{Kuba}
Odkąd wtedy tak chamsko odrzuciłem pomoc jaką oferowała mi Zuza po tym jak odwiozła mnie i Tomka z tej feralnej imprezy pod dom było mi bardzo głupio, że ją tak potraktowałem. Kolejnego dnia po rano zaraz po tym jak wykończony odwiozłem Kalinę do domu ze szpitala postanowiłem pojechać do Zuzy, aby z nią porozmawiać. Muszę wam zdradzić, że zacząłem łapać się na tym, że chyba czuje do niej coś wyjątkowego, ponieważ od jakiegoś czasu przestałem nawet myśleć o Natalii (oczywiście nie całkowicie), tylko cały czas w mojej głowie krążyły myśli jaka to Zuza jest wspaniała. Chyba nazywa się to byciem w kimś zakochanym. Podeszłem do domofonu w bloku, gdzie mieszka Zuza. Zadzwoniłem, łudziłem się, że mnie nie odrzuci, ale w głębi duszy miałem nadzieję, że tak się nie stanie
Zuza (?): Halo?
Kuba: Zuza wpuść mnie proszę. Ja chcę Ci coś powiedzieć. Zuzka. Na wstępie chciałem Cię przeprosić za to, co było wczoraj pod tym jak odwiozłaś nas do domu. Po tym jak tak chamsko odrzuciłem twoją pomoc z dobrego serca, jest bardzo mi głupio naprawdę. Zdaje sobie z tego sprawę doskonale, że bardzo nie w porządku Cię potraktowałem. Zuza, ja wiem, że ja w ogóle nie jestem ciebie wart. Ale dobrze wiem, że tobie też beze mnie musi być jakoś źle, bo jestem pewien, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Zuza naprawdę, po prostu dotarło do mnie, że ja nie mogę bez ciebie już no. Zrozumiałem, że Cię kocham bardzo. Od początku jak tylko Cię zobaczyłem po raz pierwszy jak mi zrobiłaś te swoje "usta usta" będące siarczystym policzkiem wymierzonym prosto w twarz to od razu wiedziałem, że między nami wyniknie coś poważnego i na serio. Zuzka, jak mnie wtedy uratowałaś od tych handlarzy to od razu wiedziałem, że jesteś ta najważniejsza. Naprawdę nie chciałem żeby to wtedy tak wyszło z tą Karoliną. Do tej pory jestem Ci wdzięczny za to, że mi wybaczyłaś i oddałbym wszystko, dosłownie wszystko co mi pozostało gdybyś tylko zrobiła to znowu. A z resztą co ja sobie myślę. Ja zasługuje na to, żeby być sam. W końcu już tyle osób mi najważniejszych i bliskich cierpiało przeze mnie, że sobie zasługuje na taką rychłą śmierć w samotności. Ten cholerny guz mnie sobie wybrał i bardzo dobrze, że to zrobił. Ale także sprawił, że zmądrzałem i mam nadzieję że jeszcze jest w porę. Teraz wiem, że nie chce oddalać od siebie tych, którzy są dla mnie tak ważni. Zuza, ja wiem, że ja ten mój ostatni czas powinienem spędzić z najbliższą rodziną, ale ja wolę go spędzić z tobą Zuza. Ty stałaś się dla mnie całym światem normalnie, gdzie się nie spojrzę to ciebie widzę no, czuje twój zapach, słyszę twój głos normalnie. Oszalałem na twoim punkcie serio. Bez ciebie czuje się jak spragniony wody na pustyni, jak astronauta co nie ma dostępu do powietrza w kosmosie, jak wygłodniały niedźwiedź co nie miał w pysku nic od miesięcy. Zuza, może tego nie widzisz ale ja płaczę. Boże jak dawno tego nie robiłem. Zuzka jakbyś się tylko zgodziła to pozwoliłabyś mi na spędzenie tego mojego ostatniego czasu najlepiej jak tylko mógłbym, czyli z tobą właśnie Zuza. Jakbyś się tylko zgodziła...
{Zuza}
Po tym jak Kuba odmówił jakiejkolwiek pomocy w sprawie leczenie złośliwego guza czym skazał się na rychłą śmierć w za krótki okres czasu byłam na niego wściekła i jednocześnie załamana. Naprawdę się do niego przywiązałam i perspektywa tego, że ma on odejść za raptem kilka tygodni dosłownie mnie dobijała i wpędzała w głęboką rozpacz. Choć bardzo mnie to bolało, że wykazywał się taką wyjątkowo dużą upartością nie zgadzając się na leczenie oraz na wtrącanie się w jakiejkolwiek sprawy związane z jego guzem to starałam się z tym pogodzić, że pomimo moich szczerych dobrych chęci jestem w tej sytuacji całkowicie bezradna i bezsilna. W końcu Kuba jest dorosły i nie zaprowadzę go za ucho jak dziecko na stół operacyjny. Kiedy zobaczyłam go dziś pod moim blokiem i usłyszałam to urocze wyznanie w moją stronę na jakie się zdecydował, byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Naprawdę szczerze się nie spodziewałam znając go do tej pory, że stać go było na coś tak romantycznego jak to właśnie
Sprzątaczka (jak się okazało; żenada!): To było piękne i wzruszające. To bardzo kusząca propozycja, ale ja nie Zuza niestety. Oksana, sprzątam u pani Zuzanny
Zuza: No ja może mój wygłodniały niedźwiedziu bym się zgodziła, tylko jakie jest zdanie Oksany na ten temat:)
Ten namiętny i przecudowny pocałunek osładzający te fatalną pomyłkę w jaką się wplątałem wymierzony w moją stronę od Zuzy miał chyba znaczyć, że mi wybacza, czego byłem bardzo zadowolony. Razem szczęśliwi postanowiliśmy po prostu jak powiedziałem spędzać ten czas jaki mi pozostał wspólnie rwąc szczęście jak świeże wiśnie i zapominając o Bożym świecie. To był chyba jeden z najwspanialszych okresów zdecydowanie w moim zwariowanym życiu jaki zdarzyło mi się mieć. Kolejnego dnia po tym jak ponownie zeszliśmy się z Zuzką razem udałem się do notariusza uregulować moje wszystkie sprawy majątkowe itp, sporządzić porządnie testament oraz udałem się także do ubezpieczyciela, żeby być pewnym, że wszystkie pieniądze z moich wszelakich ubezpieczeń (zasiłek pogrzebowy itp.) otrzyma moja rodzina (głównie dzieciaki, Natka oczywiście też, ale ona dostała już za mojego życia wystarczająco dużo). Po tym jak wszystkie sprawy dotyczące zabezpieczenia dzieciaków na przyszłość miałem załatwione mogłam się wziąć za ostatni dla mnie punkt do zaliczenia jaki miałem na tej Ziemii. Był nim oczywiście koncert do którego brakowało mi dalej pomocy oraz perkusisty, który na razie nie odpowiada na moje próby kontaktu. Kiedy trenowałem moją solówkę na gitarze w klubie dostałem telefon od bardzo szczęśliwego człowieka, dokładnie tego DJ-a, któremu miałem wtedy okazję pomóc w klubie
DJ: No siema mój bohaterze, mistrzu mój no
Kuba: No hej. Słuchaj możemy gadać tylko i wyłącznie wtedy jeśli to sprawa życia i śmierci
DJ: No jasne stary pewnie. Przecież nawet nie wiem jak mam Ci dziękować za uratowanie mojego związku. Jestem twoim dłużnikiem naprawdę. A powiedz mi jak tam ten perkusistka Sławek, do którego Ci dałem namiary. Odzewał się coś?
K: No właśnie tu stary jest lipa, bo dzwoniłem wielokrotnie pod ten numer co mi podałeś i cisza. Mam nadzieję, że facet żyje
DJ: Nie no żyje żyje. Wiesz, chyba wiem w czym problem. Bo koleś teraz przebywa w Australii, ma inny numer telefonu i dlatego nie możesz się do niego dobić
K: O to doskonała wiadomość. Wiesz, zajebiście wręcz to słyszeć
DJ: Ale spoko luz stary. Za to co dla mnie zrobiłeś to obiecuje, że dzwonię do niego za chwilę, koleś jutro wsiada w samolot i w mgnieniu oka jest w Warszawie. Wszystko będzie git
K: No mam nadzieję, bo wiesz, koncert chce, żeby się odbył najdalej za 2 tygodnie. Sam dobrze wiesz ile mi zostało czasu, no nie?
DJ: Pewnie, pewnie. Jak Ci mówiłem wszystko będzie w porządku. Kikuś Cię pozdrawia i chce żebyś był świadkiem na naszym ślubie na Karaibach. Co ty na to?
K: Wiesz, kiedyś to jak na lato. Ale nie sądzę, żebym zdążył do tego wyjątkowego dnia dociągnąć stary
DJ: No cóż to trudno, bardzo szkoda. Mówię Ci, że tracisz zajebistą balangę
K: Nie pierwsza i nie ostatnia
DJ: Dobra muszę kończyć bo się pakujemy w naszą podróż przedślubną
K: No jasne jasne. Jedźta dzieci i się rozmnażajta! Hej
DJ: Na razie
Cieszyłem się, że ten gość ogarnie mi tego perkusistę, w końcu bez niego mój ostatni koncert mógłby się nie odbyć, a takie coś nie miało prawa się wydarzyć. Nagle do mojego klubu zawitał niespodziewany gość
Magda: No hej. Naprawdę niezłe. Pewnie nie twoje co?
Kuba: No witaj kobieto małej wiary we mnie. Właśnie że moje. Co Cię tu sprowadza
M: Mówiłeś, że mógłbyś mi zaoferować współpracę. No dobrze zróbmy coś razem
K: Koncert. Co ty na to?
M: Brzmi interesująco. A jaki koncert?
K: Taki, że wszystkim dosłownie kapcie spadną!
M: No to w tym wezmę udział! Z olbrzymią przyjemnością! ...
CZYTASZ
Kuba Roguz- 39 i pół tygodnia
AcakKiedy jest się "królem życia" oraz kocha się je całym sercem to jeszcze trudniej jest zaakceptować wydany wyrok śmierci. Jak Kuba Roguz, emerytowany policjant z Warszawy, który przestał brać cokolwiek na serio w życiu zmierzy się z wyniszczającą go...