28: "Dzikość nie ma peselu"- konsekwencje niekonwencjonalnego zabijania czasu

75 6 3
                                    

{Zuza}
Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile włożyłam wysiłku w znalezienie lekarza, który zdecydowałby się na operację guza, który miał Kuba. Jednak żaden z nich nie chciał brać na siebie tak trudnego, wiążącego się z ogromnym ryzykiem i odpowiedzialnością zadania jakim było wycięcie tego okropieństwa. Byłam załamana moimi bezskutecznymi poszukiwaniami. Jednak miałam naprawdę szerokie kontakty, także mimo porażek starałam się nie poddawać. Starałam się być silna. Próbowałam odszukać Kubę, żeby opowiedzieć mu o tym, że szukam dla niego lekarza, jednak nigdzie nie mogłam go odnaleźć. Dopiero w klubie dowiedziałam się, że poszedł on balować na imprezę. Pomyślałam to typowe zachowanie dla Kuby. W głowie ma tykającą bombę, która może go w każdej chwili zmieść z powierzchni Ziemii a on jak gdyby nigdy nic zamiast się nią zająć to imprezuje. Ponieważ nie odbierał moich telefonów to zdecydowałam się pojechać we wskazane przez jego kolegę Stefana miejsce. Jak się później okazało, bardzo dobrze, że się na to zdecydowałam...
{Kuba}
Kiedy udało mi się ogarnąć namiary na dobrego perkusistę, nic mi nie pozostało jak tylko opuścić szaloną imprezę, gdzie miałem okazję uratować pewien związek. Kiedy znajdowałem się poza terytorium imprezy natknąłem się na nikogo innego... jak mojego pierworodnego Tomka! I wyobraźcie sobie co on robił, normalnie handlował narkotykami. Chyba jakiś ten już ponoć wypalony policyjny instynkt się we mnie obudził skoro natychmiast postanowiłem przerwać te całą jego nielegalną zabawę
Kuba: No siema stary
Tomek: O tata. Co za spotkanie? A co ty tutaj robisz? To chyba impreza bardziej dla ludzi w moim wieku niż twoim?
K: Ty nie ważne co ja tu robię tylko co ty tu wyczyniasz do cholery?!
T: A postanowiłem się przewietrzyć i przy okazji czekając na kolegę, który ma mnie odwieźć zabijam sobie czas i przy okazji mogę sobie trochę zarobić
K: To fajne mi zabijanie czasu. Nie mogłeś sobie w jakiegoś Tetrisa pograć czy coś?! Oddawaj mi te "maryśkę" natychmiast!
T: Spadaj, odwal się ojciec!
Nagle zauważyłem że na miejsce ktoś wezwał radiowóz policyjny, który właśnie dotarł. Nie mogłem pozwolić na to, żeby młodego zwinęli za posiadanie narkotyków, dlatego postanowiłem sprowokować bójkę z jego klientem
Kuba: Ej ty frajerze! Odwalisz się sam od mojego syna, czy mam Ci w tym pomóc?!
Facet: Spadaj dziadek!
Doszło do małej przepychanki, w którą wmieszał się jeszcze mój syn, także policja zabrała ze sobą zarówno mnie jak i jego ze sobą
{Zuza}
Jak tylko dotarłam na miejsce tej całej imprezy, na którą zdecydował wybrać się Kuba, to pomyślałam: No pięknie! Nie toż, że zamiast przejąć się swoim własnym zdrowiem to wariuje na jakiś imprezach to jeszcze wdał się w jakąś bójkę, którą zdecydowanie przegrywał, gościu był od niego silniejszy i do tego jeszcze naćpany, to już miałam wybiec z samochodu, żeby go uratować jednak zrobiła to za mnie policja, która zabrała ze sobą jego i jego syna. Postanowiłam jechać za nimi na komendę. Czułam, że będę tam potrzebna...
{Kuba}
Dotarliśmy wraz z Tomkiem po kilku minutach pod komendę. Byłem wściekły na niego, że znaleźliśmy się przez jego bezmyślność pod nią i także dlatego, że przez wmieszanie się w bójkę on także został przez policję zgarnięty, a mógł tego spokojnie uniknąć
Kuba: I na cholerę Ci to było co? Przed tymi wszystkimi laskami dostaliśmy oklep i do tego jeszcze nas zawinęli? I po co się mieszałeś w te bójkę?! Po to ją wywołałem żeby to mnie za nią zwinęli a nie ciebie za handel tym zielskiem!
Tomek: Ta, miałem patrzeć jak leją umierającego starca! Musiałem pomóc!
K: To dzięki za twoją fatygę ale naprawdę nie było trzeba. Radziłem sobie dobrze!
T: No właśnie widziałam. Aż zbyt dobrze sobie radziłeś!
Policjant: No cóż panowie. Koniec tamtej balangi. Teraz zapraszam serdecznie do nas na imprezę! Młodego to rozumiem, ale w pana wieku to już chyba nie wypada
K: Oj tam panie... dzikość nie ma peselu!
{Zuza}
Kiedy widziałam jak zabrali Kubę i Tomka na komendę, wiedziałam, że muszę coś wykombinować, żeby ich stamtąd wyciągnąć. Po kilku chwilach namysłu wpadłam na pewien pomysł. Miałam nadzieję idąc na komendę, że uda mi się sukcesywnie go zrealizować
Z: Dzień dobry panie komendancie. Jestem doktor habilitowany psychiatrii Zuzanna Zawadzka. Zdawało się, że przywieziono tutaj 2 moich pacjentów Jakub oraz Tomasz Roguz, zgadza się?
Policjant: Dokładnie tak. Przywieziono ich tutaj po tym jak wdali się w bójkę i teraz siedzą w celi na 48 h
Z: Rozumiem. Wie pan co, ja jestem tu, żeby pana przekonać, aby jednak pan ich wypuścił...
P: Ale nie ma takiej opcji droga pani. Są zatrzymani do wyjaśnienia całej sprawy
Z: Ale proszę dać mi dokończyć i wszystko wytłumaczyć. Chodzi o to, że Roguzowie tą są kompletni szaleńcy. Widzi pan uciekli moim pracownikom, kiedy mnie akurat nie było i bez powodu wdają się w bójki. Jedną z nich była ta właśnie z której pan ich zabrał. Po prostu w więzieniu mogą być dla innych niebezpieczni, nad nimi w stanie są zapanować tylko wykwalifikowani specjaliści. Chyba pan rozumie, że naprawdę będzie lepiej, jeśli ich stąd zabiorę
P: No dobrze to w takim razie raczej się z panią zgodzę, żeby pani ich stąd zabrała. A swoją drogą z całego serca pani współczuję, domyślam się, że pewnie nie ma pani z nimi łatwo
Z: No trochę. Dziękuję panu za wyrozumiałość
{Kuba}
Nie mogłem w to uwierzyć. To był chyba mój pierwszy i zarazem najkrótszy pobyt w areszcie w życiu. Zuza, na której widok z resztą przeżyłem bardzo pozytywne zaskoczenie wyciągnęła nas z niego. Łał, jak ta dziewczyna to zrobiła. Między innymi uwielbiam ją za to, że potrafi dosłownie wyjść z każdej kłopotliwej sytuacji, jest niesamowita
Z: To chyba jesteśmy na miejscu. Pod dobry adres was zawiozłam?
K: Nawet bardzo. Nie wiem jak mam Ci dziękować za pomoc, ale naprawdę nie musiałaś
Z: Oj uwierz mi, musiałam
K: Dobra, to chyba czas już na nas. Jeszcze raz dzięki nasza bohaterko za uratowanie tyłka. Ej czemu te drzwi są zamknięte? Otwórz je natychmiast
Z: Kuba przepraszam Cię bardzo. Wiem, że wtedy mi nie kłamałeś. Ja zachowałam się nie w porządku
K: No nie kłamałem i co z tego?
Z: Widziałam twoje wyniki
K: A co to RODO służbę zdrowia już nie obowiązuje?
Z: Masz niewiele czasu, żeby coś z tym zrobić. Musisz się zdecydować jak się będziesz leczyć
K: Ale ja już zdecydowałem jak widać. Zamiast leżeć w szpitalu wolę spędzić ten czas jak chce
Z: Twoja rodzina wie o tym?
T: Jedna trzecia
K: I tyle wystarczy. Ale o i tak za dużo
Z: Kuba, ja znam wielu specjalistów. Pomogę Ci się tego pozbyć. Jesteś dla mnie ważny, nie mogę tego tak zostawić
K: Ale nie mowy. I tak źle zrobiłem, że Ci o tym powiedziałem, bo tylko obrczyłem Cię w ten sposób swoim problemem
Z: Ale przestań natychmiast zgrywać takiego twardziela! Nie jesteś w tym sam
K: Ale może chce być w tym sam? Nie pomyślałaś o tym?! Mogłabyś otworzyć te drzwi?!
Zrobiła to. Wysiedliśmy z samochodu po czym odjechała. Naprawdę z ogromnym trudem odmówiłem jej pomocy, ale moim zdaniem tak było najlepiej. Przez ostatnie kilkanaście lat byłem dla kogoś niczym innym jak tylko problemem i nie chciałem, żeby było tak dalej
T: Serio? I uważasz, że to jest najlepsze rozwiązanie twojego problemu?
K: Ty lepiej zajmi się synek swoimi problemami, żeby Ci nie przyszło do tej głupiej głowy ponownie brać się za handel tym gównem
T: Wiesz co
K: Co takiego?
T: Marta (jego dziewczyna) jest w ciąży
K: O kurczę? Synuś naprawdę
T: Naprawdę. Także będziesz dziadkiem. Jak widzisz masz dla kogo żyć. Nadal uważasz, że nie warto się leczyć?
K: Synek, powiem Ci tak. Ja tu nie jestem naprawdę do niczego potrzebny. Jestem zbędnym balastem. W końcu sam dobrze wiesz jak ciebie traktowałem przez całe twoje dzieciństwo
T: Ale co ty za bzdury wygadujesz?! Zabraniam Ci tak mówić!
K: Tomek, ale taka jest prawda. Także jeszcze raz Ci powiem, odpuść sobie już sobie twojego starego i jego policzone godziny i zajmi się swoim nowym życiem, bo jest naprawdę czym. Przecież takie maleństwo to prawdziwe cudeńko. A co Ci po takim starym dziadu powiedz...
W tym momencie dostałem wiadomość, że Kalina przeszła właśnie operacje strun głosowych. Musiałem przerwać niestety ten szalenie poważny dialog z moim synem i jechać sprawdzić jak się ona czuje. Na całe moje szczęście chirurg, który przeprowadzał cały zabieg powiedział mi że wszystko się udało i przebiegło bez komplikacji. Także z odczuciem ulgi mogłem wejść do Kalinki, która była już przytomna. Leżała na tym łóżku naprawdę piękna nawet bez makijażu (moja krew), jak mała gwiazdeczka
Jakub: Cześć kochanie
Kalina: "Hejka. Jak dobrze Cię widzieć. Bardzo cieszę się, że wpadłeś, ale miałeś mieć podobno jakieś ważniejsze sprawy związane z twoim kawałkiem i one miały Ci nie pozwolić tu być. Co z tą imprezą?
To Kalinka napisała mi na telefonie. Z oczywistych względów nie mogła w końcu mówić
J: No miałem to prawda i byłem na imprezie, dostałem od gościa namiary. Ale nie mówmy teraz o tym. Najważniejsza teraz jesteś ty. Wyobraź sobie że lekarz mówił, że cały zabieg przebiegł pomyślnie. To wspaniale prawda? Jak się czujesz?
K: "Jak mi to powiedziałeś to dużo lepiej. Jakoś teraz zachciało mi się żyć, kiedy tu jesteś". Zostaniesz jeszcze?"
J: Pewnie, nie zamierzam odejść. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że nic Ci się nie jest i nie będzie
K: "Ja też. Świat jest taki piękny, prawda?"
J: Dokładnie
"Aż żal z niego odchodzić, tyle rzeczy się dzieje"- pomyślałem. Boże, całe szczęście, że Kaline oszczędziłeś i wszystko będzie z nią w porządku. Szkoda tylko, że dla mnie nie byłeś taki łaskawy...






Kuba Roguz- 39 i pół tygodniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz