No cóż jak widzicie mojego daremne próby pogodzenia się z bliskimi i za razem pożegnania ich przed moją śmiercią okazały się całkowicie nieudane. Po tym jak mój ukochany syn dobitnie mi oznajmił, że byłem i jestem najgorszym ojcem na świecie powstanowiłem już dłużej z tym nie zwlekać, ponieważ zrozumiałem nie ma po co. Ponieważ naprawdę mój dalszy żywot nie miał najmniejszego sensu, podjąłem decyzję, że czas naprawdę ze sobą skończyć. Jednak za nim miałem do tego doprowadzić pomyślałem, że to zajebiste miejsce jakim jest mój klub, który stał się dla mnie dosłownie drugim domem i moich stałych bywalców, którzy byli dla mnie prawie jak druga rodzina także wypadłoby jakoś pożegnać. Postanowiłem, że przed zajściem ze sceny należy ostatni raz na niej zagrać. Także wziąłem się za organizację ostatniego najlepszego melanżu w moim życiu. Obdzwoniłem wszystkich moich znajomych, wszyscy powiedzieli, że zjawią się w Dirty Tracku następnego dnia z przyjemnością. Telefon wykonałem także do Kaliny- mojej o 20 lat młodszej siostry, którą poznałem całkiem niedawno jak mój ojciec dopiero na łożu śmierci raczył mi wyznać, że ma jeszcze jedną córkę z pierwszego małżeństwa. Nie utrzymywał z nią kontaktu, tylko wysyłał alimenty kiedy musiał. Jak dowiedział się, że jest śmiertelnie chory na raka i już niewiele życia mu pozostało to właśnie wtedy przypomniał sobie o Kalince- swojej młodej córeczce, że ją także wypadałoby uwzględnić w testamencie. Pomimo tak dłużej różnicy wieku z moją siostrą dogadujemy się bardzo dobrze, od razu jak się poznaliśmy złapaliśmy dobry kontakt. Ona jest takim moim damskim kumplem, jak zawsze mam potrzebę z kimś pogadać to ona jest zawsze w pogotowiu. Na przykład to właśnie dzięki niej tak szybko się pozbierałem po śmierci Krystiana. Z nią rozumiałem się odkąd pamiętam we wszystkim najlepiej. Miała tak samo luźne podejście do życia jak ja.
Jakub: Hej Kalina
Kalina: Kubuś to ty? No witam Cię serdecznie. Co tam słychać?
J: A wszystko w porządku siostrzyczko. Mam do dla ciebie zaproszenie
K: A gdzie?
J: Urządzam super imprezę w Dirty Tracku, wpadniesz?
K: Oj Kubuś sorry, wiesz że ja bardzo chętnie, ale akurat dzisiaj zaczyna mi się trasa koncertowa, więc niestety nie mogę przyjść choć bym bardzo chciała. Mam nadzieję, że nie masz do mnie żalu?
J: Nie no co ty absolutnie. Rozumiem, że nie wszystko przecież kręci się wokół mnie. No trudno
K: Cieszę się, że się nie gniewasz. Słuchaj ja już muszę kończyć, moja agentka ma mi przedstawić plan moich koncertów na najbliższy miesiąc. Także pa
J: Kalinko poczekaj chwilę nie rozłączaj się proszę
K: O co chodzi?
J: Chciałem Cię tylko zapytać. Ty nie myślisz o mnie źle, prawda?
K: Nie no co ty w życiu. Skąd w ogóle to pytanie
J: Nie ważne. Trzymaj się na razie. Miłej trasy
K: Dzięki, na razie
No było mi trochę smutno, że nikt z mojej rodziny nie będzie miał chwili czasu aby wpaść na ostatnią czadową imprezę w moim życiu, ale jak już wspomniałem nie wszystko kręci się wokoło mnie.
Tamtego wieczoru około godziny 20 wszystko było już gotowe. Cała gromada stałych bywalców klubu Dirty Track do niego przyszła. Choć to nie to samo co rodzina, to i tak było dla mnie ważne, że pojawili się na tej ostatniej i istotnej dla mnie imprezie. Wszystko przebiegało jak zawsze pomyślnie i niesamowicie. Z ogromnym żalem patrzyłem na to, że już za jakieś kilka miesięcy nie będę mógł dalej oglądać tych ludzi bawiących się u mnie zajebiście. Kiedy tak wpatrywałem się w to, czego mi będzie tak bardzo szkoda to czekała mnie jeszcze tego wieczoru bardzo miła niespodzianka. Mianowicie podszedł do mnie nie kto inny jak... Kalina!
Kalina: No witam mojego ulubionego braciszka! A co masz taką smutną minę?
Jakub: Kalinka? Jesteś tu! Super naprawdę! Trasę Ci odwołali?
K: No powiedzmy, że sama sobie odwołałam. Wolałam spędzić dzisiejszy wieczór z tobą niż z tymi bufonami, którzy muszę Ci wyznać ostatnio zaczęli mnie wyzyskiwać
J: Naprawdę? A to świnie! Powinnaś zmienić w takim miejsce pracy
K: A na jakie niby?
J: No na przykład w moim klubie. Możesz być jego szefową. Wiesz, jeśli chodzi o mnie to tylko patrzeć jak kopnę w kalendarz a w tonie płynie młoda krew, jesteś energiczna tak jak ja, doskonale tutaj pasujesz i jestem pewien że świetnie się tutaj odnajdziesz
K: Naprawdę tak myślisz? Ale dlaczego właśnie mi chcesz dać ten swój ukochany klub? Chyba Tomek także marzył o tym z tego co wiem, żeby nim kierować
J: Wiesz to prawda. Ale prawdą jest także to, że więcej zawdzięczam zdecydowanie tobie niż jemu. To ty byłaś przy mnie wtedy, kiedy potrzebowałem się komuś wygadać, a on w tym czasie wolał grać w piłkę z kumplami. Także będzie się musiał jakoś pogodzić z tym, że to nie on dostanie klub, a ty
K: Łał Kubuś, naprawdę jest mi bardzo miło. Dziękuję, ogromnie jestem wdzięczna. Czy mogę Ci się jakoś odwdzięczyć?
J: Wystarczy jak ze mną zaśpiewasz na scenie, może być?
K: No takiego odwdzięczenia to mogę się dopuścić z przyjemnością:)
J: Wejdziesz na scenę na mój znak, okej?
K: Okej
Teraz był czas na mój występ. Po krótkiej, zajefajnej z resztą zapowiedzi dokonanej przez Stefana wszedłem na scenę mojego ukochanego klubie, prawdopodobnie już po raz ostatni niestety. Musiałem aby Ci wszyscy ludzie zapamiętali mnie będącego zawsze w szczytowej formie jak wtedy właśnie
K: Witam was wszystkich serdecznie. Dobrze się składa, że zebraliście się tutaj wszyscy, bo ostatnio zdałem sobie sprawę, że większość z was wisi mi pieniądze. I to nie jest żart, także po wyjściu z imprezy, puszka do wrzucania zadłużeń będzie obecna przy wejściu
Zawsze miałem nieodzowne poczucie humoru, odkąd pamiętam. Dzisiaj nie było inaczej. Miałem być w końcu taki zapamiętany przez te wszystkie wspaniałe osoby już na zawsze
K: A tak na poważnie, nawet nie wiecie jak się cieszę z tego że tu dzisiaj jesteście. To co teraz wam mówię, idzie całkowicie szczerze prosto z serca. Mówię wam, że lepszych przyjaciół nie mogłem sobie wymarzyć, naprawdę wszyscy jesteście dla mnie jednymi z najważniejszych ludzi w moim życiu, tym że tutaj dziś jesteście pokazaliście oraz daliście do zrozumienia ile dla mnie znaczycie i ile ja dla was znaczę. Żeby pokazać jak bardzo doceniam, że tutaj ze mną dzisiaj jesteście, specjalnie dla was: moja ulubiona własna piosenki!:
"Nie zostawiaj mnie,
Nie zostawiaj mnie bo
Bo bez ciebie czarne jest tu nieboNie zostawiaj mnie
Ja tak dobrze znam to
Żyć samemu nie jest przyjemnie
Nie zostawiaj mnieTy nie wiesz, jak trudno pustym miastem iść
Głuchą ciszę w uszach mieć
Czuć się jak wyrzutek i śmieć!Przepraszam! Za naszych pól bitewnych kurz
Za słowa tnące tak jak nóż
Za kilka tych odciętych róż...... Dorosłem już..."
W tym momencie na scenę zaprosiłem moją Kalinkę, która zaczęła pięknie śpiewać ten sam tekst co ja, tylko że w po angielsku (ona w tym języku wykonywała swoje utwory):Please don't leave me here,
Never leave forever,
Sky is dark and
I've never thought it could be realPlease don't leave me here,
Never leave forever
Driving home in darkness
Somewhere missed the wayPlease don't leave me here,
You don't know
The way for crossing empty streets
Or dreaming out the neon space
And autumn wind that blows the rainForgive me
On our fights and falling-outs
On words that cut you like a sword
And everything you should ignoreI grow up
No cóż, ale "Nic nie może przecież wiecznie trwać" jak to śpiewała swoją drogą bardzo utalentowana Anna Jantar. Czas już było wreszcie czynić swoją powinność i wykonać postanowienie skończenia ze sobą. Jak tylko Kalinie udało się odwrócić uwagę całej publiczności swoim anielskim śpiewem, która jej głośno klaskała (Boże jak mi będzie tego cholernie brakowało) ja z wielkim trudem co prawda, ale niepostrzeżenie wymknąłem się z klubu, wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę jednego z warszawskich mostów...
CZYTASZ
Kuba Roguz- 39 i pół tygodnia
LosoweKiedy jest się "królem życia" oraz kocha się je całym sercem to jeszcze trudniej jest zaakceptować wydany wyrok śmierci. Jak Kuba Roguz, emerytowany policjant z Warszawy, który przestał brać cokolwiek na serio w życiu zmierzy się z wyniszczającą go...