że jednak pensja Ci się zwiększy jako mojego następcy. Przecież akcja serca wróciła
L: Oj niech szef przestanie się już ze mną droczyć. Najważniejsze że do nas wrócił. O, chyba jednak znowu nam ucieka. Siostro!
A jak co jak co, ale do uciekania zawsze byłem pierwszy, teraz tym bardziej najchętniej chciałbym zniknąć
Natalia: No proszę, czy nic się nie zmieniłeś. Ty mój uroczy tchórzu
Kuba: Natka? Ty tu? Czy to jakiś sen?
N: Można to tak nazwać. Wpadłam, żeby zobaczyć jak po raz kolejny robisz to co Ci wychodzi ostatnio najlepiej, czyli uciekanie. Gdzie tym razem chcesz spieprzyć? Albo może raczej przed czym?
K: Przed niczym Natalko co ty. Ja przed niczym nie spieprzam
N: Odkąd pamiętam to zawsze przed czymś uciekałeś. Przed odpowiedzialnością, ojcostwem, miłością... W takim tchórzostwie Ci nic Kubusiu nie dorówna
K: Ale o czym ty mówisz Natka? W jakim tchórzostwie. Przecież ja zawsze jedyne co robiłem to goniłem królika. Ja wprost kocham to robić... Natka! Natka!...
No nie tak być nie mogło. Własna żona nie mogła mnie nazywać tchórzem i mistrzem ucieczki. Trzeba było wziąć sprawy w swoje ręce, skonfrontować się z prawdą oraz być odpowiedzialnym za swoje czyny. Przecież nie chce, żeby później w mojej biografii napisali, że do końca życia ściemniałem i byłem śmieciem oraz krętaczem...Po tym co wczoraj niezwykle zaskakującego odkryłem odnośnie Karoli i Zuzy siedziałem w klubie jak struty. Nie miałem pojęcia co ze sobą zrobić. Moje złe samopoczucie zauważył Stefan i jako ten jedyny zaufany przyjaciel, który mi jeszcze pozostał chciał zapytać o jego przyczynę
Stefan: Kuba?
Kuba: Tak Stefan, co się stało?
S: Wszystko u ciebie w porządku? Wyglądasz właśnie jakbyś się dowiedział że masz guza mózgu i że nie ma dla ciebie już ratunku
K: Co? A skąd ty to... Znaczy, skąd Ci to przyszło do głowy?
S: Z nikąd. Tak po prostu przykładowo pytam
K: Ok rozumiem. Wiesz, mam pewien problem. Właściwie nie ja tylko kumpel
S: A jaki?
K: Nie znasz. Taki z podwórka
S: Okej, a co go trapi?
K: Po prostu... Wyobraź sobie, że bzyka przez przypadek niechcący matkę i córkę
S: O no to grubo... I co, one się pewnie już zaangażowały? Zaczęły wyobrażać sobie nie wiadomo co, tak?
K: No jakbyś zgadł
S: A to śmieć i gnida. Takiego to tylko wykastrować za takie coś
Mocne słowa możecie sobie pomyśleć. No cóż, Stefan ma to do siebie, że jest jak to się mówi raczej "feministą" i kobiety są dla niego zdecydowanie doskonalszą płcią niż mężczyźni i powinno się je nosić na rękach a mężczyźni powinni być ich poddanymi. Choć jego poglądy na ten temat są mocno przesadzone, to i tak nie da się ukryć, że w tym co mówił miał trochę racji. Na pewno przez to jak zachowałem się w stosunku do Karoli i Zuzy nie stanowie bynajmniej wzoru do naśladowania. Uwierzcie lub nie, ale naprawdę było mi głupio (i nie mówię wam tak tylko dlatego, żebyście mnie w końcu doszczętnie znienawidzili jako bohatera książki)
K: No dobra, masz w zupełności rację w tym co mówisz określając go w ten sposób, ale raczej mi teraz powiedz jak ja mam mu pomóc się z tego wyplątać. Bo on sam nie wie jak
S: No wiesz, narobił se gościu bigosu, to teraz musi go zjeść. Tobie pozostaje tylko podnieść go na duchu, żeby się tylko broń Boże całkowicie nie poddał
K: A w jaki sposób mam to zrobić powiedz?
S: Możesz mu powiedzieć: "Stary, zawsze mogło być gorzej! Na przykład mogłeś je obie zaciążyć i co by było wtedy? Nie wypłacasz się do końca życia!". To powinno dać radę
K: Mówisz?. Przepraszam Cię na chwilę
W tym momencie dostałem telefon od Natalki, po którym właśnie miałem się zmierzyć z zjedzeniem przysłowiowego bigosu, o którym mówił Stefan
K: Halo Natka, co tam?
N: Cześć Kuba, słuchaj. Dzwonię, żeby się zapytać, choć to oczywiście nie moja sprawa w ogóle, ale nie wygląda to zbyt dobrze. Coś ty zrobił tej biednej Karolinie?
K: A co masz na myśli? Co się stało?
N: No wpadła do domu. Cała rozstrzęsiona. Powiedziała, że nienawidzi wszystkiego i wszystkich oraz uroczyście mi zakomunikowała, że miło było mnie poznać, ale się już więcej niestety nie zobaczymy. Mówiła, że jeśli już to na tamtym świecie
K: Jesteś pewna, że tak powiedziała?
N: No o ile się nie przesłyszałam to dokładnie tak
K: Dzięki Natalia za informację, na razie hej
N: Hej
Rozłączyłem się i wybiegłem z klubu jak poparzony. Wiedziałem, że priorytetem jest teraz to, żebym odnalazł Karoline. Dzwoniłem do niej wiele razy, ale oczywiście bez skutku. Zostawiłem jej jedynie wiadomość na poczcie, żeby nie robiła nic głupiego przez takiego dupka jak ja bo naprawdę nie warto. Zdawałem sobie sprawę, że to wszystko jest tylko i wyłącznie moja wina. Musiałem koniecznie odnaleźć Karolę i powstrzymać ją przed odebraniem sobie życia. W pierwszej chwili postanowiłem pojechać na most, na którym się z nią wtedy spotkałem jak uratowałem jej życie. Dotarłem na miejsce po kilku minutach, przeszukałem cały most, jednak był pusty. Przestraszyłem się, że mogło już być po wszystkim. Ale nie mogłem w tej sytuacji, panikować, tylko zachować spokój. Natknąłem się na miejscowego wędkarza
Kuba: Proszę pana!
Wędkarz: Tak?
K: Pierwsze pytanie. Długo pan tutaj będzie?
W: Całą noc
K: Super, mam w takim razie bardzo nietypową prośbę. Może pan popilnować mostu?
Wędkarz: Słucham?
K: Znaczy, czy nie pojawi się tutaj ta dziewczyna
Pokazałem zdjęcie. Ślina staruchowi pociekła na widok fajnej laski, ale nie teraz o tym
W: Ładna bardzo
K: No ładna ładna. Bardzo proszę, że gdyby pan ją zobaczył, to natychmiast niech pan do mnie zadzwoni, dobrze. Płacę 100 zł. Umowa stoi?
W: Stoi
Wróciłem szybko do samochodu. Wiedziałem, że czas uciekał, a ja dalej nie wiedziałem co się działo z Karoliną. Dobrze wiedziałem, że miała już skłonności do prób samobójczych, dlatego byłem tym bardziej zdenerwowany. Zadzwoniłem do Kaśki, której akurat to był ostatni dzień w Polsce. Tak bardzo żałowałem, że nie mogłem się z nią porządnie pożegnać. Ale no cóż, zrobiłem to tylko i wyłącznie na własne życzenie
Jakub: Halo Kasiu
K: No co tam tato?
J: Słuchaj, to prawda, że Karolina uciekła?
K: Tak, przez kilkanaście minut wyżalała się jak ją skrzywdziłeś i jakim jesteś dupkiem
J: Dobra, ochrzany itp później. Powiedz mi lepiej czy nie mówiła dokąd idzie, co zamierza?
K: Nie nic. Odnośnie tego nie wspominała ani słowa
J: A nie zostawiła czegoś w domu co mogłoby naprowadzić mnie jakoś?
K: Teraz Ci się zebrało na wyrzuty sumienia? A co jeśli już jest za późno?
J: Kaśka!
K: Dobra, już patrzę. Widzę, że zostawiła notes
J: O to, co w nim jest?
K: Mam czytać jej prywatne notatki? Inaczej mnie mama wychowywała
J: Kasiu, bo zaraz nie tylko ja będę ją mieć na sumieniu!
K: Dobrze, otwieram
J: Co widzisz?
K: Rysunki
J: A jakie?
K: Liny, szubienicy, pistoletu, tabletek, trupów... Wisisz mi wizytę u psychologa
J: Jasne. Jasne. A nie ma żadnego numeru telefonu?
K: Jest jeden. Podpisany przyjaciele z KAS
"Kółko anonimowych samobójców"- ich już znałem
J: Dobra dzięki, wiem gdzie jechać. Słuchaj kochanie jak przejrzyj jeszcze raz ten notes dokładnie, jakbyś coś znalazła jeszcze to daj mi znać, okej?
K: Dobra. Powiedzenia. Ale i tak masz przerąbane i jako facet dla mnie jesteś też dupek. Bez urazy oczywiście
J: Jasne, pewnie. A czy mi się dobrze wydaje, czy ty przypadkiem słuchasz mojego kawałka? I to dość głośno, bo wszystko w słuchawce słyszę dość dobrze?
K: Wydaje Ci się. Muszę już kończyć, bo muszę jeszcze spakować trochę rzeczy. Na razie
J: Na razie? Kasieńko?
K: Tak?
J: Trzymaj się tam córeczko. Pamiętaj, że tatuś Cię bardzo kocha i tęskni
K: Wice wersa. Hej
J: Hej
W istocie było dokładnie tak jak przeczuwałem. Jak mi sąsiedzi później opowiadali Kasia i Natalia szalały w rytm mojej piosenki "Zabiorę Cię właśnie tam" do późnych godzin nocnych. Obie ją uwielbiały. Tak bardzo je kochałem i żałowałem zarazem, że nie mogłem być teraz z nimi. Ale no cóż, moim celem było teraz pojechać do tego miejsca, gdzie zbiera się kółko anonimowych samobójców i zapytać ich, czy nie wiedzą, gdzie może przebywać teraz Karola. Jednak wizyta u nich także okazała się zupełną startą czasu. Po pierwsze mieli teraz jakiś rytuał i tylko skrzyczeli mnie, że im przeszkadzam, a po drugie nasłuchałem się tylko od nich, że to już trzecia próba samobójcza Karoli, także z nią jest już pozamiatane. Także tylko dodali mi strachu, czy ona jeszcze żyje. Czas mijał, a Karolina ciągle nie odbierała telefonu i nie dawała znaku życia. Nie pozostało mi nic innego jak tylko w środku nocy udać się do jej matki- czyli Zuzy (choć miałem nadzieję, że będę mógł tego uniknąć). Na szczęście akurat teraz wróciła do domu z dyżuru, także na szczęście jej nie obudziłem
Kuba: Hej. Przepraszam, że tak późno i bez zapowiedzi, ale...
Zuza: O hej, nic się nie stało. Lubię niespodzianki. Co Cię tu przywiodło o tej porze?
K: Zuza bo jest taka sprawa...
Z: O nie, chyba nie zamierzasz mi się teraz oświadczyć. Romantyk się teraz znalazł. Prawdę mówiąc, nie sądziłam, że Cię jeszcze zobaczę. Myślałam, że jesteś typem na jedną noc i koniec. A tu proszę miłe zaskoczenie
K: Nie, Zuza posłuchaj mnie. Czy ty wiesz... Gdzie jest twoja córka?
Z: Co? Jaka córka? O czym ty mówisz?
K: Karolina. Karolcia...
Z: Ty ją znasz?
K: Aż za dobrze
Z: A skąd?
K: Poznałem ją na moście. Jak chciała popełnić samobójstwo po tym jak wszyscy ją odtrącili
Z: A czemu o nią pytasz? Coś się z nią złego dzieje?
K: Na to wygląda. Dostałem od niej taki SMS
Z: "Nie chce słuchać żadnych wyjaśnień. Z resztą to jak i wszystko nie ma już sensu. Możesz być siebie dumny frajerze. Do zobaczenia w lepszym świecie. Innym niż ten tutaj". Ale to na pewno moja Karolina? Niemożliwe!
Pokazałem zdjęcie
K: Zobacz
Z: Cholera to ona
K: Sprawa jest poważna. Ona już wcześniej przejawiała skłonności do odebrania sobie życia. Ma wyłączony telefon i ja już naprawdę nie wiem, gdzie jej szukać. Słuchaj, może ty znasz więcej jej kolegów, jakiś jej znajomych?
Z: Zobaczę co da się zrobić. Choć, jedziemy
Szybko zeszliśmy do samochodu i ruszyliśmy przed siebie
Z: A powiedz, długo ją znałeś? Byliście blisko?
K: Bez przesady. Po prostu jak wtedy udało mi się ją powstrzymać przed skoczeniem z tego mostu to po prostu za bardzo się do mnie przywiązała. Po prostu jako ten co ją uratował stałem się dla niej najważniejszy na świecie
Z: Zaraz.. zaraz. Ten SMS. Czyli to ciebie miałam poznać wczoraj?
K: Dokładnie. Tylko, że ja się wcześniej zorientowałem o co tu biega i na szczęście nie doszło do tego spotkania
Z: No pięknie czyli spałeś ze mną i w tym czasie sypiałeś także z nią!
K: E tam nie przesadzaj. Po prostu pomagałem jej wyjść z dołka i dałem jej dach nad głową
Z: A czyli teraz są na to takie inne, łagodne nazwy. Rozumiem! Paranoja! Przyznaj się, płaciłeś jej za seks!
K: Nie no co ty. Po prostu źle postawiłem między nami granice
Z: A w ogóle postanowiłeś postawić jakieś granice!
K: Ale oczywiście, że tak!
Z: Nie, no przecież jej nigdy nie ciągnęło do starszych!
K: O wypraszam sobie moja droga. Dojrzalszych!
Te naszą sprzeczkę przerwało to, że dotarliśmy do pierwszego "znajomego", u którego mogła zatrzymać się Karola. On zaczął nas po kolei odsyłać. Trwało to tak długo, zanim udało nam się ją odnaleźć ledwo żywą, że myślałem, że przejechaliśmy przez to całą Warszawę. Jak niosłem wtedy te dziewczynę na rękach i patrzyłem na wzrok jej matki, oj muszę wam przyznać, że nie był to przyjemny widok. Załadowaliśmy ją do samochodu i zawieźliśmy jak najszybciej do szpitala. Na nasze szczęście lekarzom udało się ją odratować. Następnego dnia była nadal nieprzytomna, ale jej stan był stabilny oraz jej życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. Lekarze mówiły, że dziewczynę dzieliły minuty od śmierci. To wszystko do czego doprowadziłem mnie przerażało i coraz bardziej uświadomiło mi jakim okazałem się skończonym śmieciem
Zuza: Córeczko. Obudź się proszę. Mama jest przy tobie. Wszystko będzie dobrze
Kuba: Zuza ja...
Z: Dziękuję Ci Kuba za pomoc w przywiezieniu jej tutaj. Ale reszta pozostawia wiele do życzenia jak sam się pewnie domyślasz
K: Zuza ja przepraszam. Naprawdę nie miałem pojęcia...
Z: Że jesteś zarówno z nią jak i ze mną? Nie bądź śmieszny. Zejdź mi z oczu. Nie mogę na ciebie patrzeć
K: Ale Zuza...
Z: Nie wyraziłam się jasno. Wyjdź i bardzo Cię proszę trzymaj się od nas z daleka
K: Dobrze
To co zrobiła Zuza było w pełni zrozumiałe. Na jej miejscu zachowałbym się dokładnie tak samo...
CZYTASZ
Kuba Roguz- 39 i pół tygodnia
DiversosKiedy jest się "królem życia" oraz kocha się je całym sercem to jeszcze trudniej jest zaakceptować wydany wyrok śmierci. Jak Kuba Roguz, emerytowany policjant z Warszawy, który przestał brać cokolwiek na serio w życiu zmierzy się z wyniszczającą go...