23: Namolny natręt

99 6 2
                                    

To jak potraktowałem Zuze i Karolę było wiadomo na maksa chamskie. Całkowicie zdawałem sobie z tego sprawę, że mają mnie za skończonego idiotę i raczej nie chcą mnie już widzieć na oczy. Jeśli chodziło o Karolę, to nie bądźcie na mnie źli, ale jakoś specjalnie nie zależało mi na tym, żeby ją odzyskać. To, co było z nią to był przelotny romans, nic na dłuższą metę i naprawdę nie było do czego wracać. Inaczej było w przypadku Zuzy. Jeśli chodzi o nią, to nie zamierzałem sobie darować. Wiele miałem w życiu kobiet to fakt (w końcu jestem nieziemsko przystojny jak dobrze wiecie). Miałem takiej mniej ważne i takie bardziej (do tej drugiej kategorii z pewnością należała oczywiście Natalia). I Zuza właśnie należała do tych bardziej ważnych, które zasługują na duże przeprosiny i wyjaśnienia. Z resztą poczułem, że w tej kobiecie jest coś wyjątkowego, co sprawia, że cały czas mnie do niej ciągnie i tylko o niej myślę. Teraz miałem jedną misje- odzyskać ją. Jeszcze nie miałem pojęcia jaka niespodziewana przygoda mnie w związku z tym będzie czekać. Podjechałem pod szpital, gdzie pracuje. Niestety na mojej drodze stanął pewien strażnik Teksasu- ochroniarz, chyba raczej cieć, ale niestety dość dużych rozmiarów, przez co sprawiał większy problem
Ochroniarz: Nazwisko?
Kuba: Roguz
O: A to nie ma pan wstępu. Kazano nie wpuszczać
K: Jak to? Panie nie stój mi pan na drodze ja do doktor Zawadzkiej
O: No to właśnie ona kazała pana nie wpuszczać. Nie chce pana widzieć na oczy
K: Ale ja jestem chory. Wpuszczaj mnie pan natychmiast!
O: Ta, a co panu dolega takiego?
K: Guz mózgu. Nieuleczalny durniu!
O: Aha. To dobrze panu radzę daj sobie spokój z lekarzami i umrzyj z jakąś godnością
K: Pocałuj mnie pan gdzieś! Kretyn!
Cóż, w tamtym momencie bardzo żałowałem, nie jestem już policjantem. W czasach, kiedy jeszcze nim byłem to mogłem sobie legalnie jak ktoś mnie nie wpuścił wjechać na blachę a teraz nie mam możliwości jako zwykły człowiek bo mi jakiś stary grubas miesiąc przed emeryturą będzie bronił. Musiałem znaleźć inny sposób, aby się dostać do środka. Przyszła mi na myśl zasada, że jak drzwiami Cię nie puszczają to wchodź oknem. Także nic mi nie pozostało jak tylko spróbować tej metody. Trenowałem kiedyś wspinaczkę, także udało mi się dostać do szpitala przez otwarte okno. Na moje nieszczęście idealnie jak się w nim znalazłem to natrafiłem ponownie na  ochroniarza, który akurat nabrał ochoty na to, żeby wejść do środka budynku. Także kolejne kilka minut spędziłem na uciekaniu przed nim po całym szpitalu. Skubany naprawdę ma kondycję. Zdziwiłem się ile czasu mnie gonił. Jak w końcu mu się udało to wyrzucając mnie tym razem nie był taki sympatyczny (jak to określił) jak wtedy i zagroził mi, że jeśli jeszcze raz znajdę się na terenie szpitala nie będzie się wahał i wezwie policję. Także nic mi nie pozostało jak tylko łaskawie zaczekać na Zuze przed jej szpitalem. Kiedy tylko wyszła z niego, zabrałem się do działania
Kuba: Zuza!
Z: O jezu to ty! Czego chcesz?!
K: Pogadać
Z: Nie ma o czym
K: Ale oczywiście, że jest. Słuchaj, ja naprawdę nie miałem pojęcia o tym, że Karolina to twoja córka. Po za tym w ogóle nie dało się tego poznać!
Z: O dzięki, że dałeś mi do zrozumienia. Zrobię testy DNA!
Stanąłem jej na drodze, nie mogłem pozwolić, żeby odjechała nie słysząc moich wyjaśnień
K: Błagam Cię. Daj mi tylko 10 minut. 10 minut i mogę zniknąć z twojego życia!
Z: Złaź z drogi!
K: Nie ma mowy!
Z: Złaź z drogi! Bo Cię rozjade z przyjemnością!
K: Będziesz mi szkodzić?! A jako lekarz kto przysięgę Hipokratesa przecież składał?!
Z: Wiesz co, akurat wtedy miałam skrzyżowane palce! A z resztą nie zachowuj się jak dziecko! Dorośnij wreszcie Roguz i zejdź mi z drogi
No cóż, nie miałem wyjścia. Jeśli bym nie zszedł jej wtedy z drogi jak chciała to naprawdę mogłem skończyć na wózku jako kaleka. Była gotowa mnie rozjechać i wcale jej się nie dziwię. Na jej miejscu zachowałbym się dokładnie tak samo. Teraz pozwoliłem jej odjechać, ale postanowiłem sobie tak łatwo nie odpuścić relacji z nią. W końcu miałem zasadę, żeby nigdy się nie poddawać. Jak weszła na górę, nie zdążyłem wejść do klatki to zadzwoniłem do niej domofonem
K: Zuza!
Z: Kuba, ty się naprawdę prosisz, żebym ja na ciebie policję wezwała. Odejdź natychmiast! Nie chce mieć z tobą nic do czynienia!
K: Ale Zuza ile razy ja Ci mam powtarzać, że nie wiedziałem o tym, że to jest twoja córka! Na miejscu każdy facet by się tak zachował! Zuzka no! 
Z: Kuba, ja nigdy Ci nie mówiłam, żebym miała wobec ciebie jakieś oczekiwania! A jeśli ty masz, to radź sobie z nimi sam. Na razie!
Nie, żebym miał jakieś nadzieję odnośnie tego, że pomiędzy mną a Zuzą jeszcze coś wyniknie. Ale bez wyjaśnień, nie mogłem sobie jej tak łatwo odpuścić, dlatego będąc niezłomnym czekałem cały czas pod jej blokiem. Na moje nieszczęście chwilę później zetknąłem się nie z nikim innym jak z Karoliną
Karolina: Ty wiesz, że jak moja mama w końcu zadzwoni na policję to skończysz z wyrokiem za nękanie natręcie ty
Jakub: Ojeja ale się boję wiesz, normalnie drżę ze strachu
K: Co teraz tak o nią zabiegasz, a za chwilę Ci się znudzi i ją rzucisz w kat jak zabawkę gnoju?!
J: Dziecko, wyluzuj okej. Mieliśmy krótki niezobowiązujący przelotny romans a ty sobie wyobraziłaś nie wiadomo co, to nie moja wina że teraz cierpisz, sorry nie chciałem żeby tak wyszło
K: A krótki, niezobowiązujący i przelotny tak? A co byś powiedział na to, gdybym ja tak krótko i niezobowiązująco w zamian za to przeleciała twojego syna co?
J: Nie zrobisz tego
K: Zakład?
J: Nie uda Ci się. Nie jesteś w jego typie
K: Zobaczymy. Nie takie góry się zdobywało. Nara frajerze
W ogóle się nie przejąłem groźbami tej małolaty. Moim celem, był dzisiaj kto inny. Ten ktoś właśnie łaskawie wyszedł wreszcie ze swojego mieszkania i udał się do samochodu
Kuba: O no nareszcie. Opłacało się tutaj wiernie czekać
Zuza: Ja nie do ciebie. Muszę jechać
K: A gdzie się jedzie?
Z: Nie twoja sprawa
K: A kiedy się wraca?
Z: Nie interesuj się
Wsiadła i odjechała. Ponieważ postanowiłem, że nie odstąpię jej na krok to wsiadłem w auto i ruszyłem za nią. Przeczuwałem, że będę jej potrzebny. Jak się później okazało moje przeczucia były całkowicie słuszne...


Kuba Roguz- 39 i pół tygodniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz