22: Próba wyznania prawdy

108 7 3
                                    

No cóż, chyba po tym jaki numer odwaliłem w związku z Zuzką i Karolą, chyba nie będzie dane mi już zobaczyć. Raczej nie będą chciały już widzieć gościa, który w ich oczach jest skończonym dupkiem. Choć bardzo ciężko było mi to przetrawić, to dobrze wiedziałem, że sam jestem sobie winien i ich zdanie o mnie jest w pełni uzasadnione. Nic mi nie pozostało jak tylko się z tym pogodzić. Po długiej i wyczerpującej nocy, która upłynęła mi na uproczywych poszukiwaniach Karoli, które odbyłem wraz z Zuzą, wróciłem wyczerpany do domu. Przed pójściem do pokoju, żeby się położyć, natknąłem się jeszcze na Natalkę. Byłem zdziwiony, ponieważ byłem pewien, że już wyjechała wraz z Kaśką do Paryża
Kuba: O cześć witaj. Ty jeszcze tu? Myślałem, że już we Francji?
N: No dzień dobry. A o której to się wraca do domu mój drogi?
K: No bardzo śmieszne
N: Postanowiłam, że zostaniemy z Kaśką jeszcze kilka dni. Powiedziała, że jeszcze się wystarczająco tobą nie nacieszyła
K: Okej rozumiem
Cholera, mam tylko nadzieję, że ta decyzja o pozostaniu Natalii i Kasi w Polsce nie wiąże się z tym, że to Tomek o wszystkim im powiedział. Mniejsza o to, cieszyłem się, że jeszcze zostaną na trochę. Nie chciałem, aby jeszcze wyjeżdżały
K: Wiesz, pogawędziłbym z tobą z miłą chęcią, ale jestem padnięty. Idę do łóżka
N: Okej. Tylko powiedz mi co z tą Karoliną? Wszystko w porządku? Wiesz, czemu się tak wczoraj zachowywała?
K: A długo by opowiadać
N: To sobie możesz darować
K: No tak, podoba mi się twoje podejście. Kto by w końcu chciał słuchać mrożącej krew w żyłach historii. Historii o idiocie. Idę spać, dobranoc
N: Kuba?
K: Tak?
N: A nie masz ochoty na kawę?
K: A wiesz, że bardzo chętnie przyjmę coś co mnie postawi na nogi
Jakoś w mgnieniu oka propozycja Natalki sprawiła, że całe zmęczenie przeszło mi jak ręką odjął. Wyszliśmy na taras i porozmawialiśmy jak starzy, dobrzy znajomi (wielka szkoda, że tylko znajomi)
Kuba: A powiedz mi czy z tym Antonim to dobrze Ci jest? Dba o ciebie i Kasie? Bo jak nie, to wiesz, że będzie miał ze mną doczynienia jak się będzie Kaśka na niego skarżyć
Natalia: A wiesz, na ten moment wszystko jest w porządku. Wydaje się wręcz idealnie. Choć...
K: ?
N: Wszystko się okaże po czasie. W końcu tak długo z nim nie jestem, pewnie trochę musi minąć, zanim się na nim dobrze poznam
K: No tak, w końcu jak było ze mną. Też się wydawało, że złapałaś pana Boga za nogi, a tu co wyszło
N: Daj spokój, nawet tak nie mów
K: Ale cóż, taka prawda
N: A co tam u ciebie powiedz?
K: Genialnie. Wręcz wspaniale
Ironią wali na kilometr, wiem to
N: Na pewno? Bo wiesz jak by coś się działo, to zawsze masz z kim pogadać, pamiętaj
K: Jasne, wiem doskonale o tym, że zawsze mogę na ciebie liczyć. Ale w sumie co mi szkodzi. Powiem Ci co mnie spotkało, bo nawet potrzebuje się teraz komuś wygadać, jak już Krychy nie mam a Stefan to wiadomo... Stefan
N: No co tam?
K: Bo wiesz ja się zacząłem spotykać z tą Karoliną. Ale wcześniej poznałem taką lekarkę, wiesz w ogóle z nią gruba akcja wyniknęła, bo uratowała mnie z rąk nieuczciwych handlarzy narządów
N: Serio? A po cholerę zadzierałeś za handlarzami narządów?
K: Nie ważne. Istotne jest to, że między nią a mną też zaiskrzyło, do czegoś doszło itp. I po jakimś czasie się okazało, że ta lekarka i Karola to matka i córka o czym kompletnie nie miałem pojęcia
N: O no to rzeczywiście grubo. I czego ode mnie oczekujesz?
K: No jakieś przyjacielskiej porady. Wiesz, ja bardzo teraz wszystkiego żałuję i chce wszystko naprawić, ale one obie nie chcą mnie widzieć
N: No to zrozumiałe
K: Co mam robić powiedz?
N: Chyba najlepiej w tej sytuacji moim zdaniem dać im spokój. Ale mogę Ci dać na przyszłość jedną radę, jeśli chcesz
K: Jaką?
N: Przestań perfidnie kłamać. Bo to zawsze bardzo boli i nie tylko ciebie
K: Okej
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo chciałem ją wtedy pocałować, widziałem w jej oczach, że ona mnie też. Bardzo cierpiałem z tego powodu, że z oczywistych względów nie mogłem tego zrobić. Ale rozmowa z Natalką dała mi wiele do myślenia. Zrozumiałem, że przez ostatnie lata tylko kłamałem, łagałem, kręciłem i wodziłem za nos. Koniec końców doprowadziło to prawie do tragedii. Doszedłem do wniosku, że czas z tym skończyć. Dotarło do mnie, że nie mówiąc moim bliskim o tym, że jestem śmiertelnie chory, także ich skrzywdzę. Dlatego postanowiłem, że to zrobię i wyznam całą prawdę. Zdecydowałem, że powiem to w niecodziennych okolicznościach przy uroczystej, rodzinnej kolacji, którą sam przygotuje. Po kilkugodzinnej drzemce, na którą w końcu udało mi się wybrać udałem się do Dirty Tracka, żeby odszukać Tomka, który haruje w nim w pocie czoła jako jego sumienny pracownik za niedługo już współwłaściciel. Chłopak się naprawdę zaangażował, czym serio pozytywnie mnie zaskoczył. Nigdy nie widziałem, żeby się czemu kolwiek aż tak poświęcił
Kuba: No witaj, synu mój Tomaszu. Widzę, że praca wre
Tomek: No jasne. A jak myślałeś?
K: Bardzo się cieszę że tyle serca w to wkładasz, a powiedz jak się dogadujesz z Kaliną?
T: Wiesz, niestety nie najlepiej
K: Ojej a to dlaczego?
T: Wyobraź sobie, że ja zaproponowałem jej bardzo dobrą i produktywną wizję współpracy, a ona kategorycznie się na nią nie zgodziła. Wręcz się popłakała i się teraz do mnie nie odzywa
K: Popłakała się? To coś ty jej zrobił?
T: No nic naprawdę, możesz mi wierzyć. Sam ją zapytaj o co jej chodzi, bo ja naprawdę nie mam pojęcia
K: Dobra, zrobię to za chwilę. Chciałem Ci powiedzieć o czymś innym
T: O czym?
K: Że zdecydowałem się powiedzieć dziewczynom o tym guzie
T: O proszę! A skąd Ci nagle takie mądre przedsięwzięcie do głowy przyszło nagle?
K: A sam nie wiem. Po prostu zrozumiałem, że rzeczywiście nie mówienie im o tym jest wobec nich nie w porządku. Także przygotuje dobrą kolacje i jeszcze przed  wyjazdem wyznam całą prawdę
T: No jestem pod wrażeniem. Zaskoczyłeś mnie naprawdę pozytywnie. Nie wiem co przeczytałeś, ale koniecznie musisz mi to polecić, także to zrobię
K: Czytałem usta twojej matki
T: O, to bardzo dobre źródło
K: Bo bardzo dobre usta
Po rozmowie z Tomkiem za nim jeszcze zabrałem się do przygotowania tego wyjątkowego wieczoru, podczas którego miałem zagrać z rodziną w otwarte karty powstanowiłem odszukać jeszcze Kalinę, która faktycznie tak jak mówił mój syn stała cała zapłakana i zła na zapleczu klubu
Jakub: Cześć Kalinko
Kalina: Hej Kuba, dobrze, że jesteś
J: Co się dzieje? Słyszałem, że się pokłóciłaś z Tomkiem. O co poszło?
K: O to, że jego wizja tego jak będzie wyglądał klub brzmi tak, że zamiast odszukać i wdrożyć we wszystko jakiś profesjonalny rockowy zespół i odnowić cały lokal włącznie ze sprzętem on chce wpakować po prostu mnie na scenę, żebym zarabiała ciężko pieniądze a on będzie stał z boku i tylko je sobie zbierał
J: A wiesz, to nie jest nawet całkiem taki zły pomysł
K: I ty przeciwko mnie? Serio?
J: Nie no co ty siostrzyczko, absolutnie. Po prostu moim zdaniem to jest rzeczywiście dobry pomysł, aby wykorzystać i nie zmarnować ogromnego talentu wokalnego jaki niewątpliwie posiadasz. Przecież kto będzie lepszą gwiazdą w klubie niż ty właśnie. Żadne zespół, nawet światowej sławy nie powinien Ci zabierać twojego miejsca na scenie. Prawda?
Rzuciła się w moje ramiona i zaczęła głośno płakać. Czy naprawdę powiedziałem coś aż tak złego?
J: Ale czemu tak płaczesz? Kalinko no dobrze porozmawiam z Tomkiem, żeby było tak jak ty chcesz, tylko nie płacz bo mi się też serce kraje
K: Już nie o to chodzi
J: A o co?
K: O to, że będę miała operację strun głosowych. Powiedzieli mi, że mogę już nigdy nic nie zaśpiewać. Ale Kuba! Przecież ja tak to kocham, to jest całe moje życie!
J: Słucham? Ale co ty opowiadasz? Jak nie mogła śpiewać, nie ma takiej mowy. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz mówię
Choć w pocieszaniu może nie byłem jakimś szczególnym mistrzem, ale w tamtej sytuacji starałem się jak tylko mogłem ze wszystkich sił dodać otuchy Kalinie. Dobrze wiedziałem, ile śpiewanie dla niej znaczy i taka diagnoza lekarzy jest dla niej prawdziwą tragedią. Mocno trzymałem kciuki, żeby wszystko się jej dobrze ułożyło.
Po wizycie w Dirty Tracku udałem się do sklepu, aby kupić wszystkie potrzebne produkty i w 2 godziny wszystko było już gotowe. Nie jestem w stanie opisać zdziwienia jakie pojawiło się na twarzach Kaśki i Natalki jak zobaczyły, że ich własny ojciec i mąż przygotował dla nich kolacje jak na specjalną okazję. Nie mogły wyjść z zastanowienia, w jakim celu to wszystko zostało przygotowane? Co we mnie wstąpiło?  Na to pytanie znał odpowiedź, jedynie Tomek, który tak jak miał poproszone miał cały wieczór trzymać język za zębami oraz udawać, jakby o niczym nie wiedział. Kiedy wszyscy czekali na mnie niecierpliwie ja najschludniej ubrany jak się da (czarna luźno noszona koszula mam nadzieję wystarczy na takie okazje) ćwiczyłem to, co miałem powiedzieć mojej rodzinie, właśnie tam na dole
Kuba: "Moi kochani. Zebrałem was tutaj dzisiaj...". Nie no to jak w kościele, musi być wprost. "Pragnę wam z przykrością oznajmić, że jestem śmiertelnie chory. Lekarze jakiś czas temu wykryli u mnie w głowie guza o urokliwej nazwie...skąpodrzewiak. Nie chciaiłem... nie chciałem..." Cholera z trudem przechodzi mi to przez gardło, ale przecież nie mogę się tak jąkać. Musi być płynnie i godnie "Uwierzcie mi, że łzy same cisną mi się do oczu, kiedy muszę wam powiedzieć, że to najprawdopodobniej jedno z naszych ostatnich spotkań. Wybaczcie, że nie powiedziałem wam o tym wcześniej, ale zwyczajnie nie chciałem, żeby przeze mnie coś się zmieniło w w waszym życiu, żebyście zmieniali swoje plany, patrzyli jak umieram i się nade mną litowali. Chciałem z całego serca wam tego oszczędzić. Ostatnio doszedłem do wniosku, że najważniejsza jest w życiu prawda, nawet ta najgorsza. Dlatego powstanowiłem, że moim obowiązkiem jest was o tym poinformować, że wręcz zasługujecie na to, żeby nie być okłamywanym"
No dobra, chyba wystarczy tych ćwiczeń przed tym lustrem, bo zaraz im tam wszystko wystygnie. Będą jeść zimne a to wszystko jest przecież takie dobre. Moje starania jeszcze poszłyby na marne. Powiedziałem sobie "co ma być to będzie". Zszedłem wreszcie na dół
Jakub: No hej, przepraszam że tak długo czekaliście, ale nie miałem pojęcia co na siebie włożyć
Natalia: Oj Kuba ty zawsze zabawny. Już się o ciebie martwiliśmy, że zorganizowałeś to wszystko i zniknąłeś tak po prostu
Kaśka: Możemy już jeść. Bo umieram z głodu dosłownie
J: Oczywiście, jedzcie smacznego. Trochę się stało przy garach, ale mam nadzieję, że było warto
N: Co Cię w ogóle tak naszło? Przecież nie pamiętam, żebyś miał jakiś szczególny zapał do gotowania
J: Natalko, chciałem po prostu, żeby było miło i tyle
N: Nie pamiętam, kiedy ostatnio zdążyła się taka okazja, że usiedliśmy razem przy stole. Chyba na pogrzebie mojej ciotki
Zanim jeszcze powiedziałem sobie: stary, czas się spiąć i zacząć. To jest ten moment to jeszcze raz spojrzałem na nich wszystkich. Byli tacy piękni i szczęśliwi. Moja rodzina. Ogromny żal mnie ściskał, że nie będę mógł już mieć takiego wspaniałego widoku, będąc starym dziadkiem
J: Słuchajcie. Chciałem wam powiedzieć, że bardzo się cieszę, że jesteśmy teraz w takim miłym gronie. Chciałem wam powiedzieć, że jesteście, zawsze będziecie i byliście ludźmi najbliższymi mojemu sercu. Kocham was bardzo. Muszę wam coś powiedzieć. Wszystko się kiedyś kończy. Zdrowie się kończy, kasa się kończy, ulubiona książka się kończy czy ulubiony serial. Ale myślę także, że koniec oznacza również początek czegoś nowego. Może nawet lepszego...
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi
N: Zapraszałeś jeszcze kogoś?
J: Nie, absolutnie
K: Ja pójdę otworzyć
Nagle do naszego domu, przyszedł nie kto inny jak Antoni. No to sobie francuzik znalazł najlepszy moment jaki chyba tylko się da
Antoni: Dzień dobry, witam was
Królik od razu poleciała do mnie na kolana. Dobrze wiedziała i chciała pokazać, kto jest jej właściwym tatą
Natalia: Antoni, co ty tutaj robisz?
A: Chciałem wam zrobić niespodziankę. Nie odbierałaś moich telefonów, bałem się czy wszystko w porządku. Przyjechałem to sprawdzić i widzę, że przeszkadzam bo widzę, że macie tu takie małe i kameralne spotkanie
N: Choć śmiało, zapraszamy. Kiedy przyleciałeś?
A: Dzisiaj w południe
No to mój cały plan uroczystego wyznania bliskim prawdy legł w gruzach. Biorąc pod uwagę co wydarzyło się później, nie było już szans, żeby on się powiódł. No cóż, najwyżej tak musiało być. Przez resztę wieczoru nie słuchaliśmy już niczego tylko jakiś ciekawych z pozoru rewelacji na temat Francji. Ja już się nie odezwałem, tylko w gniewie gniotłem kartkę z całą formułką, którą miałem tego dnia wygłosić
A: No i mówię wam, że Lazurowe Wybrzeże to jest prawdziwy raj na Ziemii. Do żadnej z polskich plaż się nie umywa, nawet do tych najpiękniejszych. Musimy się tam kiedyś wybrać Natalko
N: Z pewnością. Kuba?
J: Tak?
N: Miałeś nam coś jeszcze powiedzieć, przed przyjściem Antoniego?
J: Miałem... a tak... miałem.
Spojrzałem tylko na Tomka, którego wyraz twarzy mówił: to jest dobry moment. Ale ja wiedziałem, że z pewnością nie. Nie mogłem tego zrobić i burzyć szczęścia tej kobiety tak wstrząsającą wiadomością
J: Chciałem wam tylko powiedzieć, jeszcze raz, że bardzo się cieszę, że jesteście i ty też Antoni
A: Dzięki Kuba. Wiesz ja jestem tu zupełnie niespodziewanie, ale ostatnio doszedłem do wniosku, że jeśli chodzi o szczęście i sprawy najważniejsze w życiu to nie można zwlekać tylko śpieszyć się póki jest po co. Także
No i wyjął pierścionek z brylantem wielkości piłki do kosza. Już chyba wszyscy wiedzieli co chce zrobić. Miałem tego dnia jeszcze otrzymać nóż w plecy. No wprost wspaniale. Lepiej sobie tego wyobrazić nie mogłem
A: Natalko. Jestem przekonany, że jesteś kobietą mojego życia. Wiem, że żyjemy tutaj tylko przez chwilę, więc czas trzeba oszczędzać. Wyjdziesz za mnie?
N: Ja... Tak!
Długo się nie wahała. No ale cóż dobrze, niech się cieszy z tego co ma i że jeszcze może ułożyć sobie życie. Niech nie zwleka jak to Antek gadał. Po tych słowach królik ponownie usiadła na moich kolanach. Jej oczy skolei mówiły tylko: "Jak mogłeś mi to zrobić". Kiedy całe towarzystwo się już zebrało (no jak się później okazało prawie całe) to poszedł do mnie jeszcze Tomek, który ze mną postanowił wypić te resztę wina, która jeszcze została
T: No szkoda tato, że Ci się nie udało. W końcu nie codziennie mówi się takie rzeczy innym jeszcze do tego ten Antoni. Ale szacunek, że próbowałeś
K: Spoko
T: Na pewno przyjdzie jeszcze na to odpowiedni czas, żeby im to powiedzieć
K: Na pewno
T: Na przykład zrobimy to przed ich ślubem i wtedy nie tylko mamie i Antoniemu będą życzyć wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia ale również i tobie będą. Będzie może wtedy jak w tym ulubionym romansidle mamy "Wesele i pogrzeb" czy jakoś tak
K: Ta no jasne, genialne. Słuchaj, ty dogadasz się z Kaliną jakoś? Bo rozmawiałem z nią dzisiaj i to wygląda jakbyś w tej sprawie to to był głównie winien chcąc zrobić z niej konia pociągowego co ma doić kasę
T: Dobra, może rzeczywiście za bardzo postawiłem na swoim w tym przypadku. Przysięgam, że z nią jeszcze raz porozmawiam na spokojnie
K: Ale obiecujesz? Bo jak nie to Cię będę nawiedzał. Z wielką anielską trąba w...
T: No tata. Tylko nie przy dziecku, jeszcze dorosły nie jestem
K: Dla kogo nie jesteś dla tego nie jesteś...


















Kuba Roguz- 39 i pół tygodniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz